Grzegorz Pająk do zespołu LUK Politechniki Lublin dołączył w czerwcu bieżącego roku. W minionym sezonie występował na parkietach PlusLigi. W zbliżających się rozgrywkach ma pomóc lublinianom w walce o awans na najwyższy szczebel rozgrywek w kraju jako kapitan zespołu.
Co siatkarz z przeszłością w reprezentacji Polski robi w drużynie na zapleczu PlusLigi?
– To samo co w każdej innej drużynie. Będzie występował. Będzie się starał jak najlepiej prezentować swoje umiejętności. Często muszę odpowiadać na to pytanie. Także w rozmowach prywatnych. Zwykle odpowiadam, że przecież to jest ta sama siatkówka. Ostatnie moja doświadczenia w różnych klubach nauczyły mnie tego, że najważniejsza w tym zawodzie jest stabilność, której mi brakowało. Tutaj taką stabilność mam zagwarantowaną. Stąd taka decyzja. Jeśli jednak chodzi o aspekt sportowy, to nie miałem jeszcze takiego wyzwania, by awansować do wyższej ligi.
Nie ma mowy zatem o odcinaniu kuponów?
– Mam 33 lata. Ostatnie dwa sezony były najlepsze w mojej karierze. Nie zamierzam się jeszcze nigdzie wybierać. Moja żona nie wyobraża sobie, bym skończył grać nawet w wieku 38 lat. Muszę ją trochę hamować, bo będzie mnie wysyłać na boisko do „czterdziestki”. Nie ma tu żadnego odcinania kuponów. Sądzę, że jeszcze pięć lat solidnego grania przede mną.
Kiedy odezwali się działacze lubelskiego klubu?
– Na pewno w samą porę. To był koniec marca. Zdecydowanie się na ten ruch zajęło mi pięć dni. Byłem już związany kontraktem, trzeba było trochę pokombinować, by przyjechać do Lublina.
Pojawiały się wątpliwości dotyczące poziomu rozgrywek czy też przeprowadzki?
– Wahania były jak przed każdą zmianą barw klubowych. Zawsze trzeba się dowiedzieć czegoś o miejscu, w którym się nie było. Gdybym wybierał się do klubu, w którym wcześniej grałem, to miałbym większe rozeznanie. W tym wypadku musiałem trochę podzwonić, popytać. Na przeszpiegi został wysłany mój menadżer, który „podpisał” tu wcześniej kilku chłopaków. Im ufam bezgranicznie jeśli chodzi o aspekt sportowy, więc nie miałem wątpliwości, że świadomie podejmuję dobrą decyzję.
LUK Politechnika z tobą w składzie bardzo dobrze poradziła sobie na turnieju siatkówki plażowej na warszawskim piasku. Czy sukces na takich zawodach można uznać za dobry prognostyk przed zbliżającym się sezonem?
– Na pewno. My sami byliśmy bardzo zadowoleni. Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Wygraliśmy jednak z wicemistrzem Polski, a przegraliśmy z Lubinem. Myślę, że kibice mogli być zadowoleni.
Jak się czujesz w roli kapitana lubelskiego zespołu?
– Na pewno jest to duży zaszczyt i odpowiedzialność. Zespół obdarzył mnie dużym zaufaniem. Nie jest to dla mnie pierwszy raz w takiej roli, więc wiem, z czym to się wiąże. Nie ukrywam, że cieszy mnie ten wybór i dobrze się w tej roli czuję.
źródło: kurierlubelski.pl