Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > Stephen Boyer: Wciąż czuję się, jakbym latał w chmurach

Stephen Boyer: Wciąż czuję się, jakbym latał w chmurach

fot. Jastrzębski Węgiel

Stephen Boyer, który nieco ponad dwa tygodnie temu wywalczył z reprezentacją Francji złoty medal igrzysk olimpijskich, dołączył już do zespołu mistrza Polski – Jastrzębskiego Węgla. W nadchodzącym sezonie PlusLigi będzie bronił barw tego klubu. – Wszyscy wiemy, że polska liga należy do jednych z najlepszych na świecie. To tylko potęguje moją ciekawość, by się o tym przekonać i powalczyć o mistrzostwo – przyznał atakujący.

Co przesądziło o tym, że będziesz występował w Jastrzębskim Węglu?

Stephen Boyer: – Zdecydowałem się na grę w Jastrzębskim Węglu, bo podoba mi się i wierzę w ten projekt. Słyszałem wiele dobrego na temat klubu, miasta i naprawdę zależało mi na tym, by dołączyć do tej ekipy.

Jakie są twoje pierwsze wrażenia z pobytu w Jastrzębiu-Zdroju?

– Halę poznałem dopiero przed kilkoma minutami. Obiekt jest ładny. Już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę w niej trenować, a później kiedy zaczniemy tutaj grać mecze w sezonie. Podobne odczucia mam, jeśli chodzi o miasto. Za wiele jeszcze tutaj nie widziałem, ale z tego co zdążyłem zobaczyć, to jest w porządku. Jestem pewien, że będzie mi tu dobrze.

Czy decydując się na ofertę Jastrzębskiego Węgla, kierowałeś się sugestiami byłych zawodników francuskich grających w tym klubie?

– Rozmawiałem z Julienem Lyneelem i Yacinem Louatim, obaj podkreślali perfekcyjną organizację w klubie. Mówili, że miasto jest spokojne, bez tego zgiełku charakterystycznego dla dużych miejscowości. I mnie to pasuje. Nie przepadam za hałasem i ruchem panującym w wielkich skupiskach.

Jak się czujesz jako mistrz olimpijski?

– Wciąż czuję się, jakbym latał w chmurach. Nadal to do mnie nie dociera. I podejrzewam, że jeszcze trochę czasu upłynie, zanim dojdzie do mnie, czego dokonaliśmy. Ale oczywiście jestem z tego faktu szczęśliwy, dumny i mam nadzieję na kontynuację sukcesów.

Co twoim zdaniem przesądziło o waszym sukcesie podczas igrzysk w Tokio?

– Najważniejszym czynnikiem, który zadecydował o naszym sukcesie, była drużyna. Grupa, którą stworzyliśmy. Nie najlepiej zaczęliśmy olimpijski turniej, ale nie poddaliśmy się, tylko graliśmy swoje. Ta grupa cały czas była jednością, skupioną na celu. Nie zwieszaliśmy głów po porażce. I to zaprocentowało na koniec.

Który moment był dla was przełomowy w tym turnieju? Zwycięski ćwierćfinał z Polską?

– Po porażce z Argentyną w fazie grupowej nastroje wśród nas były już takie, że możemy się zacząć pakować, bo za chwilę wracamy do domu. Ale duch w drużynie był tak silny, że następnego dnia podeszliśmy do tego na zasadzie: „Nic się nie stało, walczymy dalej i zobaczymy, co się wydarzy”. Później wygraliśmy z Rosją i to był mecz, dzięki któremu na nowo „wystartowaliśmy” w turnieju. A następnie oczywiście ten zwycięski ćwierćfinał z Polską, który dodał nam nieprawdopodobnej pewności siebie na resztę turnieju.

A co powiesz o samym finale?

– Finał był ciężki. Po dwóch pierwszych wygranych setach, w których graliśmy dobrze i walczyliśmy, ale nie na takim poziomie jak z Polską, nagle zrobiło się 2:2 w meczu i 7:4 w tie-breaku dla Rosji. Było miło, ale się skończyło. Ale i tym razem nasz zespół się nie poddał. Powalczyliśmy do końca i znów to zadziałało!

Po igrzyskach olimpijskich nowy trener kadry Francji powołał drużynę na mistrzostwa Europy. Dlaczego cię w niej zabrakło?

– To moja decyzja. Rozmawiałem na ten temat z nowym trenerem kadry, a jeszcze wcześniej z kolegami z reprezentacji, czy to nie będzie dla nich problem. Zdecydowałem, że potrzebuję przerwy. Chodziło mi o odpoczynek mentalny. By przyjechać tu i być spokojnym. Bez gonitwy, pośpiechu. Móc wejść w sezon nie tyle wolno, co w sposób bardziej uporządkowany. Bez zaprzątania sobie głowy, czy zdążę ze wszystkim pomiędzy jednym a drugim treningiem. Teraz mam czas, by sobie wszystko spokojnie zorganizować. Ponadto, miałem możliwość spotkania się z moją rodziną, co jest dla mnie najistotniejsze, bo przez dłuższy czas nie widziałem swoich bliskich.

Co wiesz o PlusLidze?

– W przeszłości, kiedy grałem w barwach Chaumont, mierzyłem się w Lidze Mistrzów z drużyną z Bełchatowa. Ponadto, oglądałem kilka meczów z udziałem Benjamina Toniuttiego, ale przyznaję, że nie było tego aż tak wiele. Natomiast wszyscy wiemy, że polska liga należy do jednych z najlepszych na świecie. To tylko potęguje moją ciekawość, by się o tym przekonać i powalczyć o mistrzostwo.

Jak duże znaczenie ma fakt, że w zespole Jastrzębskiego Węgla będzie też Benjamin Toniutti?

– Obecność Bena w składzie na pewno ułatwi mi życie. Na boisku – wiadomo. Znamy się, od lat gramy ze sobą i on jest jednym z najlepszych rozgrywających na świecie. Uwierz mi, jego obecność na boisku znacznie ułatwia grę kolegom z drużyny. Z punktu widzenia początku sezonu, zgrania, ta nasza wspólna „znajomość” jest nie do przecenienia. Dla atakującego i przyjmujących posiadanie takiego rozgrywającego to niesamowita sprawa. Ja jestem taką osobą, że bez problemów aklimatyzuję się w nowych miejscach, ale fakt, że będę tu z innym Francuzem, powinien sprawić, że będzie mi jeszcze łatwiej i jeszcze milej.

Jakie cele stawiasz sobie na nadchodzący sezon?

– Osobiście marzę o trofeach i zwycięstwach. Ale metodą małych kroków. Najpierw myśląc, jak wygrać najbliższe spotkanie. A kiedy sezon rozkręci się na dobre, to o kolejnych meczach, jak je rozstrzygać na swoją korzyść. Nie chcę wybiegać za daleko w tych swoich marzeniach. Krok po kroku.

źródło: Jastrzębski Węgiel - inf. prasowa

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2021-08-25

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved