Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > PlusLiga: Zaskoczenia i rozczarowania, czyli podsumowujemy sezon

PlusLiga: Zaskoczenia i rozczarowania, czyli podsumowujemy sezon

fot. PressFocus

Zakończenie sezonu 2023/2024 PlusLigi nie może obejść się bez licznych podsumowań. Tym razem nastał czas na odmówienie największych zaskoczeń oraz rozczarowań minionych rozgrywek, a oczywiście zarówno jednych, jak i drugich nie zabrakło. Jedni siatkarze oraz kluby zaprezentowały się bardzo dobrze, a zarazem powyżej oczekiwań, podczas gdy inne rozczarowały i owym oczekiwaniom nie sprostały. 

ZASKOCZENIA

MIŁY NORWID

Exact Systems Hemarpol Częstochowa nie był oczywistym pretendentem do utrzymania w polskiej elicie siatkówki i trzeba to sobie jasno powiedzieć. W drużynie zostało siedmiu zawodników, którzy wywalczyli awans, niemniej jednak potencjał składu stawiany był wraz z Enea Czarnymi Radom na pożarcie. Tymczasem ekipy spod Jasnej Góry od samego początku sezonu jechała na szóstym biegu i na utrzymanie zapracowała w największej części dzięki postawie z początku sezonu. Podopieczni trenera Leszka Hudziaka korzystali na problemach zdrowotnych drużyn, w których znajdowali się reprezentanci Polski. Wygrane z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, PGE GiEK Skrą Bełchatów czy Bogdanką LUK-iem Lublin nie tylko dopisały punkty częstochowianom do tabeli, ale także pozwoliły uwierzyć w utrzymanie. Samo bezpieczne utrzymanie beniaminka należy rozpatrywać w kategorii zaskoczenia, wszak mimo tego, że Norwid zajął summa summarum 14. pozycję, tak po 25. kolejkach zajmując 12. miejsce był niemalże pewny utrzymania w PlusLidze.

PIERWSZE TAKIE SUKCESY W HISTORII KLUBU

Dużym zaskoczeniem okazał się sezon w wykonaniu Aluronu CMC Warty Zawiercie. Solidna polityka transferowa, która w klubie z Zawiercia ma miejsce z roku na rok, zaprocentowała kolejnymi sukcesami, które zarazem są dopiero drugim i trzecim w historii klubu, choć zależy też jak na to spojrzeć, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że Warta w PlusLidze rywalizuje od sezonu 2017/2018. Puchar Polski oraz wicemistrzostwo Polski to dla klubu nieoceniony sukces i zaskoczenie, wszak jeszcze przed sezonem większość przyznawałaby Warcie co najwyżej brązowy medal. Fakty są takie, że podopieczni Michała Winiarskiego po roku przerwy wracają do siatkarskiej Ligi Mistrzów. Z tą jednak różnicą, że apetyty będą znacznie większe względem sezonu 2022/2023, kiedy to zawiercianie w repasażu (mecz o awans do ćwierćfinału) ulegli w dwumeczu ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle.

BEZAPELACYJNE ZASKOCZENIE SEZONU

Bezsprzecznie za największe zaskoczenie PlusLigi sezonu 2023/2024 należy uznać Bogdankę LUK Lublin. Jeszcze przed sezonem zespół z województwa lubelskiego za cel stawiał sobie jedynie awans do fazy play-off. Tymczasem rezultaty przekroczyły oczekiwania. Świetna praca Massimo Bottiego oraz jego wpasowanie w realia lubelskiej siatkówki przyniosły kapitalny rezultat w postaci zwieńczenia sezonu 5. miejscem i prawem gry w europejskich pucharach w kolejnych zmaganiach. Co więcej – lublinianie namacalnie zaskoczyli, o czym zdążyła się boleśnie przekonać Asseco Resovia Rzeszów, która w ćwierćfinale Pucharu Polski została wyeliminowana właśnie przez LUK. Klub, który powstał w 2013 roku jedenaście lat później po raz pierwszy w swojej historii zagrał w Final Four Pucharu Polski.

JASTRZĘBIANIE TYPOWANI, ALE ZASKOCZENIEM TEŻ SĄ

Jastrzębski Węgiel na równi z kędzierzyńską ZAKSĄ typowany był do święcenia największych laurów nad Wisłą w rozgrywkach 2023/24. W przypadku klubu z województwa śląskiego zaskoczenie może jednak stanowić aż tak dobra gra mimo stosunkowo wąskiej ławki rezerwowych. Kto śledził większość meczów jastrzębian, ten doskonale zdaje sobie sprawę, jak mało szans do gry w tym sezonie mieli rezerwowi. Kiedy jednak zawodnicy z kwadratu otrzymywali swoje szanse – również dowozili. Przykład? Może niekoniecznie adekwatny, ale z konieczności występu – Jarosław Macionczyk odbierający nagrodę MVP po meczu z GKS-em Katowice czy też wieńczący rozgrywki ze złotym medalem. A przed 45-latkiem jeszcze finał Ligi Mistrzów.

SPADLI, ALE ZASKOCZYLI

Zapewne, gdy umieścimy w sekcji zaskoczeń Enea Czarnych Radom, od razu pojawią się komentarze: „Ale jak to? Przecież spadli”. Owszem. Zespół z Radomia spadł do I ligi i nie stanowi to żadnego zaskoczenia, wszak jeszcze w ubiegłych rozgrywkach typowany był przez niektórych jako kandydat do spadku, a tym bardziej w zmaganiach 2023/2024. Niemniej jednak kiedy mało kto spodziewał się, że radomianie mają szansę na moment zwrotny w sezonie, ten nastąpił po zmianie trenera. Wejście Waldo Kantora do szatni odmieniło losy zespołu, który zaczął się liczyć w walce o pozostanie w polskiej elicie, ale strata punktowa finalnie okazała się zbyt duża. Co by jednak nie mówić, Czarni napędzili nieco strachu lubinianom i katowiczanom w kilku przedostatnich kolejkach.

ROCZAROWANIA

NIKOGO TO NIE ZDZIWI – NUMER JEDEN ZAKSA

Tak jak powyżej. Chyba mało kto podważy tezę, że największym przegranym i poszkodowanym tego sezonu jest właśnie ZAKSA, która z takim potencjałem kadrowym, którym dysponowała – do klubowej gabloty dołożyła jedynie Superpuchar Polski, który w hierarchii wszystkich trzech rodzimych tytułów (mistrzostwo Polski i Puchar Polski) zajmuje ostatnie miejsce. Kędzierzynianie niemal od samego początku sezonu „tresowani” byli licznymi kontuzjami. Również i klubowym biurze pracy było co niemiara, bowiem co chwilę kontraktować trzeba było nowego zawodnika. Klub z Opolszczyzny jeszcze łudził się w końcówce sezonu, że uda się zawitać do fazy play-off, a w niej wszystko zdarzyć by się przecież mogło. Finalnie ZAKSA zanotowała najgorszy sportowy rezultat od momentu awansu do elity. Od sezonu 1995/1996 niezmiennie klub z Kędzierzyna-Koźla kończył zmagania w pierwszej ósemce, a tym razem było to 10. miejsce. Sam ten fakt rozczarowaniem nie jest, ale 10. pozycja pod względem tego, jaki ZAKSA miał skład już tak.

cel minimum i niewykorzystany potencjał?

Mimo że Indykpol AZS Olsztyn zrealizował cel minimum, jakim był awans do fazy play-off, co zresztą nie było wcale takie oczywiste, wszak walka o pierwszą ósemkę wraz z udziałem olsztynian, bełchatowian i kędzierzynian toczyła się do ostatniej kolejki – tak klub z województwa warmińsko-mazurskiego rozczarował. Dołączenie takich graczy jak Manuel Armoa oraz Alan Souza pozwalało myśleć o tym, że AZS zakręci się wokół pierwszej szóstki. Drugi z wymienionych siatkarzy okazał się nawet najlepszym punktującym ligi, kończąc ją z dorobkiem 623 punktów. Niemniej jednak klub z Olsztyna nie poradził sobie w rywalizacji z PSG Stalą Nysa i zakończył sezon na 8. miejscu, co stanowi wynik poniżej oczekiwań.

W BEŁCHATOWIE LICZYLI NA WIĘCEJ, nie tylko w bełchatowie

Po tym, jak jeszcze pod koniec sezonu 2022/2023 przez moment przyszłość Skry stała pod znakiem zapytania – jasne było, że w przypadku przystąpienia do rozgrywek 2023/24 będą to rozgrywki „na przeczekanie” dla bełchatowskiego klubu. Niemniej jednak w Bełchatowie mimo ograniczeń finansowych zdołali zbudować solidny skład, który do ostatniej kolejki liczył się w grze o awans do fazy play-off. Gdyby udało się podopiecznym  Andrei Gardiniego awansować do najlepszej ósemki – mowy o rozczarowaniu na pewno by nie było. W samej grze pojawiło się jednak sporo falowania i niedokładności. Zabrakło dokładnie do 8. AZS-u Olsztyn trzech oczek. Nie ma co gdybać, ale gdyby nie dwukrotna porażka ze Ślepskiem Malow Suwałki za trzy punkty czy brak zdobyczy punktowej w starciu z samymi olsztynianami – najprawdopodobniej nie pisalibyśmy teraz o Skrze.

ŚLEPSK – TEN SKŁAD BYŁO STAĆ NA WIĘCEJ

Ślepsk Malow Suwałki zakończył finalnie sezonu na 11. miejscu po tym, jak w dwumeczu okazał się lepszy od Barkomu Każany Lwów. Wydaje się jednak, że suwałczanie już przed sezonem mieli ochotę na nieco więcej, a mianowicie 9. miejsce bądź też zakręcenie się przy pierwszej ósemce. Końcowy rezultat jest jednak odzwierciedleniem całościowej formy ekipy z województwa podlaskiego w przekroju całego sezonu. Podopieczni Dominika Kwapisiewicza potrafili wygrać dwukrotnie ze Skrą , AZS-em Olsztyn czy ZAKSĄ, by w międzyczasie przegrać z Czarnymi i Cuprum.

po prostu cuprum.

KGHM Cuprum Lubin to kolejne rozczarowanie sezonu 2023/2024. Owszem. Praktycznie nikt poza samymi sympatykami czy działaczami klubu nie stawiałby go w pierwszej jedenastce ligi. Niemniej jednak trzeba się zgodzić ze stwierdzeniem, że od lubinian w tym sezonie najzwyczajniej w świecie oczekiwaliśmy więcej – przede wszystkim pewniejszego utrzymania. Miedziowi w lidze się utrzymali, ale na 99,9% był to ich ostatni sezon w PlusLidze. Podopieczni Pawła Ruska sezon zwieńczyli 14. miejscem po tym, jak w złotym secie o 13. miejsce ulegli GKS-owi Katowice 15:17. Końcowy rezultat? Jak najbardziej adekwatny do prezentowanej formy na przestrzeni całego sezonu.

Zobacz również:
PlusLiga – wybierz z nami drużynę sezonu – rozgrywający

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga

Tagi przypisane do artykułu:

Więcej artykułów z dnia :
2024-04-30

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved