Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > europejskie puchary > Sebastian Świderski: Celujemy w ustrzelenie piłkarskiego hattricka [wywiad]

Sebastian Świderski: Celujemy w ustrzelenie piłkarskiego hattricka [wywiad]

fot. Michał Szymański

– Wierzę w to, że kiedyś nasz głos zostanie usłyszany. Liczę, że w końcu spotkamy się i wypracujemy taki model grania w europejskich pucharach, który będzie opłacalny albo przynajmniej taki, do którego nie będzie trzeba dokładać – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki prezes PZPS, Sebastian Świderski.

 

Piłkarski hattrick

Asseco Resovia została pierwszym męskim klubem w Polsce, który wywalczył Puchar CEV. Jak pan oceni to osiągnięcie?

Sebastian Świderski: Bardzo cieszę się, że kolejny polski klub zapisał się w historii europejskiej siatkówki, zdobywając pierwszy dla męskiej siatkówki w Polsce Puchar CEV. Nie ukrywam, że liczę jeszcze na Jastrzębski Węgiel, żeby ustrzelić piłkarskiego hattricka, a wtedy trzy korony znajdą się w Polsce. W ten sposób po raz kolejny udowodnimy, że polska liga i polska siatkówka jest jedną z najlepszych na świecie.

 

Wcześniej po Challenge Cup sięgnął Projekt Warszawa. Mimo że to najmniej prestiżowy z europejskich pucharów, to też chyba nie należy deprecjonować tego osiągnięcia?

– Oczywiście, że nie należy deprecjonować tego osiągnięcia. Jest to wielki sukces warszawskiej drużyny. Kilka lat temu niewiele brakowało, aby w ogóle nie przystąpiła do rozgrywek. W krótkim czasie się odbudowała, a dodatkowo stanęła na najwyższym stopniu podium jednego z pucharów w Europie. Należy pamiętać, że nawet w Challenge Cup grają mocne zespoły chociażby z Włoch, które, patrząc przez pryzmat żeńskiej siatkówki, zdominowały europejskie puchary. Wszystkie puchary polecą do Italii. Liczymy na to, że w męskim przypadku to my zdobędziemy te trzy korony.

 

Wspomniał pan o Jastrzębskim Węglu. Po raz czwarty z rzędu polski przedstawiciel zagra w finale Ligi Mistrzów. To chyba nie jest dziełem przypadku?

– To jest praca prezesów klubów od wielu lat, inwestowanie w odpowiednich zawodników, ściąganie mistrzów olimpijskich, świata czy Europy i na nich budowanie siły poszczególnych zespołów oraz polskiej reprezentacji. Ci zawodnicy, którzy na co dzień obcują na treningach i w trakcie meczów z najlepszymi później zupełnie inaczej czują się w rozgrywkach reprezentacyjnych.

 

Większe kontrakty są w Azji, Turcji, Włoszech. Można więc wysnuć tezę, że pieniądze nie do końca grają?

– Pieniądze są potrzebne, aby przekonywać najlepszych zawodników do gry w polskich klubach, chociaż nie wszystkich da się przekonać. Gratulacje należą się prezesom klubów, że pomimo tego, że nie mają najwyższych budżetów na świecie, to jednak potrafią przekonać do swoich pomysłów światowej klasy zawodników, a przez to później budować siłę polskich klubów oraz polskiej siatkówki.

 

Jastrzębski Węgiel zastąpi na tronie ZAKSĘ?

Wspomniał pan o nadziejach na potrójną koronę dla polskich klubów. Jak dużą szansę pana zdaniem ma Jastrzębski Węgiel, aby zastąpić na europejskim tronie ZAKSĘ?

– Jastrzębski Węgiel od wielu lat pokazuje, że jest bardzo mocnym zespołem i jest w stanie wygrywać z najlepszymi. W poprzednim roku ograł ZAKSĘ w finale PlusLigi, ale później musiał uznać jej wyższość w finale Ligi Mistrzów. Była to dla niego nauka i nowe doświadczenie. Wierzę, że w tym roku to zaprocentuje w finale przeciwko włoskiej drużynie. Uważam, że zespół z Jastrzębia-Zdroju ma duże szansę, aby osiągnąć pierwszy swój wielki sukces w europejskich pucharach.

 

Wcześniej po 3 tytuły w Lidze Mistrzów sięgnęła ZAKSA, z którą był pan związany przez kilka lat. Bolipana serce, jak widzi pan z jakimi problemami zmaga się w tym sezonie kędzierzyńska drużyna?

– Zawsze boli serce, kiedy widzi się, że reprezentanci łapią kontuzje nie tylko w ZAKSIE, ale również w innych drużynach. Generalnie widać, że dzieje się coś złego, bo urazy dotykają nie tylko kadrowiczów, ale również zawodników, którzy mieli okres odpoczynku. ZAKSA rzeczywiście przez wiele lat przyzwyczaiła nas do tego, że grała o najwyższe cele. Tym razem zbieg wielu czynników wpłynął na to, że odpadła z Ligi Mistrzów, w ogóle nie zagrała w Pucharze Polski, a teraz – choć może dziwnie to zabrzmi – walczy o wejście do play-off. Nie dzieje się dobrze, ale wierzę, że na koniec sezonu jeszcze zobaczymy najmocniejszą ZAKSĘ.

 

Jak już jesteśmy przy problemach, to chciałem zapytać o wycofanie się z finansowania sportu przez Grupę Azoty. Niepewna przyszłość rysuje się w Policach. To taka łycha dziegciu w beczce miodu?

– Nie mamy na to żadnego wpływu. Trudna sytuacja Grupy Azoty nie jest spowodowana tym, że polskie kluby źle prezentują się na boiskach czy torach żużlowych. Różne czynniki wpłynęły na ceny gazu oraz nawozów i spowodowały, że akurat firma ta ma duże problemy. Taka decyzja nie została podjęta przez władze Grupy Azoty, ale przez konsorcja bankowe, które zablokowały możliwość sponsoringu poszczególnych ośrodków sportowych. Liczę na to, że ustabilizuje się sytuacja w tym dużym konsorcjium i Grupa Azoty wróci do finansowania sportu.

 

A co pan sądzi o premiach za triumf w europejskich pucharach?

– To są śmieszne pieniądze. O tym rozmawiamy już od dawna. Te nagrody nawet nie pokrywają kosztów poniesionych przez kluby w tych rozgrywkach. Podobnie do półfinałów jest w Lidze Mistrzów. Potrzebna jest głęboka reforma i trzeba o niej rozmawiać. O ile te nagrody 15 czy 10 lat temu mogły wydawać się duże, to obecnie czasami nawet nie pokrywają jakiegoś dalszego wyjazdu danej drużyny.

 

Głową w mur

Czujecie, że odbijacie się od ściany, zgłaszając pomysły do CEV?

– Niestety, tak. Można by generować większe zyski i przekazywać je klubom w postaci nagród za zwycięstwo w poszczególnych pucharach, a nawet za wygrane w poszczególnych meczach. Można poszukać również oszczędności, biorąc pod uwagę chociażby koszty. Dobrym przykładem są delegacje sędziowskie. CEV niestety nie patrzy na ograniczenie kosztów. Przecież wspomnianemu Jastrzębskiemu Węglowi mogliby sędziować Czech, Słowak, na jego meczach mogliby być supervisorzy z Niemiec czy ze Słowenii, a przyjeżdżają ludzie z Grecji, Portugalii czy Skandynawii, przez co generowane są jeszcze większe koszty. To można bezinwazyjnie zmienić i ulżyć klubom.

 

Jaka według pana jest szansa na to, aby coś zmieniło się po najbliższych wyborach w CEV?

– Głęboko wierzę w to, że zostanie zmieniony ten układ, który jest obecnie, a jeśli nawet nie zostanie zmieniony, to mam nadzieję, że nowy prezes CEV spojrzy na problemy trochę inaczej. Wierzę w to, że kiedyś nasz głos zostanie usłyszany. Liczę, że w końcu spotkamy się i wypracujemy taki model grania w europejskich pucharach, który będzie opłacalny albo przynajmniej taki, do którego nie będzie trzeba dokładać.

 

Zobacz również
Polak prezydentem CEV? Jest kandydat z ramienia PZPS

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, europejskie puchary

Tagi przypisane do artykułu:
, , , , ,

Więcej artykułów z dnia :
2024-03-22

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved