– Praca z dziewczynami będzie dla mnie fajnym wyzwaniem. Chciałbym im pomóc, bo one tej pomocy potrzebują. Muszą uwierzyć w to, że potrafią grać w siatkówkę i że potrafią wygrywać. To jest dla mnie w tym momencie najważniejsze – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki Mateusz Grabda, nowy szkoleniowiec ITA TOOLS Stali Mielec.
Nieznany ląd
Zaczyna pan pracę ze Stalą Mielec. Spodziewał się pan, że po pana zgłosi się klub TAURON Ligi?
Mateusz Grabda: – Na pewno nie. Czekając na kolejne ruchy, nigdy bym nie przypuszczał, że otrzymam ofertę z TAURON Ligi. Oczywiście, nie zamykałem się na siatkówkę kobiecą, ale patrząc przez pryzmat ostatnich lat spędzonych w męskiej siatkówce, praca z dziewczynami będzie dla mnie dużym wyzwaniem. Cieszę się jednak, że mogę powrócić jako trener na ligowe parkiety.
A długo rozważał pan tę ofertę?
– Nie. Rozmowa z prezesem przebiegła bardzo dobrze. Szybko znaleźliśmy wspólny język i doszliśmy do porozumienia. Praca z dziewczynami na pewno będzie dla mnie fajnym wyzwaniem. Chciałbym im pomóc, bo one tej pomocy potrzebują. Muszą uwierzyć w to, że potrafią grać w siatkówkę i że potrafią wygrywać. To jest dla mnie w tym momencie najważniejsze. Początek sezonu nie był dla nich korzystny, ale mimo że grają z rywalkami, które często są od X lat w TAURON Lidze, to mają swoje szanse. Muszą ich wypatrywać w każdym spotkaniu i liczyć na poprawę dorobku punktowego.
Kobiety to bardziej delikatna materia niż mężczyźni. Nie obawia się pan tego, że w Stali będzie musiał być pan nie tylko trenerem, ale również w pewnym sensie psychologiem?
– Sfera mentalna jest bardzo ważna zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet. Jestem człowiekiem, który przykłada do tego niesamowitą uwagę. Wiem, że zespół, który zaufa trenerowi, uwierzy w jego filozofię i będzie podążał w tym kierunku, w którym on chce, będzie groźnym zespołem. Tak naprawdę każdy trener poniekąd jest psychologiem. Mamy taką pracę, że powinniśmy podążać w niej w tym kierunku rozwoju. Mamy dostęp do książek, do psychologów sportu, więc wiedza jest na wyciągnięcie ręki. Każdy z nas powinien ją wykorzystywać w pracy zarówno z kobietami, jak i mężczyznami. Kiedyś ktoś powiedział mi, że w siatkówce 30% sukcesu stanowią umiejętności, a 70% głowa, czyli sfera mentalna. Podejście trenera do zespołu jest więc niezwykle ważne. Ja ze swojej strony mogę zapewnić, że zrobię wszystko, aby ten zespół uwierzył w siebie.
Nowa miotła, nowa Stal?
Ale pewnie będzie potrzebował pan trochę czasu, aby poznać ten zespół?
– Oczywiście. Dla mnie TAURON Liga jest obcą ligą. Moje nazwisko w tym środowisku jest czystą kartą. Nie znam ludzi pracujących w tej lidze, nie do końca znam zawodniczki, ale jak przyjadę do Mielca, to pierwsze tygodnie poświęcę na poznanie tych rozgrywek. Na pewno dużo czasu spędzę na analizie wideo, bo pewne aspekty związane chociażby z systemami gry czy blokiem i obroną są trochę inne. Kluczowe będzie dla mnie poznanie dziewczyn w moim nowym zespole. Pracy w Mielcu nie traktuję jednak w kategorii jakiegoś eksperymentu. Chcę dać dziewczynom bodziec do pracy. Zależy mi na tym, żeby wyszły z poczucia słabości i uwierzyły, że może być dobrze. Wiadomo, że samym treningiem i pięknym gadaniem punktów do tabeli się nie zdobędzie. Musimy zacząć wygrywać mecze, bo zwycięstwa dadzą dziewczynom pewność siebie i utwierdzą je w przekonaniu, że idziemy w dobrym kierunku.
No właśnie, przejmuje pan drużynę w trudnym momencie, bo na koncie nie ma ona zbyt wielu punktów, a każde kolejne spotkanie będzie ważyło coraz więcej.
– Mam tego świadomość. Wiem, że w tym momencie sytuacja nie jest dobra. Dziewczyny do tej pory wygrały tylko jeden mecz, ale zostało ich jeszcze sporo do końca sezonu. Najważniejsze teraz będzie skupienie się na pracy – na każdym dniu i każdym treningu, aby dziewczyny z każdego z nich zaczęły coś wynosić, bo później przełoży się to na poszczególne spotkania. Mocno wierzę w to, że niebawem dobre wyniki przyjdą.
Zobacz również:
Mateusz Grabda o pracy w Barkomie Lwów
źródło: inf. własna
