– Wiedziałyśmy, że to będzie ciężkie spotkanie, bo rzeszowianki grały bardzo dobrze w obronie i szarpały każdą piłkę. Zawsze w Rzeszowie gra się trudno, szczególnie że mają świetne zawodniczki w tym sezonie. My jednak wiedziałyśmy, po co tu przyjechałyśmy – przyznała po zwycięstwie nad DevelopResem Rzeszów rozmowie z serwisem podkarpacielive.pl Martyna Łukasik.
Siatkarki Prosseco Doc Imoco Volley Conegliano na mecz 3. rundy fazy grupowej Ligi Mistrzyń przybyły do Rzeszowa i pokonały DevelopRes 3:1. Zacięta była zwłaszcza pierwsza odsłona starcia, wygrana przez włoski zespół po walce na przewagi 30:28. – Wiedziałyśmy, że to będzie ciężkie spotkanie, bo rzeszowianki grały bardzo dobrze w obronie i szarpały każdą piłkę. Zawsze w Rzeszowie gra się trudno, szczególnie że mają świetne zawodniczki w tym sezonie. My jednak wiedziałyśmy, po co tu przyjechałyśmy. W końcu wygrałyśmy 3:1 i ważne trzy punkty zostają z nami – powiedziała po meczu w rozmowie z serwisem podkarpacielive.pl przyjmująca zespołu z Conegliano, Martyna Łukasik.
Reprezentantka Polski dołączyła do włoskiego zespołu po sześciu sezonach spędzonych w Chemiku Police. Ma okazję występować u boku takich gwiazd, jak Gabi, Isabelle Haak, Sara Fahr czy Monica De Gennaro. – Samo przebywanie wśród tak wspaniałych siatkarek i świetnego sztabu szkoleniowego to ogromny plus. Na treningach poziom jest naprawdę wysoki. Cieszy mnie, że każdego dnia mogę stawiać czoła takim zawodniczkom, ale też z nimi współpracować i uczyć się od nich – przyznała siatkarka. Wsparcia udziela jej także koleżanka z reprezentacji Polski, Joanna Wołosz. – Jak ma się znajomą twarz w zespole, to wszystko staje się prostsze. Dzięki temu adaptacja przebiegała dużo łagodniej. Od pierwszego dnia w tym sezonie byłyśmy razem i to zdecydowanie coś, co mi bardzo pomogło – dodała.
Duża konkurencja sprawia jednak, że trzeba walczyć o miejsce w wyjściowym składzie, a czasem pogodzić się z tym, że trzeba oglądać spotkanie z kwadratu dla rezerwowych. To nowa sytuacja dla Martyny Łukasik. – Cały czas się jeszcze do tego przyzwyczajam. Ostatnie lata nauczyły mnie, że jestem w wyjściowej szóstce, ale wiedziałam, na co się piszę, podpisując kontrakt z Imoco. To nie miało być łatwe i o miejsce w składzie trzeba walczyć. Czasem, nieważne co zrobię, ktoś po prostu zrobi coś lepiej – i to też jest w porządku – skomentowała przyjmująca. – Wiedziałam, że tak będzie i jestem na to gotowa. Po prostu dalej chcę robić swoje i rozwijać się jako sportowiec – zakończyła.
Zobacz również:
DevelopRes Rzeszów uległ gigantowi, nie ma jednak powodów do wstydu
źródło: inf. własna, podkarpacielive.pl