– Jesteśmy wszyscy razem, żeby wygrywać i to zrobiliśmy w czwartym secie. W piątym zabrakło nam szczęścia – mówi Milad Ebadipour, irański przyjmujący PGE Skry po przegranej z Jastrzębskim Węglem 2:3. – Jastrzębski Węgiel to znakomita drużyna, jedna z najlepszych w Polsce i tak powinna grać. Pozostało mi tylko pogratulować im zwycięstwa – mówi siatkarz.
PGE Skra dobrze się zaprezentowała na Śląsku, jednak do wygranej trochę zabrakło. – Graliśmy z jedną z najlepszych drużyn w Polsce, która jest w czołówce, jeśli chodzi o zagrywkę i blok. Nie było łatwo przyjąć wszystkie piłki perfekcyjnie. Staraliśmy się naciskać na rywala, ale taka jest siatkówka: jedni wygrywają, drudzy przegrywają – skomentował Milad Ebadipour. – W piątym secie nie mieliśmy szczęścia, bo przegraliśmy niewielką różnicą. Na pewno sezon się jeszcze nie skończył. Mamy dużo meczów, dużo turniejów, zarówno w Polsce, jak i w Lidze Mistrzów, a najbliższy z Radomiem w Bełchatowie. Postaramy się wygrać i pokonać następnych przeciwników.
W czwartym secie sytuacja PGE Skry była już beznadziejna, ale przy zagrywce Ebadipoura i znakomitej postawie blokujących bełchatowianie doprowadzili do tie-breaka. – Podczas meczu wszystko jest możliwe, wiele może się zdarzyć. Mogliśmy przegrać 1:3, ale ta końcówka to nie tylko moja zasługa – podkreśla Irańczyk. – Ja jestem jednym z dwunastu graczy. Byliśmy drużyną. Świetną pracę wykonali też blokujący. PGE Skra to nie tylko jeden zawodnik, na przykład Milad Ebadipour. To cała ekipa, czternastu graczy i sztab szkoleniowy. Jesteśmy wszyscy razem, żeby wygrywać i to zrobiliśmy w czwartym secie. W piątym, jak wspomniałem, zabrakło nam szczęścia. Mogliśmy wygrać, ale ostatecznie ulegliśmy 2:3 i teraz nie możemy już nic zrobić.
źródło: inf. prasowa