Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > europejskie puchary > David Smith: Wszyscy ciągnęli ten zespół

David Smith: Wszyscy ciągnęli ten zespół

fot. Klaudia Piwowarczyk

Jest jednym z siatkarzy Zaksy Kędzierzyn, którzy po raz trzeci z rzędu cieszyli się ze zwycięstwa w Lidze Mistrzów. 38-letni amerykański weteran David Smith, grający w Polsce już siódmy sezon, był w wielu meczach podporą kędzierzynian. Doświadczenie i umiejętność gry pod presją reprezentanta USA robiły swoje, a w finale LM w Turynie środkowy Zaksy znowu błysnął, skończył atakiem piłkę mistrzowską i zgarnął nagrodę MVP.

Smith po finale w Turynie nie chciał porównywać trzech złotych sezonów swojego klubu w Lidze Mistrzów. – To chyba niemożliwe – powiedział tylko i wolał mówić o tym, co wydarzyło się w zakończonych właśnie rozgrywkach. – Uważam, że momentem, który bardzo nas podbudował, był wygrany Puchar Polski z Jastrzębiem, w którym mieliśmy wzloty i upadki, ale potrafiliśmy się podnieść. Drobne rzeczy, które robiliśmy, zadecydowały wtedy o wszystkim, krok po kroku. Amerykanin zwraca uwagę, że Zaksa pokazywała w tym sezonie nieco inną twarz od strony technicznej. – Bardziej bazowaliśmy na systemie blok-obrona niż na pierwszej akcji po przyjęciu – wskazuje Smith. – W tym sezonie nie mieliśmy może tak dopracowanego przyjęcia i dogrania piłki, ale w bloku i obronie dawaliśmy sobie znakomicie radę i dzięki temu były szanse na punkty z kontry.

– Po tym jak w trzecim meczu finału PlusLigi nie mogliśmy się nawet do nich zbliżyć, fakt, że w Turynie pozostawaliśmy w grze jak równy z równym, dał nam natychmiast dużo pewności siebie – zauważa amerykański siatkarz. – Wiedzieliśmy, że umknęła nam okazja, zdawaliśmy sobie też sprawę, że nie potrzeba żadnych wielkich zmian w naszej grze. Wyszliśmy z założenia, że należy poprawić drobne elementy, dokładniej wykonywać akcje. Nie trzeba było serwować asa za każdym razem, ale liczyło się utrzymanie presji na rywalu, a potem trzeba było się oprzeć na naszej grze w obronie i bloku.

David Smith nie czuje się bohaterem sezonu i szybko wyjaśnia dlaczego. – Nie można tak do tego podchodzić w takim zespole, jakim jest Zaksa – przekonuje środkowy kędzierzynian. – Przecież choćby Bednorz był nie do zatrzymania w półfinale, każdy miał swoje dobre momenty, ja także. Dlatego należy docenić chłopaków, bo wszyscy ciągnęli ten zespół. Do przypadku odrodzenia Zaksy w finale LM doskonale pasuje maksyma „Nigdy nie możesz nie doceniać serca mistrza” Smith zgadza się. – To wynika z naszego doświadczenia w takich meczach – zauważa. – Możemy z tego czerpać, a poza tym jesteśmy teamem walczaków. Kiedy ktoś nas przyciska do ściany, wtedy wciąż widzimy szansę rewanżu. W finale PlusLigi Jastrzębie było na zupełnie innym poziomie i musieliśmy sobie po tym przykrym momencie przypomnieć, na jakim poziomie potrafimy grać. W gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do prostej rzeczy: tego, co pokażesz w danym momencie na parkiecie, a nie tego, co demonstrowałeś tydzień czy dwa wcześniej. – W tym momencie piszemy historię – jest pewien Smith. – Podobną jak kiedyś pisały inne wielkie zespoły. A czwarty raz złoto w Lidze Mistrzów dla Zaksy? W sumie czemu nie? Zobaczymy, co się wydarzy w kolejnym sezonie. Drużyna wróci w podobny składzie, wszystko przed nami – kończy Smith.

*autorem tekstu jest Marek Żochowski  (sport.se.pl)

źródło: sport.se.pl

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, europejskie puchary

Tagi przypisane do artykułu:
, , ,

Więcej artykułów z dnia :
2023-05-22

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved