Zawiercianie przed najważniejszymi meczami fazy zasadniczej, decydującymi o rozstawieniu w fazie play-off, mają spory problem. Już od dłuższego czasu musieli sobie radzić bez rozgrywających.
Zarówno Miguel Tavares, jak i Maximilliano Cavana, zmagali się z problemami zdrowotnymi. Ten drugi wrócił już do drużyny i zagrał w spotkaniu z PSG Stal Nysa.
– Przez trzy tygodnie byliśmy bez rozgrywających, musieliśmy trenować w kółeczku, czyli trochę cofnąć się w czasie i wrócić do systemu, w którym się trenowało, kiedy mieliśmy po dwanaście lat. Nie mieliśmy możliwości normalnego trenowania, czasami trudnym zadaniem było nawet zorganizowanie dwóch „szóstek”, które mogłyby przeciwko sobie zagrać. Wreszcie rozegraliśmy pierwszy mecz po powrocie Maxiego i po zmianie pozycji Urosa (Kovacevicia – przyp. red.). Nawet sam trener kilkukrotnie powtarzał nam, że zależy mu przede wszystkim na naszym zaangażowaniu i walce, a nie na samym wyniku, bo nie jesteśmy w naszej optymalnej formie – tłumaczył libero Aluronu CMC Warty Michał Żurek.
Większy problem jest z Tavaresem. Portugalczyk wciąż nie jest zdolny do gry i nie wiadomo, czy w tym sezonie powróci do zespołu.
– Jest w trakcie leczenia. Jesteśmy pozytywnie nastawieni, ale to może długo potrwać – przyznał Kryspin Baran, prezes klubu z Zawiercia. Działacze nie wykluczają więc przeprowadzenia transferu medycznego. W środku sezonu trudno będzie im jednak znaleźć klasowego rozgrywającego. Na razie zakontraktowali Krzysztofa Bieńkowskiego. 26-latek nie grał jednak blisko trzy miesiące. W Zawierciu ma pełnić rolę opcji rezerwowej, pomóc w treningu oraz wejść na parkiet w sytuacji awaryjnej.
źródło: Dziennik Sport
