Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > Gheorghe Cretu: Nie wstydzę się swoich błędów

Gheorghe Cretu: Nie wstydzę się swoich błędów

fot. Klaudia Piwowarczyk

– Osiągnąłem coś, co nie udało się wielu trenerom w moim kraju. Stelian Moculescu dokonał tego piętnaście lat temu, ja jestem następny, więc to coś wyjątkowego także dla rumuńskiej siatkówki – powiedział Gheorghe Cretu, trener, który być może w kolejnym sezonie poprowadzi Sir Safety Perugia.

Gheorghe „Gianni” Cretu to raczej trener z cienia, niż wielka gwiazda. Wielki fachowiec i świetny warsztatowiec, ale jednak wielokrotnie niedoceniany. A w Kędzierzynie-Koźlu zbudował z zawodnikami wyjątkową relację.

To chyba zrobiło różnicę. Zawodnicy wiedzą dokładnie, kiedy jestem trenerem, kiedy ich bratem, kiedy ojcem, a kiedy jeszcze kimś innym. Potrafię żartować, potrafię być poważny, ale zawsze mówię to, co myślę. Nie wstydzę się też swoich błędów, bo wiem, że na ich popełnianiu polega zarówno bycie człowiekiem, jak i praca trenera – opowiadał Cretu.

O Rumunie nigdy nie mówiło się jako o kandydacie do tak wielkiego triumfu, jak wygranie Ligi Mistrzów. A jednak tego dokonał. – Wyobraź sobie: kiedy pierwszy raz widziałem ten puchar, miałem piętnaście lat. Przechodziłem obok niego, gdy byłem juniorem Dinama Bukareszt. Dlatego gdy finał się skończył, moja pierwsza myśl brzmiała: osiągnąłem coś, co nie udało się wielu trenerom w moim kraju. Stelian Moculescu dokonał tego piętnaście lat temu, ja jestem następny, więc to coś wyjątkowego także dla rumuńskiej siatkówki. Z mojego punktu widzenia także austriackiej, bo to mój drugi dom, gdzie rozpoczynałem karierę trenerską. Chcę podziękować Peterowi Kleinmannowi, mojemu byłemu szefowi za szansę, którą dał mi te kilkanaście lat temu. Teraz czuję, że w pełni ją wykorzystałem – mówił Cretu po finale w Lublanie.

Sam do sukcesu podążał małymi krokami. – Może różnica pomiędzy mną a innymi trenerami jest taka, że ja nie zaczynałem od szans na wysokim poziomie. Nie dostałem po skończeniu siatkarskiej kariery wielkiego zespołu wartego miliony, który można tylko udoskonalić. Najpierw pracowałem z siatkarzami, którzy byli na znacznie niższym poziomie i nie umieli podstaw. Kiedy pojawiłem się w Austrii, słyszałem tam: „trenerze, nie umiemy dogrywać, jak ty, blokować jak ty, atakować w taki sposób. Musisz nas nauczyć”. Przeszedłem zupełnie inną drogę, niż moi koledzy po fachu. Mam za sobą 25 lat pracy, osiem różnych krajów i mentalności zawodników. Przeszedłem wiele sytuacji, które sprawiły, że dziś jestem lepszym trenerem i człowiekiem – podsumował Gheorghe Cretu.

Pierwotnie po sezonie spędzonym w Kędzierzynie-Koźlu miał trafić do ligi rosyjskiej, choć otrzymał propozycję przedłużenia współpracy z ZAKSĄ. Jednak agresja w Ukrainie dużo zmieniła, bo Rumun zrezygnował z pracy w rosyjskim klubie, ale w międzyczasie mistrz Polski zatrudnił Tuomasa Sammelvuo, a Cretu został bez pracy. Być może w Sir Safety Perugia zastąpi Nikolę Grbicia, ale szefowie włoskiego klubu nie podjęli jeszcze ostatecznej decyzji w tej sprawie. – Zawsze lubiłem wyzwania, więc to nie jest tak, że gdy sprostałem jednemu, to nie podejmę się kolejnego. Pamiętam nawet, że kiedy mieszkałem jako młody zawodnik w Konstancy i trener Dinama przyjeżdżał po mnie na trening, to stawiałem sobie każdego dnia wyzwanie, żeby go ukończyć, grać jak najlepiej i być z siebie dumnym wieczorem. Dzień po dniu. Teraz z ZAKSĄ miałem możliwość ukończenia wyjątkowego wyzwania. Uwielbiam naszą siatkówkę. Taką, jaką prezentowała ZAKSA: agresywną, z wyczekiwaniem na odpowiedni moment, żeby zamknąć przeciwnika. To gra, jaką chcę kontynuować, gdziekolwiek bym się nie znalazł – zakończył Cretu.

* więcej w serwisie sport.pl

źródło: inf. własna, sport.pl

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2022-06-01

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved