Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > I liga kobiet > Trener Płomienia Sosnowiec: Mogę powiedzieć wprost, że sezon jest nieudany

Trener Płomienia Sosnowiec: Mogę powiedzieć wprost, że sezon jest nieudany

fot. Paweł Całka

– Nie chcę szukać taniego usprawiedliwienia, dlaczego ten sezon jest nieudany. Przyjdzie jeszcze czas na analizę. Rozmawiamy między sobą w sztabie, co nie zaskoczyło w tej drużynie, a także, dlaczego ten sezon jest taki, jaki jest – powiedział Strefie Siatkówki Krzysztof Zabielny, trener Trans-Ann Płomienia Sosnowiec.

Krzysztof Sarna, Strefa Siatkówki: Jeszcze w trakcie meczu z MKS-em Imielin niewiele wskazywało na to, że dojdzie do pięciu setów, tymczasem odrodziliście się jak feniks z popiołów. Chyba pozostaje niedosyt po przegranej w tie-breaku?

Krzysztof Zabielny:Faktycznie faworytem był MKS Imielin. Przed tym meczem, wiedząc, że nie mamy już szans na fazę play-off, założyliśmy sobie, że chcielibyśmy w swojej hali zakończyć ten sezon zwycięstwem. Takie było nastawienie, ale pierwsze dwa sety bardzo mocno nas zweryfikowały. Gładko przegraliśmy pierwszego i drugiego seta. Myślę, że roszady w składzie bardzo dużo pomogły. Na boisku pokazała się Marta Twardoch, która zmieniła Oliwię Laszczyk i kolokwialnie mówiąc ten “zestaw” dziewczyn zaskoczył. Wygraliśmy trzeciego i czwartego seta. Początek piątej partii w naszym wykonaniu był słaby, ale udało się odwrócić jej losy. Mieliśmy nawet w pewnym momencie piłkę meczową, ale nie udało się zamknąć meczu.  Odnieśliśmy niestety porażkę, ale gratulujemy drużynie i z Imielina i trzymamy za nią kciuki, ponieważ reprezentuje nasz region w fazie play-off. Znamy się doskonale, jedni drugim kibicują.

Zabielny: Przed meczem w szatni powiedzieliśmy sobie, że jest to tzw. “last dance”

Powiedział pan o nastawieniu. Czy mając świadomość, że taki mecz nie ma już żadnej stawki i jest o nic, trudno o motywację?

– Przed meczem w szatni powiedzieliśmy sobie, że jest to tzw. “last dance”, ponieważ jest to ostatni mecz w sezonie, a przede wszystkim jest to ostatni mecz tej grupy. Na przyszły sezon z tej drużyny nie zostanie ani jedna zawodniczka. Wszystkie idą dalej w świat siatkarski. To był dla nich pożegnalny mecz między sobą. Myślę, że to je zmobilizowało i zmotywowało do tego, żeby jeszcze ten ostatni raz ze sobą pograć i pocieszyć się obecnością nawzajem i pobawić się w siatkówkę. To był jedyny sensowny argument, który nakręcił te dziewczyny do tego, że chcieliśmy wygrać ten mecz.

Jak trener podsumowałby ten sezon? Jeszcze przed sezonem mówił pan, że fajnie byłoby znaleźć się w pierwszej ósemce. Jednakże przegrane spotkania z Karpatami Krosno i LTS-em Legionovią były takimi, które przesądziły o braku awansu do fazy play-off?

– Tak. To były dwa kluczowe mecze. Tym bardziej że tydzień przed starciem z Karpatami odnieśliśmy cenną wygraną z Solną Wieliczka. Nie poukładało nam się to. Natomiast z Legionovią był to tak naprawdę mecz za sześć punktów, bo byliśmy sąsiadami z tabeli i pojedynek ten decydował na dobrą sprawę o tym, kto dostanie się do fazy play-off. W dodatku zespół z Legionowa dwa dni później wygrał dość nieoczekiwanie z ekipą z Białegostoku i tak naprawdę przypieczętował udział w play-off. 

Mogę powiedzieć wprost, że sezon jest nieudany. Nie będę czarował i mówił, że wyszło tak sobie. Sezon jest nieudany i mogę powiedzieć to nawet z perspektywy prezesa. Utrzymanie w lidze było naszym obowiązkiem, natomiast celem minimum była faza play-off. 

Trener Płomienia: Nie chcę szukać taniego usprawiedliwienia

Swoje chyba dołożyły też kontuzje i niepełny skład. Przez pewien okres wspomagać zespół musiała Aleksandra Buczek. Rozpędzaliście się jak stary traktor, grając coraz lepiej, zwłaszcza na przełomie grudnia i stycznia. 

