– Naszym podstawowym celem w tym sezonie było utrzymanie, aczkolwiek naszym wewnętrznym zadaniem była walka o dziesiąte miejsce. Niestety, nie udało nam się zrealizować tego celu. Niemniej jednak dwunasta lokata też nas cieszy – powiedział Tomasz Błądziński, przyjmujący Chrobrego Głogów.
W ostatnim meczu sezonu pokonaliście na wyjeździe Mickiewicza Kluczbork. Mimo że wynik tego meczu dla obu drużyn nie miał już większego znaczenia, to chyba lepiej było zakończyć sezon zwycięstwem niż porażką?
Tomasz Błądziński: – Faktycznie ten mecz ani dla nas, ani dla drużyny z Kluczborka nie był arcyważny, ponieważ oba zespoły miały już wcześniej zapewnione utrzymanie. Aczkolwiek chcieliśmy zakończyć sezon zwycięstwem oraz uplasować się na dwunastym miejscu, które okazało się być w naszym zasięgu.
Kluczowy był trzeci set, w którym odrobiliście spore straty i przełamaliście rywali?
– Zgadza się. Klucz do tego zwycięstwa był w trzecim secie, w którym pokazaliśmy na boisku zespołowość oraz determinację do wygrania tego spotkania. Po nim radość była zarówno na boisku, jak i w kwadracie. Cieszyliśmy się z zakończenia sezonu zwycięsko oraz z rozpoczęcia wakacji.
Waszym priorytetem było utrzymanie. Ten cel udało wam się zrealizować. Czy zatem jesteście zadowoleni ze swojej postawy w tym sezonie?
– Naszym podstawowym celem w tym sezonie było utrzymanie, aczkolwiek naszym wewnętrznym zadaniem była walka o dziesiąte miejsce. Niestety, nie udało nam się zrealizować tego celu. Niemniej jednak dwunasta lokata też nas cieszy, bo przez długi okres w pierwszej części sezonu zasadniczego nasza gra nie wyglądała zbyt dobrze. Wpadliśmy w dołek i nie mogliśmy się z niego wydostać.
No właśnie, wtedy sporo meczów przegrywaliście 0:3 w słabym stylu. Trudno było wam złapać odpowiedni rytm?
– Ciężko było nam złapać odpowiedni rytm. Na treningach nasza dyspozycja wyglądała bardzo dobrze, a w trakcie meczu działo się coś złego. Nie wiem czy był to jakiś paraliż, czy coś innego. Ale nie byliśmy w stanie przełożyć naszej pracy na treningach na warunki meczowe. To nas bardzo bolało. Cierpliwie jednak pracowaliśmy, aż w końcu udało nam się wygrać.
Wasza gra zaskoczyła pod koniec grudnia.
– Przełomowy był dla nas mecz z Avią Świdnik na naszym parkiecie. Udało nam się odnieść zwycięstwo. Dodało nam ono wiatru w żagle. On poniósł nas do kolejnej wygranej, tym razem w Siedlcach. Był to dla nas pozytywny moment, bo rok kalendarzowy skończyliśmy dwoma wygranymi, dzięki czemu mogliśmy odetchnąć i spokojnie pojechać do rodzin na święta.
Później odnieśliście jeszcze wygraną w Będzinie. To chyba pokazuje, że potencjał był w waszym zespole?
– Po prostu wola walki, determinacja i zespołowość bardzo mocno cechowały nas przez cały sezon. Aczkolwiek w Będzinie pokazaliśmy prawdziwe swoje oblicze. Bawiliśmy się siatkówką, a kolektyw sprawił, że wygraliśmy na bardzo ciężkim terenie – jako pierwsi zdobywając halę w Będzinie.
Czyli czego zabrakło, aby takich niespodzianek w waszym wykonaniu było więcej?
– To jest bardzo trudne pytanie. Może zabrakło nam koncentracji, umiejętności, a może czegoś innego. Jeśli nie byliśmy faworytem spotkania, to łatwiej nam się grało, bo nie mieliśmy nic do stracenia. To przeciwnik musiał się spinać, aby nie popełnić błędów, które spowodują przegraną.
A pan ze swojej postawy jest zadowolony?
– Jestem i nie jestem, bo zawsze ambicje sportowe są większe. Ostatni raz pojawiłem się w I lidze w AGH Kraków w sezonie 2017/2018, później awansowałem do I ligi z zespołami z Lubelszczyzny. W końcu w Głogowie udało mi się pozostać na zapleczu PlusLigi. Ten sezon oceniam na plus, bo zyskałem dodatkowe doświadczenie. Chociaż mam jeszcze wiele rzeczy do poprawy.
źródło: inf. własna