Reprezentacja Polski mistrzostwa świata zakończyła srebrnym medalem. W finale biało-czerwoni musieli uznać wyższość Włochów. Choć teraz ten srebrny krążek nie ma najlepszego smaku, to z pewnością jest to sukces polskiego zespołu. – Jesteśmy drużyną, która chce wygrywać z każdym, wszystko i każde jedno spotkanie. W niedzielę nam się nie udało wygrać meczu finałowego, ale na pewno będzie to dla nas lekcja, może taki pstryczek w nos, żeby w momencie, kiedy mam nadzieję, będziemy grać kolejny finał, podwójnie się zmotywować, żeby takiego spotkania już nie przegrać – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki środkowy polskiej kadry Jakub Kochanowski.
To była trudna noc czy jednak trochę świętowania też było?
Jakub Kochanowski: – Trochę świętowania było, może nie tyle, ile byśmy chcieli, bo ktoś zwołał konferencję prasową o 11, ale mieliśmy wystarczająco czasu, aby spokojnie usiąść, porozmawiać.
Jakbyś podsumował te kilka miesięcy pracy z kadrą. Nowy trener, zmieniona drużyna.
– Trudno odpowiedzieć krótko na to pytanie. Na pewno słowem klucz byłaby ciężka praca. Pracowaliśmy naprawdę jak woły i na każdym treningu dawaliśmy z siebie wszystko. Tak, jak powtarza trener Grbić, to nie są tylko miłe słówka, my naprawdę z dnia na dzień wyglądaliśmy coraz lepiej, graliśmy coraz lepiej. Coraz lepiej też się znaliśmy, czuliśmy i rozwijaliśmy się jako grupa. Mam nadzieję, że nie przestaniemy się rozwijać też w przyszłych sezonach, bo wydaje mi się, że utrzymując tę tendencję, możemy zajść bardzo wysoko.
Masz już na swoim koncie sporo medali, ale cały czas widać, że ten głód sukcesu jest.
– Myślę, że gdybym stracił głód do wygrywania trofeów, to nie byłoby mnie w kadrze. Nie widzę sensu dla kogokolwiek, kto nie chce wygrywać każdego kolejnego meczu, aby przyjeżdżał na zgrupowanie reprezentacji. Jesteśmy drużyną, która chce wygrywać z każdym, wszystko i każde jedno spotkanie. W niedzielę nam się nie udało wygrać meczu finałowego, ale na pewno będzie to dla nas lekcja, może taki pstryczek w nos, żeby w momencie, kiedy mam nadzieję, będziemy grać kolejny finał, podwójnie się zmotywować, żeby takiego spotkania już nie przegrać.
Po porażce w igrzyskach olimpijskich w Tokio pojawiało się takie zdanie, że ta grupa nie zanotowała bolesnej porażki i może właśnie dlatego nie udało się tam odnieść sukcesu. Ta porażka w finale może być tym cierpieniem, które przyniesie swoje plony w Paryżu?
– Bartek Kurek w wywiadzie po igrzyskach olimpijskich powiedział, że mistrzom świata 2018 zabrakło wspólnego cierpienia, aby osiągnąć sukces w Tokio. Nie wiem czy zdobycie srebrnego medalu w mistrzostwach świata można nazwać cierpieniem, bo nadal jest to sukces, jakkolwiek on by teraz nie smakował. Mam nadzieję, że nie będziemy cierpieć boleśniej niż cierpimy teraz po tym finale. Wydaje mi się, że to, co czujemy teraz jest wystarczająco motywujące, aby mogło dać sukces w kolejnych latach.
źródło: inf. własna