– Nie chcę szukać taniego usprawiedliwienia, dlaczego ten sezon jest nieudany. Przyjdzie jeszcze czas na analizę. Rozmawiamy między sobą w sztabie, co nie zaskoczyło w tej drużynie, a także, dlaczego ten sezon jest taki, jaki jest. Jednym z podstawowych argumentów naszej słabszej gry i niskiej skuteczności były ciągłe kontuzje rozgrywających. Oliwia Poreda, która miała być u nas “jedynką” dołączyła do nas dopiero w połowie listopada. 

My swój najlepszy okres grania mieliśmy na przełomie stycznia i lutego. To było nasze najlepsze granie, odnieśliśmy zwycięstwo w Jarosławiu, w Poznaniu, a także z Wieżycą Stężyca. Oliwia Poreda złapała wówczas ten rytm po kontuzji i zaczęła bardzo dobrze kierować grą koleżanek. Do momentu jej kontuzji w Białymstoku wszystko szło w dobrą stronę. Tak się jednak ułożyło i taki jest sport. To poważna kontuzja, która wymaga operacji. W tym momencie zostaliśmy z jedną, bardzo młodą rozgrywającą, dla której pierwsza liga jest poligonem doświadczalnym. Tak się śmiejemy, że jest to swego rodzaju matura z siatkówki. 

Musieliśmy rozegrać jeszcze kilka tych meczów, nie mając wariantu z drugą rozgrywającą. Nie chciałbym się usprawiedliwiać. Zeszły sezon był doskonały, zdobyliśmy medal. Teraz zajmujemy 9. miejsce i nie ma nas w fazie play-off. Miejmy nadzieję, że przyszły będzie lepszy od tego. 

Całkowicie nowa trzynastka

Powiedział pan o ostatnim tańcu. Jak zatem kreować się będzie skład Płomienia na przyszły sezon? Czy pozostaną któreś z zawodniczek?

– Mogę powiedzieć, że z tej grupy nie zostanie ani jedna zawodniczka. Cała dwunastka, bo Oliwia Poreda nie jest brana pod uwagę, ponieważ ma kontuzję i ma jeszcze pół przyszłego sezonu z głowy. 

Chciałbym też uspokoić kibiców, że to nie jest tak, że nie robimy niczego w tym kierunku. Już teraz mogę powiedzieć, że jest nowa drużyna. Nie będę mówił nazwiskami, ale jest całkowicie nowa trzynastka. Będziemy robili wszystko od początku – poznawali i zgrywali. Myślę, że drużyna będzie ciekawa, waleczna i z dobrą atmosferą. Sądzę, że to będzie kluczem do wygrywania kolejnych spotkań. 

W najwyższych klasach rozgrywkowych karuzela transferowa startuje bardzo szybko. Czy zatem ta trzynastka już jest, czy dopiero trwają jej poszukiwania?

–  To już końcówka karuzeli transferowej na poziomie pierwszej ligi. U nas ta karuzela nie startuje tak szybko, jak w ekstraklasie, ale już od stycznia i lutego menedżerowie kontaktują się z nami, rozmawiają, proponują i pytają. Oczywiście nie dochodzi jeszcze do podpisywania umów, ale są już jakieś wstępne ustalenia. Jest już końcówka marca, więc jasno mogę powiedzieć, że te trzynaście dziewczyn, o których wspomniałem – są już naszymi zawodniczkami. Umowy są już przygotowane. Można powiedzieć, że w przyszłym sezonie będą grały w Sosnowcu. 

Cel – wrócić do walki o play-off

To bardzo wybiegające pytanie, ale po tych nazwiskach, które pan zna – o co Płomień będzie walczył w przyszłym sezonie?

– Nie ukrywam, że chcieliśmy wrócić na swoje miejsce. Nie mówię o medalach, ale chciałbym, żeby to była co najmniej faza play-off. Na pewno postawimy sobie taki cel. Nie wiem, czy go zrealizujemy, bo w przyszłym roku szykuje się bardzo mocna pierwsza liga. Wiele zespołów poważnie się wzmocniło, bo te ruchy transferowe są we wszystkich zespołach, szczególnie w tych czołowych. Chciałbym, żebyśmy się zakwalifikowali do pierwszej ósemki. Myślę, że tą drużyną, która tu będzie od sierpnia, będzie nas na to stać. Gramy jednak z meczu na mecz, dlatego nie chciałbym wybiegać o dwa-trzy tygodnie do przodu. Mamy filozofię od soboty do soboty, a więc od meczu do meczu. Co się uzbiera, to się uzbiera. Czasami sobie człowiek kalkuluje i wlicza, że ma dwa lub trzy punkty, lub że ich nie ma, bo niekiedy dochodzi do niespodzianek, rozczarowań.

Kiedy zatem dojdzie do osłaniania pierwszych kart?

– Myślę, że po zakończeniu sezonu. Po turnieju finałowym I ligi kobiet, który odbędzie się w dniach 26-28 kwietnia. Tak więc od maja rozpoczniemy przedstawianie naszych nowych zawodniczek. 

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, I liga kobiet

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2024-03-30

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved