– Ta ekipa jest silna. Po pierwsze dlatego, że dużo przegrała, bo kilka naprawdę mocnych placków w twarz dostaliśmy. Po drugie, sporo już wygraliśmy. Czujemy się mocni i idziemy jak po swoje – powiedział Karol Kłos, środkowy reprezentacji Polski.
Za siatkarzami reprezentacji Polski krótki okres kadrowy, w którym trenowali w Spale i rozgrywali mecze towarzyskie z Niemcami oraz wewnętrzne sparingi. Początkowo były różne opinie o sensowności takich przygotowań, ale jednak zawodnicy twierdzą, że był to owocny okres. – Szczerze przyznam, że nie chciało mi się ruszać tyłka z domu, bo trochę się zasiedziałem. Poza tym obawiałem się o zdrowie. Z perspektywy czasu uważam, że to zgrupowanie to był strzał w dziesiątkę. Dużo lepiej poznałem niektórych chłopaków. Mimo że znamy się od wielu lat, tak długo razem ze wszystkimi nie przebywaliśmy. To były fajne, przyjemne i wesołe zgrupowania. Mieliśmy dużo czasu na gry, zabawy i integrację. No i na koniec odmroziliśmy trochę siatkówkę – skomentował Karol Kłos, środkowy reprezentacji Polski.
Nie przywiązywałby on jednak większej wagi do wewnętrznych sparingów, które biało-czerwoni rozegrali po tym, jak z przyjazdu do Polski wycofali się Estończycy. – Te mecze nie były miarodajne, nie pokazywały prawdziwej wartości każdego z nas. Najważniejsze, że wszyscy skończyliśmy to zgrupowanie w zdrowiu, nikomu nie przytrafiła się głupia kontuzja. Mecze stały chyba na przyzwoitym poziomie, a moc uderzeń w pustej hali doskonale było słychać – ocenił mistrz świata z 2014 roku.
Niepewna sytuacja z koronawirusem spowodowała, że wciąż pod znakiem zapytania stoi rozegranie igrzysk olimpijskich w 2021 roku. Zawodnicy nie ukrywają, że mają pewne obawy z tym związane. – Coraz częściej się o tym mówi. Kolejne odbyłyby się w 2024 roku, a wtedy będę już starym zgredem – żartobliwie skomentował Kłos, według którego biało-czerwoni są w Tokio jednym z kandydatów do medalu. – Ta ekipa jest silna. Po pierwsze dlatego, że dużo przegrała, bo kilka naprawdę mocnych placków w twarz dostaliśmy. Po drugie, sporo już wygraliśmy. Czujemy się mocni i idziemy jak po swoje. Ta dwunastka na Tokio to będzie śmietanka polskiej siatkówki – dodał.
Odniósł się także do kolejnych przypadków koronawirusa w klubach PlusLigi. – Siedzimy trochę na bombie, bo każdego to może dotknąć. Mam nadzieję, że wszyscy zawodnicy wezmą sobie do serca przykład Trefla. Wiadomo, że są wakacje i każdy chciałby w miarę normalnie żyć. Jednak naprawdę trzeba bardzo uważać i unikać dużych skupisk ludzi. Może zawodnicy Trefla koronawirusa przechodzą łagodnie, ale mają rodziców, dziadków, którzy mogą mieć już komplikacje. Poza tym wypadają z przygotowań na tydzień, dwa. Jeśli w sezonie wirus pojawi się w kilku drużynach, to całkiem rozwali nam ligę. Myślę, że do tej choroby trzeba podchodzić bez paniki, ale odpowiedzialnie – zakończył Karol Kłos.
Cały wywiad Kamila Drąga w Przeglądzie Sportowym
źródło: opr. własne, Przegląd Sportowy