Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > I liga mężczyzn > Mateusz Rećko po awansie: Przy tej formie dół PlusLigi nie byłby nam straszny

Mateusz Rećko po awansie: Przy tej formie dół PlusLigi nie byłby nam straszny

fot. Klaudia Piwowarczyk

– Ta pierwsza runda, w której ciągle wygrywaliśmy 3:1, pokazywała, że da się nas ukłuć przez nasz brak zgrania. Jednak już w drugiej rundzie, a szczególnie w fazie play-off wjechaliśmy na takie tory, że wydaje mi się, że dół PlusLigi nie byłby nam straszny – mówił w rozmowie ze Strefą Siatkówki po awansie do PlusLigi Mateusz Rećko, atakujący MKS-u Będzin. 

Krzysztof Sarna (Strefa Siatkówki): Zabłysnąłeś w tym sezonie I ligi i śmiało można nazwać cię najlepszym atakującym tych rozgrywek. Wraz z Brandonem Koppersem ciągnęliście grę MKS-u. Awansowaliście do PlusLigi i zdobyliście złoto. Co jeszcze można powiedzieć?

Mateusz Rećko:Nie mnie tak naprawdę oceniać, kto był najlepszym atakującym, a kto najlepszym przyjmującym. Cieszę się, że dałem z siebie tyle, żeby zespół wygrał tę ligę. Kiedy rozmawialiśmy jeszcze przed sezonem – nasz cel był jasny. Ten cel osiągnęliśmy. Emocje lekko opadły, aczkolwiek wiadomo – to niesamowita euforia. 

To chyba twój pierwszy taki sukces?

– Jako podstawowego zawodnika jak najbardziej. Zdarzył mi się już złoty medal I ligi w AZS-ie Częstochowa. Wtedy jednak grałem drugie skrzypce, więc na pewno inaczej to smakuje. 

Jak ty sam oceniłbyś swoją ewolucję na przestrzeni ostatnich dwóch-trzech lat? To chyba w tym okresie ten postęp stał się najbardziej zauważalny.

– To ciężkie pytanie. Zawsze staram się dawać z siebie 100% i grać jak najlepiej potrafię. Widocznie przez ostatnie dwa lata lepiej mi to wychodzi. Może tak to nazwijmy (śmiech).

Praktycznie od samego początku sezonu jechaliście na szóstym biegu. Przegrany tylko jeden set w fazie play-off dobrze to potwierdza. Jaka atmosfera panowała w waszej drużynie? Jak można podsumować ten sezon poza stwierdzeniem, że cel został zrealizowany? 

– Generalnie chcieliśmy też stworzyć taką historię, aby przez całą fazę play-off nie stracić ani jednego seta. To byłoby czymś niesamowitym i chyba nigdy się jeszcze nie zdarzyło. Ta pierwsza runda, w której ciągle wygrywaliśmy 3:1, pokazywała, że da się nas ukłuć przez nasz brak zgrania. Jednak już w drugiej rundzie, a szczególnie w fazie play-off wjechaliśmy na takie tory, że wydaje mi się, że dół PlusLigi nie byłby nam straszny. 

To trzecie finałowe spotkanie nie porywało pod względem poziomu. Zarówno wy, jak i bielszczanie popełniliście dużo błędów. Jakbyś się do tego odniósł?

– Zgadza się. Generalnie tym się rządzą finały. Bardzo często to nie są mecze na najwyższym poziomie. W tych spotkaniach rozstrzygające jest to, który zespół lepiej wytrzyma końcówki oraz kto lepiej radzi sobie ze stresem. Tak samo było w tym pojedynku. Źle weszliśmy w początek pierwszego seta, ale w najważniejszym momencie to my uciekliśmy na trzy punkty i dociągnęliśmy go do końca. Tak samo prezentowała się druga partia. Trzecia odsłona faktycznie była bez historii. Poziom nie był najwyższy. Okazaliśmy się lepsi w końcówkach. 

Grzegorz Pająk powiedział po pierwszym finałowym meczu, że było to ciśnienie. Jak było w przypadku trzeciego starcia? Doszła może presja? 

– Osobiście absolutnie tego nie odczułem. Bardziej czułem, że już w trzecim meczu możemy zakończyć tę rywalizację i bardziej do tego dążyłem. Czuliśmy, że koniec jest blisko.

Powiedziałeś, że nie tobie oceniać czy jesteś najlepszym atakującym I ligi, ale chyba najlepsi idą do takich klubów jak ZAKSA, z którą jesteś nieoficjalnie łączony. Mógłbyś się odnieść do tych plotek?

– Pomidor, do widzenia. 

Zobacz również:
Wywalczyli awans i pożegnali trenera. Kolejne zmiany w Będzinie

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, I liga mężczyzn

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2024-05-09

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved