Siatkarki Grupy Azoty Chemik Police we wtorek sięgnęły po tytuł mistrzowski po pokonaniu 3:1 Developresu SkyRes Rzeszów. – Po tych wszystkich przebojach w tym sezonie, gdzie wracałyśmy z 10. miejsca w TAURON lidze, ta droga do złota była wyboista. Nawet nie chodzi tutaj o koronawirusa, bo kwarantannę miał każdy zespół, ale do tego doszły trzy poważne urazy kluczowych zawodniczek – powiedziała po meczu Natalia Mędrzyk, przyjmująca zespołu z Polic.
W końcówce trzeciego seta wtorkowego i jak się okazało ostatniego meczu przyjmująca Grupy Azoty Chemik Police Natalia Mędrzyk popisała się widowiskową obroną nogą. – Mnie zawsze ciągnęło do piłki nożnej, cieszę się że w tak ważnym momencie mogłam obronić w ten sposób piłkę. To był kluczowy moment moim zdaniem, podniósł nas psychicznie, a Developres miał już nóż na gardle i podejrzewam, że nie wytrzymały. Cały zespół wykonał jednak świetną robotę i cieszymy się ze złotego medalu – powiedziała przyjmująca mistrzyń Polski. W czwartym secie Developres Rzeszów nie miał już nic do powiedzenia. – Myślę, że kluczowa była tutaj zagrywka, dziewczyny z Rzeszowa nie miały dokładnego przyjęcia i nie mogły wykorzystywać środka i to zaważyło na wyniku– analizowała.
Wtorkowe spotkanie było czwartym meczem finału, wcześniejsze trzy kończyły się po tie-breaku. Pokazuje to doskonale, jak zacięta była rywalizacja o złoto TAURON Ligi. Policzanki mogły ostatecznie świętować tytuł, chociaż droga do niego nie była usłana różami. – Po tych wszystkich przebojach w tym sezonie, gdzie wracałyśmy z 10. miejsca w lidze, ta droga do złota była wyboista. Nawet nie chodzi tutaj o COVID, bo kwarantannę miał każdy zespół, ale do tego doszły trzy poważne urazy kluczowych zawodniczek. To nie było dla nas łatwe, ale się podniosłyśmy. Będziemy długo ten sezon wspominać. To był wykańczający finał, do tego podróże jedna za drugą i to dalekie. Rywalki były jednak równie zmęczone. My cieszymy się, że już nie musimy jeszcze raz jechać – zakończyła Natalia Mędrzyk.
źródło: inf. własna
