Przed siatkarzami PGE Skry Bełchatów pierwsze ćwierćfinałowe starcie Ligi Mistrzów, w którym ich rywalem będzie Zenit Kazań. Podopieczni Michała Mieszko Gogola nie są faworytami, a czy sprawią niespodziankę?
Bełchatowianie w tym sezonie nie mogą odnaleźć właściwego rytmu gry. Udane mecze przeplatają słabszymi, a osiągane przez nich wyniki nie są adekwatne do przedsezonowych oczekiwań. Potwierdził to także ostatni tydzień, w którym podopieczni Michała Mieszko Gogola odpadli w ćwierćfinale Pucharu Polski, przegrywając u siebie z Treflem Gdańsk, a następnie nawet seta nie ugrali na wyjeździe z Asseco Resovią Rzeszów. W efekcie w PlusLidze zajmują dopiero szóstą lokatę, a ostatnie niepowodzenia na pewno nie podbudowały ich mentalnie przed rywalizacją w Lidze Mistrzów.
W niej PGE Skra w grupie zajęła drugie miejsce. Dwukrotnie nie sprostała Grupie Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, ale po dwa razy wykazała wyższość nad Fenerbahce Stambuł i Lindeman Aalst, dzięki czemu znalazła się w czołowej ósemce najbardziej prestiżowych z europejskich rozgrywek. Nie miała jednak szczęścia w losowaniu, bo w ćwierćfinale trafiła na Zenit Kazań. – Zagramy z jedną z najlepszych drużyn na świecie, która ma wspaniałą historię. Mimo że Zenit będzie chciał wygrać, to musimy się mu przeciwstawić. Możemy przejść do kolejnej rundy, na pewno mocno w to wierzę – podkreślił na łamach mediów klubowych przyjmujący bełchatowskiej ekipy Milad Ebadipour.
Tej rosyjskiej drużyny nikomu nie trzeba przedstawiać. Jest ona jednym z pretendentów do medalu w Lidze Mistrzów. Jednak w tym sezonie także miała słabsze momenty, szczególnie w rosyjskiej Superlidze, w której obecnie zajmuje drugą lokatę, a na finiszu rozgrywek może zostać jeszcze wyprzedzona przez Kuzbass Kemerovo. W europejskich pucharach w tym sezonie wygrała rywalizację grupową, dwukrotnie pokonując Berlin Recycling Volleys oraz ACH Volley Lubljana i mając na koncie dwa walkowery w potyczkach z Jastrzębskim Węglem, który nie przystąpił do rywalizacji z powodu wykrycia w jego szeregach koronawirusa.
Zenit oparty jest na dwóch zagranicznych ogniwach, czyli Bartoszu Bednorzu oraz Earvinie N’Gapethcie oraz uzupełniony czołowymi rosyjskimi siatkarzami. Można do nich zaliczyć: Aleksandra Butko (rozgrywający), Artema Wolwicza i Aleksandra Wołkowa (środkowi), Maksima Michajłowa (atakujący), Andreja Surmaczewskiego (przyjmujący) czy Walentina Golubiewa (libero). Podopieczni Władimira Alekno dysponują dużą siłą ofensywną, na którą PGE Skra będzie musiała znaleźć skuteczną receptę. Na pewno tylko odważna i ryzykowna gra może przynieść jej sukces, a Zenit jest do ogrania, co w minionym sezonie pokazał Jastrzębski Węgiel, dwukrotnie ogrywając rosyjskiego potentata.
Nie ulega wątpliwości, że bełchatowianie nie są faworytami w dwumeczu z zespołem z Kazania, ale są w takim momencie sezonu, w którym mogą udowodnić, że nie będzie on dla nich stracony. – Będziemy mogli rozegrać spotkanie bez myślenia o konsekwencjach. W tym sezonie sporo graliśmy z nożem na gardle, bo zawsze liczyły się punkty, awanse, tabele…, a teraz będzie to tylko i wyłącznie siatkarski mecz – podkreślił trener PGE Skry Michał Mieszko Gogol.
Jeśli bełchatowianie zagrają tak jak chociażby w pierwszym secie pucharowej potyczki z Treflem Gdańsk, to na pewno mogą pokusić się o niespodziankę. Nie mają nic do stracenia, bo tym razem to rywal będzie grał pod presją. Jednak czy to wykorzystają, czy zagrają na takim poziomie, który pozwoli im sprawić niespodziankę? Odpowiedź na to pytanie poznamy już w środę. Początek meczu w Bełchatowie o godzinie 20:30.
źródło: inf. własna