— Uważam, że aby ta reprezentacja zrobiła postęp, trzeba było wszystko czerwoną linią odciąć — powiedział w „Misji Sport” były reprezentant Polski Zbigniew Bartman. Bez ogródek wypowiedział się o niepowołanych przez Nikolę Grbicia reprezentantach, których nazwał „grupą kubiakową”. Z kolei na pytanie, czy jeszcze liczy na powołania do kadry, wybuchnął śmiechem.
— Miałem refleksję, że ci, którzy nie zostali powołani, nagle kończą kariery w reprezentacji. To był dla mnie totalny kabaret — skomentował Bartman.
Na pytanie Łukasza Kadziewicza, czy był zaskoczony brakiem Michała Kubiaka, odpowiedział „liczyłem na to”. — Uważam, że aby ta reprezentacja zrobiła postęp, trzeba było wszystko czerwoną linią odciąć, bo właśnie taka „grupa kubiakowa”, czyli grupa wzajemnej adoracji, została odcięta. Grbić bierze sobie ludzi, których zna z ZAKSY, do tego dokłada ludzi młodych, którzy już mają ogranie na międzynarodowych parkietach i widać, że zrobili ogromny postęp — stwierdził były reprezentant Polski.
— Nie dowołałbym nikogo. Nikola Grbić wybrał tych, którzy są najlepsi. Jeżeli uda mu się z tego stworzyć grupę, to będzie dobrze. Podoba mi się rywalizacja na przyjęciu, tu mamy urodzaj, bo mamy Bednorza, Fornala, Kwolka, Wilfredo Leona… może to niepopularna opinia, ale od kiedy Leon reprezentuje Polskę, kadra nic nie wygrała. Jeżeli mówimy, że brąz mistrzostw Europy ma być zwycięstwem, to chyba się czegoś naćpaliśmy. Mieliśmy wszystko, wygraliśmy dwa razy MŚ, z każdej imprezy przywoziliśmy medal. Z najlepszym siatkarzem świata powinniśmy wygrywać wszystko — dodał Bartman.
Jak zauważył Łukasz Kadziewicz, Bartman był członkiem reprezentacji, która uczestniczyła w igrzyskach olimpijskich w Londynie w 2012 r. Wtedy zaliczyła szokującą porażkę z Australią, która w opinii ekspertów przeszkodziła kadrze w osiągnięciu dobrego wyniku na tym turnieju (Polacy odpadli w ćwierćfinale). — W Londynie niczego nie brakowało. Problem był inny. My trzy tygodnie wcześniej wygrywaliśmy Ligę Światową. Z każdym wygrywaliśmy. Odesłaliśmy Brazylijczyków do domu w grupie, Amerykanów rozjechaliśmy w finale jak walcem. Czego zabrakło? Chłodnej głowy pana szkoleniowca — ocenił Bartman, mówiąc o ówczesnym selekcjonerze Andrei Anastasim.
źródło: sport.onet.pl
