Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > I liga mężczyzn > I liga M: Gwardia i Visła niepokonane

I liga M: Gwardia i Visła niepokonane

fot. Patrycja Bargieł - tauron1liga.pl

Powoli kształtuje się czołówka w I lidze mężczyzn. Po trzeciej kolejce wciąż niepokonane są zespoły z Wrocławia i Bydgoszczy. Dobrze radzi sobie beniaminek z Nowej Soli, a pierwszą wygraną na koncie zanotowała Lechia. Wciąż są zespoły, które czekają na pierwsze punkty w tym sezonie.

Na czele tabeli jest Chemeko-System Gwardia Wrocław, która tym razem gładko pokonała we własnej hali SMS PZPS Spała. Mimo że młodzi adepci siatkówki ambitnie walczyli, to popełniali za dużo błędów, a z atakiem na poziomie 35% trudno było im postraszyć faworytów. Pierwsze skrzypce wśród gospodarzy grali Kamil Maruszczyk i Mariusz Schamlewski, którzy zdobyli po 12 punktów.

Wśród pokonanych wyróżnił się Mateusz Nowak, który zgromadził 10 oczek na koncie. – To są takie mecze, które trzeba wygrać, jeśli myślimy o awansie do PlusLigi. Musieliśmy utrzymać koncentrację do końca, bo walczyliśmy z młodym zespołem, który czasami gra na fantazji i nie ma nic do stracenia – zaznaczył w mediach klubowych szkoleniowiec zespołu z Dolnego Śląska Dawid Murek.

Od zwycięstwa do zwycięstwa kroczy na razie Visła Proline Bydgoszcz, która wywiozła komplet oczek z trudnego terenu w Świdniku. Mimo że Polski Cukier Avia dobrze zaczęła mecz, to były to dla niej tylko miłe złego początki. Lepiej od rywali spisywała się w bloku i na zagrywce, ale popełniała więcej błędów, a 56% skuteczności w ataku pozwoliło przyjezdnym triumfować 3:1. W sobotę prym w ich szeregach wiedli Damian Wierzbicki i Maciej Krysiak, którzy łącznie zdobyli 46 punktów.

Nieudaną inaugurację sezonu zaliczył PSG KPS Siedlce, który u siebie musiał uznać wyższość w trzech setach MKS-u Będzin. Najwięcej walki było w trzeciej odsłonie, którą gospodarze przegrali dopiero po batalii na przewagi. Na przestrzeni całego meczu zabrakło im skuteczności w ataku, a z taką na poziomie 35% trudno było im cokolwiek wskórać. Goście dominowali na siatce, a ich liderem był Bartosz Pietruczuk, który zakończył mecz z dorobkiem 17 oczek.

Kolejnego tie-breaka w tym sezonie rozegrała AGH AZS Kraków, która u siebie walczyła z Exact Systems Norwidem Częstochowa. Podopieczni Andrzeja Kubackiego prowadzili już 2:0, ale dopiero w tie-breaku przypieczętowali zwycięstwo. Na przestrzeni całego meczu popełnili nawet więcej błędów od rywali, a na siatce oba zespoły zaprezentowały się na podobnym poziomie, ale gospodarze mieli trio Bartosz Gomułka/Karol Borkowski/Kajetan Tokajuk, które poprowadziło ich do sukcesu. Wśród pokonanych najczęściej punktował Damian Kogut, który zapisał na swoim koncie 18 punktów.

Wciąż niepokonana u siebie jest Astra Nowa Sól, która tym razem w trzech setach rozprawiła się z Chrobrym Głogów. Najwięcej walki było w trzeciej odsłonie, którą przyjezdni przegrali dopiero w końcówce. Mimo że w całym meczu popełnili mniej błędów, to beniaminek dominował na siatce. Jego liderem ponownie był Tomasz Pizuński, który wywalczył 17 punktów. Po drugiej stronie siatki taką rolę pełnił Krzysztof Rykała (15 oczek). – Żaden z setów nie był łatwy. W pierwszych dwóch utrzymaliśmy koncentrację. W trzeciej partii często wdziera się rozluźnienie. Ono się pojawiło, ale weszli zmiennicy i dogoniliśmy przeciwnika. Poprawiliśmy skuteczność i wygraliśmy zasłużenie 3:0 – skomentował na antenie Radia Zachód przyjmujący beniaminka Tomasz Pizuński.

Pierwszej wygranej doczekali się siatkarze Olimpii Sulęcin, którzy pokonali Legię Warszawa. Prowadzili już na wyjeździe 2:0, ale podopieczni Krzysztofa Wójcika poderwali się do walki i byli o włos od doprowadzenia do tie-breaka. Lepiej spisali się w bloku (11 czap), ale przyjezdni skuteczniejsi byli w ataku (48% skuteczności). Pierwszoplanową postacią w ich szeregach był Filip Frankowski, który zdobył 23 oczka, natomiast w stołecznej ekipie najczęściej punktował Piotr Szlęzak. – Przez pierwsze dwa sety graliśmy mądrze taktycznie. W trzecim przyszło lekkie rozprężenie.  Zaczęliśmy zagrywać lżej, a przeciwnik to wykorzystał. Nakręcił się w ataku i lepiej serwował. W czwartej partii złapał wiatr w żagle, ale dzięki zagrywce odrobiliśmy straty i wytrzymaliśmy końcówkę – podkreślił Łukasz Chajec, trener Olimpii.

Pierwsze zwycięstwo w sezonie odniosła Lechia Tomaszów Mazowiecki, która na wyjeździe pokonała BAS Białystok. Kluczowa dla losów spotkania była druga odsłona, w której goście przełamali rywali, wygrywając po batalii na przewagi. Mimo że w całym meczu popełnili aż 17 błędów w ataku, to nie przeszkodziło im to w odniesieniu zwycięstwa. Poprowadził ich do niego Mateusz Piotrowski, który zapisał na swoim koncie 27 punktów. Po drugiej stronie siatki liderem był Karol Rawiak, ale beniaminek wciąż musi czekać na wygraną w I lidze. – Gdybyśmy wykorzystali chociaż jedną piłkę setową w drugim secie, to prowadzilibyśmy 2:0. Niestety, nam się to nie udało, a Lechia potrafiła odwrócić sytuację. Popłynęła na tej pozytywnej fali – przyznał atakujący BAS-u, Jędrzej Goss.

Pierwszą wyjazdową wygraną na koncie zanotował Mickiewicz Kluczbork, który pokonał Krispol Września w trzech setach. Najważniejsza była druga odsłona, w której gospodarze doprowadzili do batalii na przewagi, ale nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Przyjezdni popełniali mniej błędów, a poza tym skuteczniej prezentowali się w ataku (51%). Katem Krispolu okazał się były jego atakujący Mateusz Linda, który zdobył 16 oczek. Po drugiej stronie siatki po 10 punktów wywalczyli Mateusz Rudnicki i Maciej Tupta, ale wrześnianie na pierwsze punkty w tym sezonie muszą jeszcze poczekać. – Druga partia była kluczowa dla tego meczu, natomiast co byłoby, gdyby rywalom udało się nas przełamać? Tego na szczęście się nie dowiemy – skomentował libero ekipy z Opolszczyzny Michał Łysiak.

Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved