Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > rozgrywki młodzieżowe > Artur Łoza: Termin obarczony dużym błędem planowania

Artur Łoza: Termin obarczony dużym błędem planowania

fot. PZPS

– My się przyzwyczailiśmy, że musimy być na pierwszym lub drugim miejscu. Zajęcie trzeciego, czwartego czy piątego miejsca już traktuje się jako porażkę – powiedział na łamach serwisu podkarpacielive.pl Artur Łoza o Asseco Resovii. Trener juniorów AKS VLO Rzeszów nie jest przekonany do sierpniowego lub wrześniowego terminu turnieju finałowego mistrzostw Polski w tej kategorii wiekowej. – Uważam, że te osiem najlepszych zespołów może nie być w składach, w których były do tej pory – twierdzi.

Jak sobie radzicie w obecnej sytuacji? 
 
Artur Łoza:Myślę, że tak jak większość klubów, ośrodków, trenerów, którzy się zajmują szkoleniem, szczególnie młodzieży. Nie jesteśmy na pewno w najlepszej sytuacji. Można powiedzieć, że byliśmy w „oku cyklonu”, czyli w trakcie finałowych rozgrywek, które podsumowują nasze działania przez całoroczne lub też kilkuletnie, tak jak w moim przypadku gdzie kończyłem pracę z juniorami. Zostaliśmy postawieni przed faktem takim, że trzeba było zwijać żagle. Nie jest to najlepszy moment, ani dla zawodników, ani dla trenerów, którzy gdzieś tam mieli swoje plany i oczekiwania w stosunku do podsumowania swojej pracy. Wracając z chłopakami z turnieju półfinałowego mistrzostw Polski juniorów z Wałbrzycha przewidywałem taki scenariusz. To było 8 marca. Spodziewałem się, że rozgrywki juniorskie nie zostaną dokończone. Moje „krakanie spełniło” się właściwie po trzech dniach, gdzie zostały zawieszone wszystkie rozgrywki i póki co są przesunięte terminy. Czy one się odbędą? Mam tu mieszane uczucia, bo wiele spraw się tu będzie na siebie nakładać.

Turniej finałowy mistrzostw Polski juniorów ma się odbyć między 15 sierpnia a 15 września. Jak się pan na to zapatruje?

– Ten termin obarczony jest dużym błędem planowania, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć w tej chwili, co się będzie działo z samą epidemią koronawirusa. Po drugie jakoś trzeba było zaplanować, ale to też jest wszystko z tak zwaną małą gwiazdką. Ciągle patrzymy na rozwój sytuacji, nie wiemy jak będą wyglądać zgrupowania reprezentacji Polski, a co dopiero klubowe zgrupowania przygotowujące, czy tam kadrowe innych grup wiekowych. Nie wiemy, jak będą wyglądać obozy, czy tak zwane kolonie w okresie wakacji. My równierz bierzemy udział w campach reprezentacyjnych, naszych klubowych i kadr wojewódzkich. Jest więc dużo imprez, które chcielibyśmy, aby się odbyły. Póki co Polski Związek Siatkówki planuje takie terminy, natomiast na razie to wszystko jest „patykiem po wodzie pisane” i jak będzie, to się okaże dopiero za miesiąc. To jest taki wstępny termin. Rozpiętość też jest dosyć duża. Nikt nie wie, jak to będzie wyglądać i chyba póki co nikt nie będzie wiedział. Większość chłopców pójdzie do innych klubów, większość będzie rozpoczynać studia. Ponadto rozgrywki klubowe rozpoczną zmagania w połowie września. Proszę wyobrazić sobie sytuację, że chłopcy mogą już mieć nowe kluby czy w Plus Lidze czy też w I lidze. Jaki klub puści ich, żeby w barwach innego zespołu grali w mistrzostwach Polski juniorów? Tu jest wiele scenariuszy. Kolejny to, że rodzice mogą stwierdzić, że nie puszczą zawodników, bo jest to sytuacja zagrażająca zdrowiu. Nawet nie wspominam o przygotowaniach, bo te po tak długiej przerwie musiałyby trwać około miesiąca. Jak pan widzi, tych problemów jest bardzo dużo i nie ma chyba mądrego, który rozplanuje to tak, jak to powinno się odbywać. To miała być taka „wisienka na torcie” trzyletniego cyklu…

No właśnie. Zawodnicy mogą już być myślami gdzie indziej w tym terminie. Prawdopodobnie jeśli myślą o tym, aby kontynuować przygodę z siatkówką to będą przygotowywać się do nowego sezonu. Po pierwsze kluby mogą ich nie puścić, a po drugie mogą nie mieć motywacji aby jeszcze grać w rozgrywakch juniorskich. Rozważa pan taki scenariusz, że w tym roku nie będzie turnieju finałowego mistrzostw Polski juniorów?

– Ja stawiam, że się nie odbędą. Jeśli jednak zostaną rozegrane, to na pewno nie będą w takiej formie do jakiej byliśmy przyzwyczajeni. Uważam, że te osiem najlepszych zespołów może nie być w składach, w których były do tej pory. Z różnych powodów, o których wcześniej wspominałem. Tych problemów może być bardzo, bardzo wiele. Tak jak wspomniałem w niektórych przypadkach to nie jest podsumowanie trzyletniej „edukacji”, a tak naprawdę  siedmio lub nawet ośmioletniej pracy. W większości są to chłopcy, którzy grają u nas od gimnazjum albo jeszcze wcześniej przechodzili przez grupy naborowe. Mieliśmy ten czas podsumować występem w mistrzostwach Polski juniorów… Jestem z nimi w kontakcie i część z nich chce w tych mistrzostwach uczestniczyć. Inni mają swoje plany związane z na przykład wyjazdem za granicę w celu nauki i kontynuowania swojej kariery sportowej za granicą. Mówię tutaj o dalekich wyjazdach i będzie przez to bardzo trudno pogodzić coś takiego. W związku z tym myśle, że nie będziemy dysponowali optymalnym składem, jeżeli do tych rozgrywek dojdzie. Nie mniej jednak mamy chłopaków w młodszych rocznikach, którzy postarają się zapełnić tą lukę, po tych których nie będzie. 

Proszę powiedzieć jak wygląda współpraca na linii AKS Resovia – Asseco Resovia?

– Klub Asseco, to klub zawodowy, więc oni rządzą się swoimi prawami, które się skupiają przede wszystkim na drużynie grającej w PlusLidze. Ich celem jest to,  aby osiągnąć sukces sportowy, organizacyjny i finansowy. W tych wszystkich działaniach to jest dla nich priorytetem. Nie ma opcji, aby coś innego ich interesowało. Natomiast my, czyli AKS Resovia, mamy własne zadania, czyli szkolenie młodzieży na każdym etapie i szukania talentów, które kiedyś być może będą członkami tej siatkarskiej rodziny Asseco Resovii. Czujemy się pełnoprawnymi członkami tej rodziny. Przez wiele lat już funkcjonujemy w tym układzie współpracy między Asseco a AKS Rzeszów. Myślę, że ta współpraca układa się poprawnie. Nie idealnie, bo gdyby było idealnie to wszyscy chłopcy zostawaliby w Rzeszowie. Jest to jednak niemożliwe, aby wszyscy młodzi zawodnicy trafiali do zespołu plusligowego. Według mnie nasza wspólpraca jest dobra niezależnie kto był prezesem. Dobrze wspominam zarówno Bartosza Górskiego i Krzysztofa Ignaczaka. Z nowym prezesem nie miałem jeszcze kontaktu, bowiem gdy przejął stery, to wszystko się zaczęło. Natomiast szef naszego klubu, Jacek Tomkiewicz jest z nim w kontakcie. Zawsze będzie jakaś chęć poprawy czy ukierunkowania w inną stronę od nas, ale nie róbmy z tego tragedii. Oceniam tą współpracę na czwórkę z plusem.

Na koniec jeszcze mam pytanie dotyczące Asseco Resovii. Jak pan sądzi w czym tkwi problem, że zespół prezentuje się poniżej oczekiwań? Bo na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystko jest. Pieniądze, wspaniali kibice, ładna hala, jedynie wyników od kilku lat nie ma…

– Czy nie ma wyniku? Ja myślę, że wiele klubów w Polsce, być może poza ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, Skrą Bełchatów oraz Jastrzębskim Węglem chciałyby być w tym miejscu co my. Pamiętajmy, że przez ostatnie sześć czy siedem sezonów Asseco Resovia zdobyła mnóstwo medali mistrzostw Polski. My się przyzwyczailiśmy, że musimy być na pierwszym lub drugim miejscu. Zajęcie trzeciego, czwartego czy piątego miejsca już traktuje się jako porażkę. Szósta pozycja jest traktowana jak tragedia narodowa. Wszyscy się zbroją, próbują być w lepszym miejscu i to jest normalne. Świat nie stoi w miejscu. Szczególnie jeśli chodzi o sport. To nie jest tak, że tylko my chcemy być coraz lepsi. Później okażemy się najlepsi w Polsce i będziemy chcieli być mistrzami Świata. Jak tam się nie uda to będziemy narzekać, że jesteśmy tylko mistrzami w Polsce… Sport to sinusoida – góry i dolinki. W tej chwili jesteśmy w delikatnej dolince i chodzi o to, żeby w miarę szybko z niej wyjść i być na górze tej sinusoidy. Nie określałbym tego jako tragedia. Trzeba być cierpliwym. Dajmy spokojnie pracować w klubie zawodnikom, trenerom. I nie wywierajmy na nich presji, wtedy wspólnie będziemy cieszyć się z sukcesów. Przede wszystkim z dobrej gry, wynik przyjdzie jak będzie dobra gra i tak do tego trzeba podejść. Także nie pociągnie mnie pan za język, żebym powiedział, jaki jest problem. Ja uważam, że go nie ma. To jest sztucznie nakręcane i tworzone na siłę. Tak jak reprezentacja Polski, która zdobyła brązowy medal Mistrzostw Europy, a w kraju przyjęte zostało to jak porażka.

Więcej w serwisie podkarpacielive.pl

źródło: podkarpacielive.pl

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, rozgrywki młodzieżowe

Tagi przypisane do artykułu:
, , ,

Więcej artykułów z dnia :
2020-05-09

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved