– Jesteśmy zadowoleni z jednego punktu, ale liczyliśmy na więcej w tym spotkaniu. BBTS jest klasową drużyną, a na dodatek liderem tabeli. Z takimi zespołami trzeba zdobywać małe punkty, tym bardziej, jak dają ku temu okazję – powiedział po porażce z BBTS-em Sebastian Matula, rozgrywający Gwardii Wrocław.
Chemeko-System Gwardia Wrocław przed własną publicznością postawiła się BBTS-owi Bielsko-Biała. Nie udało się jej jednak odnieść zwycięstwa. Ambitnie walczyła, dzięki czemu doprowadziła do tie-breaka, ale w nim nie potrafiła postawić kropki nad „i”.
– Przyjechał do nas lider, który bardzo dobrze gra w tym sezonie. To spotkanie mogło się podobać, poza setami, które rozgrywane były do 13 i 16. One były jednostronne, ale ogólnie był to mecz walki – powiedział Sebastian Matula, rozgrywający Gwardii, która mogła sprawić niespodziankę, ale po wygranej w czwartym secie nie poszła za ciosem, a tie-break toczył się pod dyktando gości. – Mogliśmy więcej pograć w defensywie i lepiej spisać się na bloku – dodał zawodnik dolnośląskiej ekipy.
Podopieczni Rainera Vasiljeva wciąż walczą o jak najlepszą pozycję wyjściową przed fazą play-off. Początek roku nie jest dla nich jednak nadzwyczaj udany. Stracili bowiem punkt w starciu z Legią, a także przegrali z Krispolem, a w miniony weekend również z BBTS-em. Jednak doceniają 1 oczko zdobyte w meczu z zespołem z Bielska-Białej. – Jesteśmy zadowoleni z jednego punktu, ale liczyliśmy na więcej w tym spotkaniu. BBTS jest klasową drużyną, a na dodatek liderem tabeli. Z takimi zespołami tak się gra. Trzeba zdobywać małe punkty, tym bardziej, jak dają ku temu okazję – ocenił Matula, który dał dobrą zmianę. Zastąpił na rozegraniu Lukasa Tichacka, zdobywając w spotkaniu 2 punkty. – Zawsze można coś poprawić, ale ze swojej gry jestem w miarę zadowolony. Cieszę się, że dostałem szansę gry. Każdą szansę staram się wykorzystać na 100% – zakończył rozgrywający Gwardii.
źródło: Gwardia Wrocław - facebook, opr. własne