Dawid Konarski to jeden z pięciu Polaków, którzy zgłosili się do tegorocznego draftu w lidze koreańskiej. W ciągu najbliższych dwóch tygodni atakujący chce podjąć decyzję co do przyszłości klubowej. Na stole pojawiły się oferty z ligi tureckiej. – Nie zdradzę nazw, ale chodzi o utytułowane kluby – mówi atakujący.
„Przegląd Sportowy” informował ostatnio o zawodnikach, którzy zgłosili się do draftu do ligi koreańskiej na przyszły sezon. Na liście znajduje się obecnie 85 siatkarzy, w tym pięciu z Polski. W czwartek liczba ta zostanie ograniczona do 40 nazwisk. W kolejnym etapie na podstawie wysłanych wcześniej statystyk z poprzedniego sezonu oraz nagrań najlepszych akcji, siedem klubów wybierze po jednym zawodniku i podpisze z nimi kontrakty. Najbardziej utytułowanym polskim zawodnikiem w gronie tych zgłoszonych jest dwukrotny mistrz świata Dawid Konarski, dla którego koreański kierunek jest jedną z możliwych opcji na przyszły sezon. Choć 30-letni atakujący w ciągu najbliższych dwóch tygodni chciałby podpisać kontrakt z którymś z klubów. – Zapisanie się na taką listę do draftu to zawsze jakieś dodatkowe wyjście, a sama gra w Korei Południowej na wiadomych warunkach finansowych byłaby ciekawym rozwiązaniem. Zakładam, że w przeciągu najbliższych dwóch tygodni moja klubowa przyszłość się wyjaśni. Mam jeszcze kilka opcji w zanadrzu – mówi Konarski w rozmowie z dziennikiem.
Przypomnijmy, że Dawid Konarski był bliski przedłużenia kontraktu z Jastrzębskim Węglem, ale w związku z pandemią koronawirusa klub musiał dokonać cięć, przez co atakujący rozstał się z zespołem. Jak przekonuje, na rynku nie brakuje ofert, odpowiadających jego oczekiwaniom finansowym. – Wspólnie z moim menadżerem ustaliliśmy ramy finansowe propozycji, które by mnie interesowały i w tym obszarze szukamy – zapewnia były zawodnik Jastrzębskiego Węgla.
W ostatnim czasie 30-letni atakujący otrzymał jeszcze propozycje z dwóch klubów tureckich. Byłby to jego powrót do tej ligi po tym jak w sezonie 2017/18 wspólnie z Bartoszem Kurkiem reprezentował barwy Ziraat Bankasi Ankara. – Nie zdradzę nazw, ale chodzi o utytułowane kluby – mówi Konarski. Nie wyklucza on natomiast opcji rosyjskich czy chińskich, a z azjatyckiego rynku na pewno nie zagra w Japonii, gdzie wszystkie zespoły mają już atakujących.
* więcej w Przeglądzie Sportowym
źródło: przegladsportowy.pl