Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > Tauron Liga > Konrad Ciejka: Albo ktoś chce sponsorować klub, albo chce kogoś wpuścić w maliny

Konrad Ciejka: Albo ktoś chce sponsorować klub, albo chce kogoś wpuścić w maliny

fot. Legionovia Legionowo

Wycofanie IŁ Capital Legionovii Legionowo z Tauron Ligi nadal wzbudza wielkie emocje. Po wywiadzie Igora Łukasika, byłego głównego sponsora klubu, do omawianych kwestii odniósł się również Konrad Ciejka, prezes klubu. – Proszę mi wierzyć, gdybym wiedział, że tak to się potoczy i czego nie zrobi pan Łukasik, nie zaufałbym mu drugi raz – mówi w TVPSPORT.PL.

 

Chciał się pan spotkać, by wyjaśnić pewne sytuacje i słowa, które padły w wywiadzie z panem Igorem Łukasikiem. Które?

Konrad Ciejka: – Zacznijmy od tego, jak w ogóle doszło do naszego spotkania z panem Łukasikiem. Jesienią 2020 roku firma DPD poinformowała, że kończy się nasz trzyletni kontrakt i nie będzie go przedłużać w kolejnym sezonie. W związku z powyższym, jak to zazwyczaj jest w podobnych sytuacjach, rozpoczęliśmy poszukiwania sponsora, który mógłby wejść w miejsce firmy DPD. Wysłaliśmy wtedy dziesiątki ofert do różnych instytucji i przedsiębiorstw, w tym do pana Łukasika. W tym ostatnim przypadku spotkała się ona z pozytywnym odbiorem, pan Łukasik wykazał chęć współpracy. A jak bardzo wykazał chęć, potwierdza draft pierwszej umowy, który od niego dostaliśmy. W nim początkowo było planowane przez pół sezonu 2020/2021 współdzielenie tytułu sponsora głównego. Jest w nim fragment ze zmianą nazwy ówczesnej DPD Legionovia na DPD IŁ Capital Legionovia. Dokument, który dostaliśmy, był przygotowany przez prawnika pana Łukasika. Od razu zawierał on sezony 2021/2022, 2022/2023, 2023/2024 oraz możliwość przedłużenia na okres 2024/2025.

Pan Łukasik wspomniał, że była podpisywana druga umowa. To prawda?

– Tak. Pierwsza miała być na ten jeden sezon, a później druga. Więc to nie jest tak, że my przyszliśmy i mieliśmy problemy, czy, jak nazwał pan Łukasik, „poważne tarapaty”. Prowadziliśmy normalne rozmowy biznesowe.

 Co nie zmienia faktu, że w interpretacji pana Łukasika utrata finansowania ze strony DPD na koniec sezonu mogła być traktowana jako trudna sytuacja klubu.

– Tak, tylko że wtedy mogliśmy powiedzieć, że nie uczestniczymy dalej w rozgrywkach, kończymy działalność bez powiększania długu z możliwością odsprzedania zawodniczek i miejsca w lidze. Powiedział, że nie drążył powodów nagłego wycofania się wielkiej firmy spedycyjnej. To nie było jednak nagłe wycofanie się, a poinformowanie klubu o tym fakcie praktycznie na pół roku przed zakończeniem kontraktu. Rozstaliśmy się w bardzo dobrych relacjach. DPD było bardzo zadowolone z naszej współpracy. Wszystkie powzięte marketingowe ustalenia, które były między nami, zostały wykonywane w stu procentach. Przez to, że firma ta weszła w punktowy sponsoring jednego klubu, pojawiło się mnóstwo ofert od innych. W związku z tym DPD wycofało się z tego projektu punktowego na rzecz współpracy z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej i z Polską Ligi Siatkówki. Wybrało działanie, które miało zakres ogólnopolski.

Czy można zdradzić, jak wyglądała sytuacja finansowa klubu przy odejściu DPD?

– Ona nie zmieniła się od czasu upadku SK Banku. W trakcie współpracy z DPD mieliśmy długi i tego nie ukrywaliśmy. Tak, jak powiedziałem, sam dług nie jest problemem. Problemem jest brak środków na obsługę tego długu i brak wpływów. Gdybyśmy wtedy nie znaleźli sponsora w postaci pana Łukasika, być może musielibyśmy zamknąć działalność. Mieliśmy jednak możliwość przez sześć miesięcy negocjować i rozmawiać z innymi podmiotami. Jeśli nic by z tego nie wyszło, niewykluczone, że znalazłby się ktoś chętny na kupienie miejsca w Tauron Lidze. To byłaby ostateczność, ale też logiczny krok w trudniej sytuacji. Kancelaria pana Łukasika wręczyła nam draft umowy do podpisu, który opiewał na trzyletnią współpracę z możliwością przedłużenia na czwarty rok. Widać było spore zaufanie z obu stron. Miał też świadomość, że inwestycja w klub sportowy, nie jest metodą na zarabianie. Od początku rozmawialiśmy o tym, że to ma być „strzał” wizerunkowy i uwiarygodniający pana Łukasika jako rzetelnego i wiarygodnego partnera do biznesu. Taki był zamysł. Jak wyszło, wszyscy widzą. Warto podkreślić, że inwestycja w klub sportowy to kwestia wizerunkowa. Firma DPD tak też to postrzegała. Choćby PGE, które sponsoruje Skrę Bełchatów, robi to nie po to, żeby pozyskać klientów, ale dla wizerunku. Podobnie działa Grupa Azoty, która zajmuje się ZAKSĄ czy Chemikiem Police. Pretensje więc się nie „spinają”, ponieważ od początku był to projekt na wiele lat. Nie było tak, że my pana Igora naszliśmy i namówiliśmy na kolejne sezony. Dlatego informacja o tym, że posiada bodajże trzydzieści lub czterdzieści procent aktywów klubu, jest dziwna. Nie wiem, jak można nie wiedzieć, ile ma się aktywów i to w swoim najbardziej medialnym projekcie. Był on eksponowany medialnie, wszyscy o nim mówili. Wielu ludzi pytało się nas, co to jest ten IŁ Capital – co to za spółka, co to za firma, czym ona w ogóle się zajmuje. Wcześniej mało kto o niej słyszał. Sam pan Łukasik powiedział, że rozpoznawalność jego marki na rynku mocno się poprawiła, co widać było choćby przez przyrost unikalnych użytkowników na jego stronach. Plan marketingowy, który mieliśmy do zrealizowania, działał.

Na ten sezon zbudowaliście zespół, który był samowystarczalny z miasta?

– To prawda, niewielkie pieniądze były potrzebne do tego, żeby go utrzymać. Podkreślę, że nie jesteśmy ewenementem w kwestii zadłużenia. Dużo klubów ma problemy i płaci z opóźnieniem. Igor Łukasik od początku o tym wiedział, co potwierdzają wymienione przez nas maile. Ma on jednak dość lekki stosunek do pieniądza i prawdopodobnie nie zwrócił na to uwagi. Kiedy przesłałem mu harmonogram płatności, mówiłem, że to dla mnie rzecz święta. Pod niego miałem rozpisane wydatki. Kiedy nie dotrzymywałem dat, ponieważ nie otrzymywałem pieniędzy od pana Łukasika, to ja byłem ten zły i ten niedobry – obiecałem pieniądze, a te nie doszły. Odnośnie do brandingu Areny, bo w tej kwestii też padł zarzut, że zrobiliśmy to w sposób niewłaściwy. Wszędzie sponsorzy płacą za tego typu świadczenia. Dokładnie tak samo było z firmą DPD, która przysłała swoją firmę do obrandowania Areny i się z nimi rozliczyła. Przed sezonem 2021/2022 wysłałem proformę brandingu hali. Pan Łukasik opłacił fakturę, nie mówił, czy za dużo, czy za mało. Sami dodatkowo zapłaciliśmy za podnośnik, ponieważ zależało nam na tym, żeby szybko obrandować obiekt. Umowę sponsoringową podpisaliśmy pod koniec sierpnia, a od września do promocji sponsora zobowiązywała nas umowa. Co więcej, realizowała nam to firma z Poznania, ponieważ żadna warszawska spółka nie chciała w tak krótkim terminie zrealizować usługi. Wysłaliśmy całą dokumentację ze zdjęciami brandingu do pana Łukasika. O wszystkim wiedział na bieżąco. Przed sezonem spotkaliśmy się również z dwoma współpracownikami pana Łukasika w sprawie wyjaśnienia kwestii funkcjonowania klubu. Przedstawiłem im bieżący opis sytuacji spółki. Wyjaśniłem skąd wziął się większy dług spółki po upadku SK Banku. Dodałem, że sezon covidowy skończył się wcześniej. Zakończyliśmy go na czwartym miejscu, co przełożyło się na to, że musieliśmy wypłacić premie, na co nie byliśmy przygotowani i zadłużenie się zwiększyło. Pokazałem też dwa warianty dalszego funkcjonowania. W przypadku pozyskania nowego sponsora, który wszedłby za kwotę pół miliona złotych lub więcej, po sezonie 2021/2022 moglibyśmy walczyć o europejskie puchary, a wręcz o Ligę Mistrzyń. Jednocześnie, jak pani widzi, w przypadku braku pozyskania wspomnianego dodatkowego sponsora, sezon 2022/2023 miał być niskobudżetowy, by podreperować finanse spółki. Sezon 2020/2021 sponsorsko mamy zamknięty, przy czym ważne jest to, że my ostatnie pieniądze dostaliśmy od pana Łukasika w lutym zeszłego roku. Te trafiły do zawodniczek i trenerów. Nieprawdą jest, że zapłaciliśmy ostatnie pieniądze dziewczynom w listopadzie. Nie dostały dodatkowych pieniędzy w grudniu przed świętami. Wywołało to niezadowolenie w zespole. Po raz pierwszy w historii klubu siatkarki nie dostały pieniędzy na Boże Narodzenie. To było mocne nadszarpnięcie naszych relacji i zaufania do mojej osoby. Dwa, trzy razy wskazywałem im terminy, które otrzymałem od pana Łukasika, a które nie zostały dotrzymane. Nie na wszystko miałem wpływ.

Czyli już zakładał pan najgorsze?

– Zakładałem scenariusz uporządkowania sytuacji finansowej. Niestety nie pozyskaliśmy dodatkowego sponsora umożliwiającego nam funkcjonowanie na dawnych warunkach. Menedżerowie spodziewali się kolejnych podwyżek pensji zawodniczek, ponieważ każde przedłużenie umowy z tym się wiązało. W związku z tym, że między innymi Alicja była u nas trzy lata, Olivia Różański dwa, Alessandro Chiappini trzy, kontrakty nie były małe. To były duże kwoty i generowały też znaczne koszty. Oficjalnie przyznałem, że nie jesteśmy w stanie zrealizować kolejnych podwyżek, robimy porządek, schodzimy z finansami do zadowalającego poziomu, by w następnym roku wrócić do gry o pierwszą szóstkę. Takie było założenie. Niestety zawodniczki i menedżerowie wykazali się dużą nerwowością.

Czy dziwił się pan tej nerwowości?

– Mnie tylko zdziwiło to, że to nie był pierwszy sezon tych dziewczyn u nas. Taka sama sytuacja była rok wcześniej, dwa lata wcześniej, trzy lata wcześniej. Jedyna nowa sytuacja, jaka się pojawiła, to brak pieniędzy na święta. Powiedziałem wtedy panu Łukasikowi, że to duży problem i duże nadszarpnięcie zaufania względem nas wszystkich, do mnie, do niego i do wszystkich związanych z klubem.

 Gdyby stał pan przed ponownym wyborem, zrobiłby pan dokładnie to samo?

– Rozmawiając o kontrakcie trzyletnim z panem Łukasikiem, sam powiedział, że jest zwycięzcą i chce grać o wyższe cele. To stąd wziął się pomysł, że w sezonie 2021/2022 zostawiamy Alicję Grabkę czy Olivię Różański, po które zgłaszały się kluby.Gdybym wiedział, że sezon 2022/2023 ze strony pana Łukasika przyniesie niespłacenie zobowiązań, to rozstałbym się z wymienionymi siatkarkami, klub nie generowałby tak dużych kosztów, a my mielibyśmy pieniądze na to, żeby spłacić zobowiązania, które powstały. Do tego w perspektywie za dobry wynik sezonu 2021/2022 mieliśmy dostać pieniądze z ministerstwa. W czerwcu 2022 mieliśmy na kartce rozpisany fantastyczny budżet na przyszły sezon, który spokojnie gwarantował nam byt w ekstraklasie i spłatę większości zobowiązań tych najbardziej, że tak powiem, wrażliwych. No i co się okazało? Nie mogliśmy kupić dodatkowej zawodniczki, ponieważ ministerstwo nie dało nam pieniędzy. Przez brak funduszy w sezonie 2022/2023 traciliśmy kolejne zawodniczki. Przez to cierpiała akademia, ponieważ dysponowała niepełnym składem i w pierwszej lidze musiały grać kadetki. To dlatego wynik sportowy na niższym szczeblu rozgrywek nie był taki, jak chcieliśmy.

*cały wywiad Sary Kalisz w serwisie sport.tvp.pl

 

źródło: sport.tvp.pl

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, Tauron Liga

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2023-02-14

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved