Strona główna » Byli załamani, ale się podnieśli. Kulisy niespodziewanego sukcesu Norwida

Byli załamani, ale się podnieśli. Kulisy niespodziewanego sukcesu Norwida

inf. własna

fot. PZPS

– Kiedy gramy na emocjach, jesteśmy nie do zatrzymania. One dawały nam siłę i motywację do walki o każdą kolejną piłkę. W tym turnieju pokazaliśmy, że nie można nas powstrzymać – powiedział po wywalczeniu mistrzostwa Polski juniorów młodszych Oskar Hakert, najlepszy libero turnieju finałowego.

Niespodzianka Norwida

Od mistrzostw Polski juniorów młodszych minęło już kilka dni. Dotarło do pana już to, że osiągnęliście w Mrzeżynie wielki sukces?

Oskar Hakert: Już powoli dociera do mnie, że dokonaliśmy czegoś niesamowitego. Tak naprawdę przez te pierwsze dni po zdobyciu mistrzostwa Polski nikt z nas do końca nie wiedział, co się stało. Ani na początku sezonu, ani nawet jak pojechaliśmy na finały, nie zakładaliśmy takiego scenariusza.

Wasz trener mówił, że w tym sezonie skrzydła podcinały wam kontuzje, które miały duży wpływ na to, co działo się na boisku. Patrząc przez pryzmat tych problemów, ten sukces jest chyba tym cenniejszy?

– Na pewno tak. Tak się zdarzyło, że z podstawowego składu wypadło nam 3 zawodników. Przed finałami wyleciał nam środkowy, a jeden dzień przed turniejem finałowym nasz atakujący skręcił kostkę. Byliśmy załamani, bo nie wiedzieliśmy czy w ogóle będzie w stanie pojechać z nami na finały. Na szczęście dzięki pomocy fizjoterapeutów udało się go postawić na nogi. Mógł zagrać i pomóc nam w tym turnieju.

Faza grupowa, w której odnieśliście 2 zwycięstwa, podniosła was na duchu? Pokazała, że mimo problemów kadrowych możecie z powodzeniem walczyć z najlepszymi zespołami w kraju?

– Jak najbardziej. Wiedzieliśmy, że najważniejszy będzie dla nas pierwszy mecz, bo jeśli odniesiemy w nim zwycięstwo, to nastawienie na kolejne mecze będzie dużo lepsze. Skrzydła podcięła nam trochę porażka w drugim spotkaniu z zespołem z Piły. Liczyliśmy wtedy na lepszy mecz w naszym wykonaniu. Na szczęście szybko się pozbieraliśmy i wygraliśmy z Lechią. Zrealizowaliśmy w tym pojedynku założenia taktyczne i zagraliśmy naprawdę dobrze. Mieliśmy lekkie przestoje, ale i tak doprowadziliśmy do tego, że weszliśmy do czwórki.

Z 0:2 na 3:2

Półfinał chyba mocno zapadnie wam w pamięci? 

– Zawsze walczymy do końca. Nigdy się nie poddajemy i nawet w najgorszym momencie wspieramy się na boisku. Pokazujemy emocje i gramy z mentalem. Z każdą wygraną akcją cieszyliśmy się coraz bardziej, a ostatecznie po meczu mogliśmy wyładować emocje. Nasza radość była wielka. Trener powtarzał nam, że jest z nas dumny. Byliśmy bardzo szczęśliwi już z samej możliwości gry w finale.

W takim razie co według pana sprawiło, że w meczu o złoto potrafiliście podnieść się ze stanu 1:2 i ostatecznie pokonać Trefla po tie-breaku?

– Uważam, że to, co prowadziło nas przez cały sezon, czyli mental. Trener zawsze nam powtarzał, że kiedy gramy na emocjach, jesteśmy nie do zatrzymania. One dawały nam siłę i motywację do walki o każdą kolejną piłkę. W tym turnieju pokazaliśmy, że nie można nas powstrzymać.

Grad wyróżnień

Pan zakończył ten turniej nie tylko ze złotym medalem, ale też z nagrodą MVP meczu finałowego i wyróżnieniem dla najlepszego libero. To jeszcze bardziej motywuje do pracy?

– Jak najbardziej. MVP meczu finałowego na tak wielkiej imprezie dodaje mi motywacji do dalszych działań. Ten turniej pokazał, że zawodnik od czarnej roboty na boisku, czyli libero też może zostać wyróżniony po fantastycznym meczu. Wydaje mi się, że to spotkanie w moim wykonaniu było całkiem niezłe. Pokazałem swoje umiejętności siatkarskie, ale też wspierałem chłopaków w każdym momencie. A statuetka dla najlepszego libero znaczy dla mnie bardzo dużo. Przyjeżdżając na ten turniej, wiedziałem, że rywalizacja z libero Trefla czy Jastrzębskiego Węgla nie będzie łatwa, ale w końcu udało mi się ją wygrać.

Jakie ma pan marzenia na najbliższe miesiące?

– W najbliższych miesiącach będę skupiał się na siatkówce plażowej, bo co roku uczestniczę w wielu turniejach w tej dyscyplinie. Po grze na piasku wrócę do hali. Liczę na owocne przygotowania do kolejnego sezonu. Mam nadzieję, że przyniesie nam on równie dużo radości i niespodzianek.

Reprezentacyjne marzenie

A reprezentacja młodzieżowa?

– Od zawsze było to moje marzenie. Mam nadzieję, że wyróżnienia z turnieju w Mrzeżynie zaowocują powołaniem. Liczę, że trenerzy kadry mnie zauważyli, a dobry występ w mistrzostwach Polski wpłynie na naszą dalszą ewentualną współpracę. 

PlusLiga