Strona główna » Liga Mistrzów. Kopciuszek zagrozi gigantowi? Tylko jednym uda się uratować stracony sezon. Typy na mecz

Liga Mistrzów. Kopciuszek zagrozi gigantowi? Tylko jednym uda się uratować stracony sezon. Typy na mecz

inf. własna

fot. PressFocus

W piątek – 16 maja, rozpocznie się turniej finałowy Ligi Mistrzów. Za organizację odpowiada w tym roku Łódź, a w pierwszym półfinale staną naprzeciwko siebie Sir Susa Vim Perugia i Halkbank Ankara. Oba zespoły spotkały się ze sobą już wcześniej dwukrotnie. Faworytem jest zapewne Perugia, lecz znając zacięcie Turków, to łatwo skóry nie sprzedadzą. Na horyzoncie jest zatem 'polski’ finał, a pierwszy gwizdek wybrzmi w piątek o godzinie 20:00.

Sir Susa Vim Perugia – Halkbank Ankara: typ redakcji

STS
BONUS 199 ZŁ
wygrana Sir Susa Vim Perugia

Bonus 199 zł za typ na zwycięzcę meczu

Przy okazji pierwszego półfinałowego spotkania można skorzystać ze specjalnej promocji STS. Zakładając konto z kodem SIATKAPROMO można zgarnąć aż 199 zł dodatkowego bonusu za wytypowanie zwycięzcy dowolnego spotkania rozgrywanego w ramach Final Four. Mecz Sir Susa Vim Perugi – Halkbank Ankara jest dobrą okazją. Poniżej wyjaśniamy co trzeba zrobić, aby odebrać taki bonus,

  1. Załóż konto w STS z kodem promocyjnym SIATKAPROMO. Pamiętaj o zaakceptowaniu zgód marketingowych
  2. Dokonaj pierwszej wpłaty w kwocie co najmniej 50 zł
  3. Zagraj pierwszy o rejestracji konta zakład SOLO lub AKO obejmujący typ z oferty przedmeczowej na zwycięzcę meczu Sir Susa Vim Perugia – Halkbank Ankara
  4. Minimalna stawka kuponu to 2 zł
  5. Jeżeli kupon okaże się trafiony, otrzymasz nie tylko standardową wygraną, ale również bonus w wysokości 199 zł

Co ważne, zakład na zwycięzcę danego spotkania zostanie rozliczony jako trafiony, jeżeli drużyna, której zwycięstwo typujemy będzie prowadzić w setach 2:0.

REKLAMA | 18+ | Hazard wiąże się z ryzykiem | Graj odpowiedzialne

Zapoznaj się także z regulaminem promocji, w którym znajdziesz szczegółowe informacje na jej temat, w tym o obrocie uzyskanym bonusem.

1:1 i co dalej?

Sir Susa Vim Perugia, na pokładzie z Kamilem Semeniukiem i Łukaszem Usowiczem przeszła długą drogę do finałów. Kręte ścieżki tyczą się także siatkarzy Halbanku Ankara, którym drabinka nie sprzyjała. Obie drużyny spotkały się już ze sobą dwukrotnie w tegorocznym turnieju. Wszystko za sprawą drabinki, bowiem los skrzyżował je ze sobą już w fazie grupowej. Włoskiemu gigantowi i tureckiemu kopciuszkowi udało się podporządkować grupę D, gdzie całe show należało właśnie do nich. W grupie znalazły się także Saint-Nazaire VB Atlantique – Francja, oraz Jihostroj Ceske Budejovice – Czechy. Przeciwnicy nie mieli jednak większych szans, zaś wrażeń nie zabrakło w pojedynkach faworytów.

Awans z 1. miejsca wywalczyła wówczas Perugia, która bilansem 5 wygranych i 1 porażki automatycznie znalazła się w ćwierćfinale. Jedyny przegrany mecz byłych mistrzów Włoch, to właśnie pojedynek z drużyną z Ankary. Za pierwszym razem triumfować udało się podopiecznym Angelo Lorenzettiego – 3:0 (25:20, 29:27, 25:23). Świetnie zaprezentował się wówczas Ołeh Płotnycki, któremu wtórował Wassim Ben Tara.

Rewanż jednak nie należał do łatwych, zwłaszcza, że włoski zespół miał już zagwarantowane miejsce w kolejnej rundzie. Wówczas Turkom udało się wziąć odwet, zwyciężając na włoskiej ziemi – 3:2. Samo spotkanie obfitowało w emocje. Pierwszy set to faktycznie była mocna wymiana seta, z której zwycięsko wyszła drużyna gospodarzy – 28:16. Kolejne sety to już przepaść, a zespoły zwyciężały do 14, czy 15, bezwzględnie wykorzystując chwilowy kryzys po stronie oponenta. Ostatecznie o losach meczu decydował wyrównany tie-break, w którym siatkarzom Halkbanku udało się uciec spod topora, niemniej jednak awans z 2. lokaty zmuszał siatkarzy z Ankary do wzięcia udziału w dodatkowej rundzie. Na bohatera wyrósł wtedy Micah Ma’a. Najskuteczniejszy w ataku był natomiast Marek Sotola, któremu kroku po lewej stronie dotrzymywał Dick Kooy.

Egzekutorzy

Zespół z Ankary we wstępnej fazie play-off, znów trafił na Włochów. Tym razem po drugiej stronie siatki zameldował się Allianz Milano, choć turecki pretendent nie miał sobie równych. Pierwsze spotkanie zakończyło się pewną wygraną Turków – 3:1. Choć ostatni set należał do szalenie wyrównanych – 33:31, to gospodarzom udało się postawić kropkę nad 'i’. Podobnie było w drugim pojedynku, stoczonym we Włoszech. Ten mecz gospodarzom kompletnie nie wyszedł, a stalowe nerwy nic nie dały – 1:3. Pomimo potknięcia i awansu dalej, zespół miał co robić. Ligowe wyzwania to jedno, drugie to natomiast wymagające ćwierćfinały. Siatkarze Halkbanku nie mogli liczyć na spacerek, bowiem czekało ich starcie gigantów z PGE Projektem Warszawa. Podopieczni Piotra Grabana mierzyli się wówczas jednak z dużą presją, a zadyszka w niczym nie pomagała. Pierwszy mecz padł łupem Turków 3:1 (25:20, 22:25, 25:15, 25:18). Pełnię szczęścia domknęło dopełniło drugie spotkanie. Warszawski Projekt wygrał spotkanie 3:0, a o awansie drużyny z Ankary zadecydowały detale i wzięcie spraw w swoje ręce w złotym secie. Ucieczka spod topora się udała, zaś stołecznie z Polski mogą sobie do teraz pluć w brodę.

Taki, a nie inny obrót spraw sprawił, że w Łodzi kibice zobaczą wyłącznie dwa polskie zespoły – Aluron CMC Warta Zawiercie i JSW Jastrzębski Węgiel, które zmierzą się w sobotnim półfinale. Nie jest to jednak odosobniony przypadek, a bratobójcza gra czekała także siatkarzy Sir Susa Vim Perugia, którym w 1/8 przyszło się spotkać z Vero Volley Monza. Rozbici ligowo Włosi nie stanowili jednak większego zagrożenia. Przy pierwszym podejściu triumfowała Perugia – 3:1, i tak też było za drugim razem, kiedy drużyna Polaków znów triumfowała 3:1. Tak oto byłym mistrzom Włoch udało się dopiąć swego i zameldować się w Final Four Ligi Mistrzów.

Sezon spisany na straty?

Dla obu ekip miniony sezon nie był wcale łatwy. Sir Susa Vim Perugia w tym roku nie obroniła mistrzostwa Włoch. Podopieczni Angelo Lorenzettiego finał mieli jak na dłoni, lecz wówczas nastąpił całkowity zwrot akcji. Ze stanu 2:0 w meczach, zrobiło się 3:2, a rzutem na taśmę o złoto walczył Cucine Lube Civitanova. Dla siatkarzy Lube finał był spełnieniem marzeń, zaś po tytuł sięgnął Itas Trentino. Zespół Polaków natomiast zakończył zmagania z brązem, ale dobrą wiadomością było to, że najniższy stopień na podium daję przepustkę do grania w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów. Jeszcze gorzej wypadł na krajowym podwórku zespół z Ankary., którego w przyszłym sezonie nie zobaczymy w pucharach europejskich, gdyż drużyna nie zdołała nawet dostać się do fazy play-off, kończąc zmagania na odległym 8. miejscu. Drugie miejsce w Pucharze i Superpucharze natomiast jest niewystarczającą rekompensatą. O trudach sezonu w rozmowie ze Strefą Siatkówki wypowiedział się Radostin Stojaczew, strażak Halkbanku, który miał podnieść zespół po samym finiszu, dbając o odbudowę mentalną.

Większość tych trudności spowodowały nasze kontuzje. My podchodzimy do tego tak, że trzeba szybko zapomnieć o przeszłości i ciężko pracować od rana, do nocy. Ciężka praca pomaga się odbudować. Kiedy nie masz czasu myśleć, to głowa pracuje inaczej. Samo wspięcie się na taki poziom, żeby się zakwalifikować do tego turnieju nie było łatwe. Nigdy nie graliśmy przeciwko Perugii. Obie drużyny miały przerwę w graniu, ale trzeba pokonać te trudności i stanąć na boisku z pełną odwagą i zaangażowaniem. Każdy z nas musi to zrobić – wspomniał Stojaczew.

Nagroda pocieszenia…

Wszyscy zrobią więc wszystko, aby odratować ten sezon i w piątek cieszyć się z awansu do wielkiego finału. Całkiem niedawno o turnieju finałowym, który odbędzie się w tym roku w Łodzi, opowiedział prezes PZPS, Sebastian Świderski, mówiąc wprost, że będą to zawody pocieszenia dla potęg, które nie podbiły krajowego podwórka.

– Dla niektórych sezon jeszcze się nie skończył. Jeszcze tydzień przygotowań i bardzo ważny mecz w sobotę, gdzie obie drużyny się spotkają i będą walczyć o awans do wielkiego finału. To jest chyba taki finał trochę przegranych tego sezonu. Oczywiście jastrzębianie wygrali Puchar Polski i to trzeba też im oddać, ale ani Perugia, ani Halkbank w tym sezonie wielkich rzeczy nie zrobiły. To będzie taki turniej… Śmiesznie to zabrzmi, ale turniej pocieszenia dla wielkich drużyn. Taka jest prawda. Turniej, który zwycięży tylko jeden, jeden wzniesie puchar i jeden uratuje ten sezon, który się kończy – powiedział prezes PZPS.

Świadomi swoich niedociągnięć są także zawodnicy z Włoch, którzy wiedzą, że ewentualny finał z polską drużyną będzie niezwykle wymagający. Pierwszym krokiem będzie jednak pokonanie Turków. – Nie robi nam to żadnej różnicy, bo wszystkie drużyny, które tutaj grają prezentują  bardzo wysoki poziom. Los chciał, żebyśmy w półfinale wylosowali Halkbank. Chcieliśmy się przede wszystkim tutaj zakwalifikować, a potem dać z siebie maksa. Pytanie, na ile to wystarczy. Możemy walczyć jak równy z równym ze wszystkim zespołami, które tutaj są – przyznał w rozmowie ze Strefą Siatkówki, Simone Giannelli.

Plejada gwiazd

Marzący o złocie i przedłużeniu włoskiego panowania w Europie (przed rokiem triumfował Itas Trentino), zawodnicy ze środkowej części Włoch, wiedzą jak muszą się zachować. – Musimy pozostać drużyną od pierwszego do ostatniego punktu, niezależnie od wyniku. Pokazaliśmy, że umiemy wracić do gry i naciskać jeszcze mocniej. Skupiamy się na naszym boisku i naszej grze, ale jesteśmy gotowi zareagować, jeśli zajdzie taka potrzeba. Serwis będzie kluczowy, aby zdobyć punkty przy swojej zagrywce. Będziemy walczyć do ostatniego punktu – zaznaczył Ołeh Płotnycki.

Po obu stronach siatki nie zabraknie gwiazd światowego formatu. Polscy kibice zapewne mają nadzieję na świetny występ Kamila Semeniuka. Nie wiadomo jeszcze jak będzie wyglądał duet przyjmujących, lecz niezależnie od tego czy na parkiecie pojawi się Ołeh Płotnycki, czy Yuki Ishikawa, spodziewać należy się dobrej siatkówki. Kluczową postacią będzie znowu Giannelli, od którego zależy wiele. Magik rozegrania z pewnością będzie korzystał ze swoich środkowych, desygnując do ataku Losera lub Russo. Zupełnie inaczej wygląda podział ról wśród Halbanku Ankara. Tam najważniejsze są gwiazdorsko obsadzone skrzydła. Gry środkiem jest zaś niewiele, a skład uzupełniają przeciętni gracze rodzimego pochodzenia. Ciężar gry będzie więc spoczywać na barkach Marka Sotoli, Dicka Kooy’a, a także Yoandy Leala Hidalgo. Turecki zespół w ostatnich dniach kombinował z nieregulaminowymi transferami medycznymi, jednak CEV nie wyraziło zgody.

W piątek – 16 maja, rozpocznie się turniej finałowy Ligi Mistrzów. Za organizację odpowiada w tym roku Łódź, a w pierwszym półfinale staną naprzeciwko siebie Sir Susa Vim Perugia i Halkbank Ankara. Oba zespoły spotkały się ze sobą już wcześniej dwukrotnie. Faworytem jest zapewne Perugia, lecz znając zacięcie Turków, to łatwo skóry nie sprzedadzą. Na horyzoncie jest zatem 'polski’ finał, a pierwszy gwizdek wybrzmi w piątek o godzinie 20:00.

Sir Susa Vim Perugia – Halkbank Ankara: kursy bukmacherskie

Bukmacherzy nie mają wątpliwości co do tego kto jest faworytem piątkowego spotkania. W ofercie STS kurs na wygraną zespołu z Włoch wynosi 1.18. Z kolei na wygraną drużyny z Ankary można postawić po kursie sięgającym nawet 5.00. W tym miejscu warto również zwrócić uwagę na specjalną promocję tego bukmachera, który nowym klientom oferuje aż 199 zł bonusu za wytypowanie zwycięzcy tego meczu. Więcej o tej ofercie przeczytasz wyżej. Obowiązuje przy rejestracji konta z kodem promocyjnym SIATKAPROMO.

Sir Susa Vim Perugia
Halkbank Ankara
Kursy mogą ulec zmianie. Aktualizacja z dnia: 16 maja 2025 20:26.

REKLAMA | 18+ | Hazard wiąże się z ryzykiem | Graj odpowiedzialne


PlusLiga

  • Co dalej ze wsparciem dla ZAKSY Kędzierzyn-Koźle? Prezes Grupy Azoty wyjaśnia

    Co dalej ze wsparciem dla ZAKSY Kędzierzyn-Koźle? Prezes Grupy Azoty wyjaśnia

  • ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oficjalnie pożegnała kapitana

    ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oficjalnie pożegnała kapitana

  • Wicemistrz Polski przeszedł operację

    Wicemistrz Polski przeszedł operację