Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > Mistrzostwa Europy > Z trybuny prasowej: Rzym, dzień 2

Z trybuny prasowej: Rzym, dzień 2

Przybyli, zobaczyli i zdobyli. Polscy siatkarze  z Rzymu wyjadą ze złotymi medalami na szyjach. Wydaje mi się też, że oprócz tego najcenniejszego krążka zdobyli tu coś więcej. Doświadczenie i ogromną siłę mentalną, której już nikt im nie odbierze. Podobnie jak i pierwszego złotego medalu mistrzostw Europy od 2009 roku. 

Reprezentacja Polski bardzo mocno zaczęła spotkanie z Włochami. Bez większych problemów od początku prowadziła, ale ani na moment nie uciszyła hali w Rzymie.

Kibice już długo przed pierwszym gwizdkiem głośno i żywiołowo wspierali swoich siatkarzy. Nie przeszkodziły w tym ani asy Norberta Hubera, ani dobre ataki Aleksandra Śliwki. Włosi z resztą odwdzięczyli się w końcówce premierowej odsłony, kiedy wydawało się, że wszystko już stracone. Ostatecznie ją przegrali, ale pokazali, że nie zamierzali się poddawać.

PRESJA FAWORYTÓW

W hali było gorąco od samego początku. Hala ucichła jedynie na chwilę, ale włoscy ulubieńcy szybko przywrócili wrzawę swoją lepszą grą. Nie na długo, bo sprawę w połowie drugiej odsłony rozwiązały zagrywki Wilfredo Leona. – Hala jest głośna, będzie krzyczeć, będzie ich wspierać, także tego się spodziewamy. Ja nie uważam, żeby to w jakikolwiek sposób zdeprymowało naszą drużynę, wręcz będzie to na nas działało motywująco – mówił przed finałem Tomasz Fornal.

Taka też była. Wydaje się jednak, że od początku wielkiego finału mistrzostw Europy presja trochę przygniotła, nadal młody, włoski zespół. Presja faworyta, presja 12 tysięcy kibiców. Simone Giannelli chodził, a raczej biegał po boisku z coraz mniej zadowoloną miną, ale nie ma co się dziwić, skoro raz po raz problemy z przyjęciem potężnych serwisów mieli jego koledzy.

BRĄZ DLA TYCH BARDZIEJ ZAGRANYCH

Sporo działo się i w meczu o brąz. Słowenia, która w półfinale straciła swojego pierwszego rozgrywającego – Gregora Ropreta, prowadziła już 2:0. O wyniku miał jednak decydować dopiero tie-break. W nim podopieczni Gheorghe Cretu przypieczętowali już triumf i kolejny medal mistrzostw Europy. Po meczu Dejan Vincić, który na to jedno spotkanie przyleciał wspomóc swoją kadrę, nie ukrywał, że nie musiał się zastanawiać nad decyzją. Dostał telefon, spakował się, wsiadł w samolot i zdobył brązowy medal.

Śmiem twierdzić, że w meczach o medale lepsze okazywały się drużyny z większym “team spirit”.  Słowenia pokonała trochę zbyt wyluzowanych Francuzów. Biało-czerwoni okazali się lepsi od gospodarzy. Nie oznacza to, że Włosi nie grali zespołowo, jednak z trybuny prasowej doskonale widziałam reakcje kwadratu dla rezerwowych. Ten polski ani na moment nie przestawał dopingować swoich kolegów. Krzyczał, gestykulował, wymyślał kolejne sposoby na wspieranie kolegów na boisku.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Strefa Siatkowki (@strefasiatkowki)

Filozofia Grbicia chyba w pełni już zakorzeniła się w reprezentacji Polski. Zdobyła Gdańsk, teraz podbiła Rzym. W tym sezonie czeka ją jeszcze jedna wyprawa. Może nie po złoto, ale po przepustkę do olimpijskiego marzenia.

Korespondencja z Rzymu

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, Mistrzostwa Europy

Tagi przypisane do artykułu:

Więcej artykułów z dnia :
2023-09-16

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved