Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > Tauron Liga > Zaległe pieniądze za grę w Legionovii nie do odzyskania?

Zaległe pieniądze za grę w Legionovii nie do odzyskania?

fot. Michał Szymański

Przypadek Legionovii Legionowo miał być inny. Po historiach klubów, które upadając zabierały za sobą niespłacone długi wobec pracowników, polska siatkówka miała wyciągnąć wnioski. I wnioski są – wygląda na to, że nic się nie zmienia. Siatkarki, trenerzy i menadżerowie w zasadzie nie mają szans na odzyskanie pieniędzy. A Legionovia? Z Tauron Ligi co prawda zniknęła, ale jej „siostrzana” spółka gra dalej w niższej lidze. Z tym samym prezesem, tylko bez długu.

19 kwietnia miną równo trzy miesiące od wycofania się IŁ Capital Legionovii Legionowo z najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce – Tauron Ligi. Jeden z czołowych klubów ostatnich lat, pogrążony w długach i pozbawiony pieniędzy, zniknął z siatkarskiej mapy kraju. Podzielił tym samym los kilku innych, które przed laty kończyły działalność, zostawiając za sobą niespłacone zobowiązania wobec kontrahentów.

A co wydarzyło się od czasu wycofania z Tauron Ligi? Jakie kroki podjął klub? Co z niespłaconymi kwotami dla siatkarek i pracowników? Krótko mówiąc: historia wydaje się zataczać koło. I niespecjalnie różnić od wcześniejszych przypadków, które zostawiły za sobą masę niespłaconych długów. Pierwsze tygodnie, to było – co jasne – poruszenie w środowisku i aktywne działanie. Mocne wywiady i stanowiska z obu stron kazały wierzyć, że sprawa nie skończy zamieciona pod dywan, a środowisko będzie dążyło do wyciągnięcia wniosków na przyszłość.

Stopniowo temat jednak cichł, a wraz z upływem czasu malała także nadzieja na odzyskanie należnych pieniędzy. – Najwięcej działo się przy wycofaniu klubu. Wtedy zaczęło się nagłaśnianie tematu, bo było jeszcze z kim walczyć o pieniądze i honor. Teraz zostały tylko sprawy w sądzie. My mamy taką założoną, ale do końca nie jest jasne, w którą stronę wszystko idzie – mówi na łamach sport.tvp.pl była siatkarka Legionovii, Aleksandra Gryka– Próbowaliśmy się dowiedzieć, czy mamy realne szanse na to, że cokolwiek odzyskamy. Skontaktowaliśmy się z prawnikiem, który wszczął działania, zgodne z porozumieniem zawartym z klubem. Wszystkim nam zależało przede wszystkim na tym, żeby usłyszeć prawdę, ale teraz widzę, że to raczej można włożyć między bajki – opowiada kapitan zespołu z Legionowa z zeszłego sezonu, Izabela Lemańczyk. 

Działania jednak podjęto. Były rozmowy z prawnikiem, były i są wezwania do zapłaty. Konkretnych tego efektów jednak próżno szukać w sytuacji, gdy klub nie dysponuje żadnymi pieniędzmi. – Po informacji klubu o wycofaniu się z rozgrywek tak naprawdę nie mieliśmy zbyt wielu opcji działania, ponieważ nie ma za bardzo nikogo, kto chciałby nam pomóc. Nasze jedyne opcje prawne to doprowadzenie do nadania przez sąd klauzuli wykonalności, o co oczywiście wnioskowaliśmy. Kolejny krok, jaki możemy zrobić, to iść do komornika, aby próbował odzyskać nasze zaległości. Niestety, wiąże się to z dodatkowymi, wysokimi kosztami i blisko zerowym prawdopodobieństwem, że jakiekolwiek środki uda nam się odzyskać. Więc wyroki sądu za wiele nam nie pomagają. Poza tymi krokami naszą jedyną opcją było po prostu mówienie głośno o tym, co się wydarzyło, aby ta sytuacja nie przeszła bez echa i reakcji – to z kolei słowa Magdaleny Damaske-Dawid, która spędziła w klubie łącznie cztery lata, w tym także sezon 2021/22, w którym nastąpiły zaległości.

Według relacji siatkarek zabrakło także konkretnej reakcji ze strony władz związkowych. – Z PZPS i ligą rozmawiał na pewno mój menedżer. Z informacji, które od niego dostałam, wynika, że nie podjęto żadnych konkretnych kroków w kierunku jakiejkolwiek pomocy nam, czy też zabezpieczenia, aby w przyszłości takie sytuacje nie miały miejsca. Liga nadal nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności i twierdzi, że ta sprawa jej nie dotyczy. I nie mówię tu o odpowiedzialności za to, co spotkało nas, tylko o odpowiedzialności za przepisy, które na to pozwalają – mówi Damaske-Dawid. – Z tego, co wiemy, są osoby odpowiedzialne za ligę kobiet, więc tym bardziej dziwi fakt, że zupełnie nikt się do nas w tej sytuacji nie odezwał. Jako zawodniczki najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce czujemy się pod tym względem mocno zaniedbane – dopowiada Lemańczyk.

W całej sytuacji kluczowe są kroki podejmowane przez klub. Najpierw było wycofanie z ligi, a w dalszej kolejności miał być wniosek o upadłość. Ten, jak potwierdził nam prezes Legionovii, Konrad Ciejka, został złożony. Na decyzję trzeba będzie jednak jeszcze zaczekać.  – 30 stycznia złożyliśmy wniosek o upadłość. Zostaliśmy wezwani do uzupełnienia braków formalnych i w chwili obecnej kompletujemy dokumenty – mówi. – Nie wiemy, kiedy wniosek będzie rozpatrzony. Pan Igor Łukasik niestety po raz kolejny okazał się niewiarygodnym partnerem do rozmów. Nie wywiązał się ze zobowiązania. Nie przekazał nam pierwszej transzy, którą był zobligowany zapłacić do 28 lutego. I prawdopodobnie z tej drugiej transzy, w maju, też nie ma zamiaru się wywiązać. Okazał się człowiekiem niewiarygodnym, jego słowo nic nie znaczy – dodaje prezes Ciejka.

Decyzja ws. upadłości Legionovii nie jest jeszcze znana. I jak mówi nam prezes Ciejka, zależna jest od kilku czynników. – Musimy uzupełnić braki formalne, zwłaszcza w dokumentacji finansowej. To właściwie jedyna rzecz do zrobienia z naszej strony. Według polskiego prawa i przepisów, żeby ogłosić upadłość, to trzeba mieć pieniądze. To jest najdziwniejsze, ale tak to działa. A my nie mamy żadnych pieniędzy. W związku z tym nie wiem, czy sąd rozpatrzy pozytywnie wniosek o upadłość. My jednak nie możemy nic zrobić. Jesteśmy bezradni. 

– Absurd tej całej sytuacji polega na tym, że klub tak jakby nie istnieje, ale większość ekstraklasowego składu występuje w „siostrzanej” drużynie. Cieszę się, że niektóre z koleżanek mogły jeszcze w tym sezonie kontynuować grę w niższej lidze, ale to rozwiązanie nie wydaje się fair w stosunku do dłużników z zeszłego sezonu. Czy ta „siostrzana” spółka nie powinna także ponosić odpowiedzialności, chociażby ze względu na to, że przewodniczy jej ten sam prezes? Z naszej perspektywy to de facto ten sam klub, tylko pod inną nazwą, który święci teraz sukcesy w pierwszej lidze i w przyszłym roku będzie zapewne aspirował do powrotu do ekstraklasy. To oznacza, że za chwilę klub z tymi samymi władzami będzie mógł bić się o najwyższe cele. Tylko długi magicznie znikną – mówi Lemańczyk. – Obawiam się, że nasza sprawa skończy się tak jak zawodniczek i trenerów z innych klubów, które upadły i pozostawiły po sobie tylko długi. Jedyna różnica jest taka, że tamte kluby już nie istnieją. Ja osobiście czekam, aż klub z Legionowa kupi miejsce w Tauron Lidze i wszyscy będą udawali, że nic się nie wydarzyło – dodaje Damaske-Dawid.

Cały tekst Jana Pęczaka w serwisie sport.tvp.pl

źródło: sport.tvp.pl

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, Tauron Liga

Tagi przypisane do artykułu:
, , , ,

Więcej artykułów z dnia :
2023-04-11

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved