Dzięki zwycięstwu 3:2 nad #VolleyWrocław KS Developres SkyRes Rzeszów zapewnił sobie pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej TAURON Ligi. – Dzięki porażce Radomki dzień wcześniej, cztery punkty zapewniają nam zwycięstwo po rundzie zasadniczej, co nas bardzo cieszy, bo to był cel po przegranym ćwierćfinale Pucharu Polski. Cieszę się, że udało nam się go zrealizować, choć w bólach i męczarniach, ale najważniejszy jest końcowy rezultat – przyznał Bartłomiej Dąbrowski, drugi szkoleniowiec rzeszowianek.
#VolleyWrocław rywalizował z Developresem SkyRes Rzeszów w ramach zaległego spotkania 12. kolejki TAURON Ligi. Premierową odsłonę po walce na przewagi wygrały przyjezdne, później niewielką różnicą triumfowały wrocławianki. Dwa kolejne sety nie były aż tak zacięte – najpierw triumfował Developres, a później #Volley doprowadził do tie-breaka. W nim ostatecznie ze zwycięstwa mogły cieszyć się zawodniczki z województwa podkarpackiego, a dzięki triumfowi zapewniły one sobie pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej. – Dzięki porażce Radomki dzień wcześniej, cztery punkty zapewniają nam zwycięstwo po rundzie zasadniczej, co nas bardzo cieszy, bo to był cel po przegranym ćwierćfinale Pucharu Polski. Cieszę się, że udało nam się go zrealizować, choć w bólach i męczarniach, ale najważniejszy jest końcowy rezultat – powiedział Bartłomiej Dąbrowski.
Rzeszowianki w ostatnim czasie zmagają się z kontuzjami, dlatego sztab szkoleniowy ma nadzieję, że do fazy play-off uda się opanować problemy zdrowotne. – Przewidujemy dobrą formę na najważniejszą część sezonu, natomiast fakt jest taki, że ostatnie dwa mecze graliśmy w dość nietypowym ustawieniu ze względu na dużą liczbę kontuzji. Musimy się doprowadzić do porządku ze zdrowiem, bo nie możemy korzystać ze wszystkich siatkarek. Jest to duży ból, ale chwała dziewczynom, że zagrały w ustawieniu, w którym na co dzień nie trenują, i sobie poradziły. To kolejny plus tego wyjazdu, że mamy bardzo inteligentny zespół, który potrafi sobie poradzić ze zmianami wprowadzanymi w ostatniej chwili – dodał drugi szkoleniowiec.
W spotkaniu przeciwko swojemu byłemu zespołowi świetnie zaprezentowała się Aleksandra Rasińska. Siatkarka zapisała na swoim koncie 23 oczka, za co otrzymała statuetkę MVP. – Każdy mecz jest dla mnie szczególny, każdy, w którym mogę wystąpić, ale nie ukrywam, że jeśli chodzi o Wrocław, miło jest pokazać i miło powrócić, bo wspominam to miejsce cudownie. Cieszę się, że wygrałyśmy, jestem też zadowolona, że dostałam nagrodę, ale tutaj czapki z głów dla dziewczyn z Wrocławia. Pokazały walkę, miło oglądać, że ta ekipa dalej jest w gazie – podsumowała atakująca.
– Mamy za sobą bardzo ciężkie dwa mecze, ponieważ w Bydgoszczy męczyłyśmy się same ze sobą. Z kolei wrocławianki się mocno postawiły, zagrały naprawdę walecznie, więc nie ukrywam, że sprawiły nam trochę problemów. Natomiast z naszej strony mecz wyglądał lepiej niż w Bydgoszczy, co mnie cieszy, bo minimalny progres między tymi kilkoma dniami zrobiłyśmy – dodała siatkarka.
Mimo porażki, powody do zadowolenia może mieć Dawid Murek. – Na pewno cieszymy się, że ten mecz wyglądał tak, jak wyglądał. Było dużo walki, czym charakteryzuje się nasz zespół. Potrafimy grać z dobrym przeciwnikiem, co pokazaliśmy już kolejny raz. Szkoda, że w końcówkach nie potrafimy wygrywać tie-breaków, chociaż poprzedni był wygrany, więc jakiś progres jest. Musimy oczywiście szukać tych momentów, okazji, w których się zachowujemy tak a nie inaczej, ale mimo wszystko ja jestem dumny z dziewczyn, bo końcówka sezonu, trochę już tych tie-breaków rozegraliśmy, dziewczyny mogą to czuć w nogach. Ciężka praca, którą wykonujemy na treningach, przynosi rezultaty, bo nie widać po nich zmęczenia. Oczywiście musimy pracować nad rzeczami, które w końcówkach nam pouciekały, ale to jest normalne, że zawsze jest coś do poprawy – skomentował szkoleniowiec #VolleyWrocław.
źródło: opr. własne, podkarpacielive.pl
