– Wygraliśmy z ZAKSĄ ich własną bronią, czyli tym, żeby akcje maksymalnie wydłużać, żeby dużo bronić i grać w kontrataku. ZAKSA jak spojrzeć na naszą ligę – mało robi błędów, dużo ponawiają i troszkę liczą na to, że przeciwnik sam te punkty im odda. My dzisiaj im punktów nie oddawaliśmy, nie nakręcaliśmy ich gry, a sami napędzaliśmy siebie i to był klucz do sukcesu – powiedział po meczu z ZAKSĄ Kamil Maruszczyk.
– Akcja po tej przerwie (przerwa związana z błędem ustawienia, w której przez kilkanaście minut sędziowie ustalali prawidłową decyzję – przyp. red) myślę, że przejdzie do historii, bo nie dość, że była to akcja po takich zawirowaniach, to była jeszcze chyba najdłuższa w całym spotkaniu i widać, że zawodnikom ZAKSY później siedziała w głowach, bo Olek Śliwka miał dwie przechodzące piłki na czystej siatce, które obroniliśmy, a później Grzegorz Bociek swoją wielką klatką piersiową zdobył punkt – dodał przyjmujący Cuprum.
– Sezon potoczył się tak, jak się potoczył. Apetyty były większe, ale teraz naszym założeniem jest skończyć ten sezon w najlepszej dziesiątce. Chcemy grać o dziewiąte miejsce, a nie o jedenaste, dlatego teraz zrobimy wszystko, żeby na tej dziesiątej lokacie być – zakończył zawodnik ekipy z Lubina.
Z kolei Marcin Waliński podkreślił, że gra drużynowa była kluczem do sukcesu. – Jak wygraliśmy czwartego seta, poszliśmy za ciosem i w piątym secie postaraliśmy się, żeby dwa punkty zostały w domu. Mieliśmy takie założenie, żeby grać cierpliwie i to nam się udało. Nawet jak nie kończyliśmy piłki w pierwszej akcji, to potem udawało się wybronić. Oczywiście, że oni też wyprowadzali kontry i kończyli, ale dziś naprawdę działał nasz system blok-obrona. Zagraliśmy dziś jak drużyna.
źródło: Cuprum Lubin - Twitter, opr. własne
