Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > I liga kobiet > Monika Głodzińska: Nie mam nic do stracenia

Monika Głodzińska: Nie mam nic do stracenia

fot. Michał Szymański

Płomień Sosnowiec w poprzedniej kolejce 1. ligi pokonał 3:1 Solną Wieliczka, a najlepszą zawodniczką tego spotkania wybrano Monikę Głodzińską. Takim tytułem wyróżnili atakującą również kibice zespołu, którzy po każdym meczu wybierają Płomyczka meczu. W rozmowie z mediami klubowymi zawodniczka cieszyła się, że jej forma rośnie i dostaje więcej szans na grę. 

Teraz jest bardzo ciężki okres, jesteśmy dosyć zmęczone, ale nie na tyle, żeby oddać zwycięstwo – podkreśliła Monika Głodzińska po meczu z wieliczankami.

Wiesz, że jesteś jedyną taką osobą w całej lidze, która w jednym meczu zgarnęła dwie statuetki MVP?

– Teraz już tak. Dziękuję bardzo za te wyróżnienia, to bardzo budujące i mobilizujące do dalszej pracy.

Teraz potwierdzili to również kibice w internetowym głosowaniu. Czy to wystarczy, żeby powiedzieć, że twoja forma znacząco podskoczyła?

– Dziękuję wszystkim, którzy oddali na mnie swój głos! Cieszę się, że dostałam szansę i wydaje mi się, że ją wykorzystuję w należyty sposób. Czy moja forma znacząco podskoczyła? W sumie to nie mam nic do stracenia wchodząc na boisko, od dłuższego czasu czuję się świetnie! A apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że momentem przełomowym był Tarnów. Do Tarnowa obserwowałem rotację na pozycji atakującej nawet z lekkim nastawieniem na Natalię Sidor. W Tarnowie zagrałaś bardzo dobre spotkanie i od tego momentu częściej ciebie widujemy na boisku. Już kiedyś zadałem ci to pytanie – co jadłaś przed Tarnowem? Na pewno nie dał ci ktoś gumijagód albo szpinaku od Popeye’a?

– Myślę, że masz rację, że mecz w Tarnowie był tym przełomowym. Ja osobiście uwielbiam stawiać sobie bardzo wysoko poprzeczkę, a przeciwniczki zawiesiły ją w tym meczu bardzo wysoko. Jestem zadowolona ze swojego występu, chociaż analizując swoje poczynania już na chłodno po meczu, w niektórych sytuacjach zachowałabym się inaczej. Aczkolwiek każdy mecz jest nowym doświadczeniem i cieszę się, że mogłam wynieść z tego spotkania wiele dobrego. A co do drugiej części pytania, mówiłam już, że nie powiem! (śmiech)

Wieliczka nie była łatwym rywalem, prawda? Wiedzieliśmy już to od czasów turnieju sparingowego w Sosnowcu przed sezonem.

– Wieliczka co sezon ma dobry skład, bardzo waleczny, mają bardzo doświadczonego trenera, a że są to bardzo młode zawodniczki, to widać w nich niezwykłe zaangażowanie i wolę walki. Przed sezonem rozegrałyśmy jeden sparing u nich oraz jeden u nas i już wtedy było widać, że nie tak łatwo z nimi wygrać. I tak też było w sobotnim meczu, bo żeby wygrać za najwyższą pulę, musiałyśmy wykrzesać z siebie całą swoją siłę oraz udowodnić, że w naszej hali jesteśmy równie wymagającym i mocnym zespołem. To spotkanie, było bardzo ważne też chociażby ze względu na układ tabeli.

Niezmiennie zadziwia mnie to, że w rozmowach po meczach słyszę, że spotkanie, które właśnie się kończyło, wcale nie było dobre. Tak było po Wieżycy, po Wieliczce też słyszałem od Mai (Bodzęty – przyp. red.), że atakowała bez prądu. Zgadzasz się z teorią (cytując klasyka), że jesteśmy w stanie wygrywać, pomimo że w trybach mamy ciągle piach?

– Każde spotkanie jest inne, gdyż każdy przeciwnik ma inną specyfikę swojej gry, więc co za tym idzie pod każdego rywala przygotowujemy się inaczej. Teraz jest bardzo ciężki okres, jesteśmy dosyć zmęczone, ale nie na tyle, żeby oddać zwycięstwo! Więc tak, zgadzam się z tobą.

Zerkasz sobie czasem w tabelę? Między drugim a szóstym miejscem jest raptem sześć punktów przewagi. Straszny tam się zrobił ścisk.

– Po każdym meczu! Oj tak ścisk w tabeli jest straszny, ale wcale mnie to nie dziwi liga w tym sezonie jest taka, że każdy może z każdym wygrać.

Za nami 12 meczów ligowych i 2 pucharowe. Jak się czujesz fizycznie na tym etapie rozgrywek, czy zmęczenie daje się już we znaki?

– Trochę tak, ale kiedy przychodzi dzień meczowy totalnie zapominam o zmęczeniu.

A jak oceniasz atmosferę na meczach domowych i w sumie wyjazdowych też? Kibice mocno się starają, żeby wam pomóc.

– Kibice są naprawdę świetni, są z nami na każdym kroku, stanowią takiego przysłowiowego siódmego zawodnika. Stwarzają na meczach domowych i nie tylko domowych, bo tam gdzie mogą jeżdżą z nami, super atmosferę. To cieszy, że są osoby, które nam kibicują i są z nami zawsze. Dziękujemy im bardzo za to.

Ostatni mecz przed nami przed przerwą świąteczną. Gdzie będziesz spędzać święta? Masz już wszystkie prezenty pokupowane?

– Zgadza się, w piątek jedziemy do Poznania, a w sobotę rozegramy ostatnie spotkanie w tym roku kalendarzowym. A co do świąt, to tradycyjnie, w gronie rodziny, w moim rodzinnym mieście – Kluczborku. Czekam już na tę przerwę, żeby się zresetować, odpocząć, a potem wrócić do treningów i do grania pełną parą! W kwestii prezentów to już prawie komplet!

Mamy taką tradycję, na koniec każdego wywiadu zadaje wszystkim zawodniczkom to samo pytanie. Płomień nigdy nie zgaśnie?

Płomień nigdy nie zgaśnie!

źródło: asotraplomiensosnowiec.pl

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, I liga kobiet

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2021-12-18

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved