Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > ligi zagraniczne > Miguel de Amo: Mamy moc w naszej hali

Miguel de Amo: Mamy moc w naszej hali

fot. cev.lu

Jihostrojowi nie udało się obronić Pucharu Czech. W półfinale siatkarzy z Czeskich Budziejowic wyeliminował Liberec, który ostatecznie pokonał w finale Karlowe Wary. – Chociaż nie zagraliśmy naszej najlepszej siatkówki w Pucharze Czech, to walczyliśmy z późniejszym triumfatorem – mówi Miguel de Amo, rozgrywający, którego pamiętamy z występów w AZS-ie Częstochowa.

Najpierw oceńmy właśnie zakończony Puchar Czech 2020/21. Ćwierćfinał z Beskidami skończył się w tie-breaku. Czy przeciwnik był niedoceniany?

Miguel de Amo: – Myślę, że nie doceniliśmy Beskidów. Możliwe, że jakaś część naszego mózgu już podświadomie myślała o wielkich meczach z Libercem i Karlowymi Warami. Początek meczu z Beskidami z naszej strony nie był udany. Przegraliśmy pierwszego seta, co okazało się dużym utrudnieniem do końca meczu. Kiedy przegrywasz partię jako faworyt i nie możesz nabrać rozpędu, zawsze przynosi to dużo stresu. Niektórzy radzą sobie z tym lepiej, inni gorzej.

Jako obrońcy pucharu graliście w ćwierćfinale o godzinie 10:00. Czy ten niezwykły początek meczu mógł odegrać jakąś rolę?

– Oczywiście, to odegrało rolę. Ale Beskidy były w tej samej sytuacji, więc nie możemy się tym usprawiedliwiać.

W półfinale przegraliście z Libercem 1:3. Czy zmęczenie po długich ćwierćfinałach też odegrało rolę w meczu?

– Może zmęczenie psychiczne. Do wszystkich stresujących sytuacji, które były w ćwierćfinale, doszły trzy napięte sety z Libercem. Szarpaliśmy się pod koniec setów w każdej akcji, to zawsze duże obciążenie dla psychiki. Świadczyć o tym mogło to, że nie byliśmy wtedy w stanie przebić się przez blok i obronę Liberca.

Z powodu kontuzji kapitan Radek Mach i Filip Rejlek nie mogli grać. Brakowało ich?

– Tak. Nasz kapitan jest sercem i duszą tego zespołu. Dużo straciliśmy też w bloku, co nie było naszym najmocniejszym punktem w Pucharze Czech. Z kolei wkład Filipa Rejlka polega na tym, że jest zawodnikiem uniwersalnym. Casey Schouten może w którymś momencie meczu odpocząć, a Filip nadaje naszej grze świeżości. Brakowało nam tego w półfinale.

W meczu z Libercem byłeś kapitanem Jihostroj. Jakie to uczucie?

– To rzadkość dla zagranicznych zawodników czeskiej ekstraklasy. To była raczej ciekawostka, bo dwóch naszych kapitanów (Mach i Rejlek) nie mogło wystartować. Nawet kiedy grają, jestem przyzwyczajony do bycia kapitanem na boisku, jeśli nie ma ich akurat na parkiecie. To nie jest coś, co uważam za naprawdę ważne w tym konkretnym meczu. Przykro mi, że nie wygraliśmy w moim pierwszym meczu, kiedy pod numerem miałem znacznik na koszulce.

W możliwym półfinale Jihostroj ponownie spotka Liberec. To byłaby świetna okazja, żeby zrewanżować się za puchar.

– Dokładnie! Zdajemy sobie sprawę, jaką moc mamy w naszej hali. Dzięki temu, że półfinały zaczynalibyśmy u siebie, prawdopodobnie będziemy mieli trzy możliwości wygrania serii u siebie. Chociaż wydaje mi się, że szanse w meczach z Libercem szanse są równe, jeden dodatkowy mecz u siebie, moim zdaniem, daje nam szansę na finał.

Mówisz o znaczeniu grania we własnej hali. W podstawowej części sezonu Jihostroj nie przegrał u siebie po raz pierwszy w historii klubu. Czy to może być psychologiczną zagrywką na przeciwników?

– Myślę, że tak. Daje nam to dobrą pozycję wyjściową w play-offach, w których dużą rolę odgrywają mecze u siebie. Dzięki temu, że mogliśmy liczyć na dobre wyniki z meczów u siebie w części zasadniczej, zajęliśmy drugie miejsce. Mam więc nadzieję, że utrzymamy ten trend na własnym boisku w play-offach i oczywiście musimy poprawić naszą grę na wyjazdach.

Autorem wywiadu jest Matěj Mayer – cvf.cz

źródło: cvf.cz, inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, ligi zagraniczne

Tagi przypisane do artykułu:
, , ,

Więcej artykułów z dnia :
2021-02-27

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved