– Jestem pewna, że z VakifBankiem stoczymy wielką walkę. Będzie to niesamowity mecz, pewnego rodzaju „starcie tytanów” – powiedziała przed decydującą bitwą w Lidze Mistrzyń przyjmująca Imoco Volley Conegliano Miriam Sylla.
Coraz mniej czasu zostało do finałowego meczu Ligi Mistrzyń, w którym Imoco Volley Conegliano zmierzy się z VakifBankiem Stambuł. Dla Miriam Sylly będzie to drugi pojedynek finałowy w karierze. W 2019 roku przegrała w barwach Imoco z Igor Gorgonzola Novara, dlatego tym razem nastawia się na sukces. – Jestem szczęśliwa, ponieważ mamy drugą szansę. Mam nadzieję, że tym razem wygramy z VakifBankiem, chociaż jest to inny przeciwnik niż ten, z którym przegraliśmy dwa lata temu w finale. Oczywiście, turecki zespół to bardzo Solidny rywal, ale mam nadzieję, że uda nam się znaleźć klucz, aby zdobyć trofeum, o którym marzymy od długiego czasu – powiedziała Miriam Sylla.
Podopieczne Daniele Santarelliego są faworytkami finałowej batalii, tym bardziej, że mają za sobą 63 zwycięstwa z rzędu. Nie ma się więc co dziwić, że mają dobrą atmosferę w zespole i spokojnie podchodzą do potyczki z VakifBankiem. – Mamy dobrą atmosferę w drużynie i jesteśmy zdeterminowane, aby dobrze sobie radzić i dawać z siebie wszystko. Jednak spodziewamy się zaciętego finału. Nie możemy się go doczekać – stwierdziła przyjmująca włoskiej ekipy.
Mimo że Sylla wraz z reprezentacją Włoch sięgała już między innymi po medale w mistrzostwach świata i Europy, to wciąż czeka na spektakularny sukces w europejskich pucharach, a takim bez wątpienia byłoby wygranie Ligi Mistrzyń. 26-letnia zawodniczka wierzy, że będzie jednym z ogniw, które pomoże Imoco osiągnąć ten sukces. – Wiele od siebie oczekuję. Mam nadzieję, że praca, którą wykonałam w ciągu ostatnich lat, pomoże zespołowi osiągnąć cel, o którym śnimy. Jestem pewna, że z VakifBankiem stoczymy wielką walkę. Będzie to niesamowity mecz, pewnego rodzaju „starcie tytanów” – zakończyła Sylla.
źródło: cev.eu, inf. własna