Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > Tauron Liga > Marta Krajewska: Trzeba było tę zmianę zrobić

Marta Krajewska: Trzeba było tę zmianę zrobić

fot. Michał Szymański

Developres SkyRes Rzeszów ma za sobą ciężki okres. Zaraz po turnieju Ligi Mistrzyń w Schwerinie podopieczne Stephane’a Antigi przyjechały do Łodzi, gdzie po pięciosetowym pojedynku przegrały z ŁKS-em Commercecon. Ta porażka kosztowała je fotel lidera TAURON Ligi. Dla rozgrywającej Marty Krajewskiej ten mecz okazał się odrobinę pechowy, ponieważ najpierw dźgnęła się palcem w oko przy bloku, a potem dostała piłką w to samo oko. Siatkarka podzieliła się w rozmowie ze Strefą Siatkówki swoimi wrażeniami z meczu w Łodzi, wspomnieniami z turnieju Ligi Mistrzyń, a także emocjami związanymi z nadchodzącym w Pucharze Polski starciem z Grupą Azoty Chemik Police.

Pod koniec czwartego seta dostałaś piłką w twarz w oko, z którym wcześniej miałaś kłopoty. Zastąpiła cię Anna Kaczmar, to w pewien sposób rozproszyło drużynę? Pomimo kilku piłek setowych grałyście na przewagi.

Marta Krajewska: – Faktycznie w końcówce czwartego seta była nerwówka. Wkradł się gdzieś tam niepokój. Jak zdarzają się takie wypadki jak ten mój, to wiadomo, że każdy gdzieś trochę myśli o tej sytuacji. Wiadomo, że chciałabym po takim wypadku grać dalej, ale to oko mi nie pozwoliło, bo cały czas łzawiło. Nic nie widziałam i trzeba było tę zmianę zrobić. Wiadomo też, że Ani Kaczmar ciężko było wejść z miejsca w rytm meczu. Dobrze, że udało się dograć do końca i i wygrać seta.

Nie jesteście już niepokonanym zespołem, to w pewien sposób zdejmuje z was presję?

Miałyśmy słabszy moment. To było spowodowane też koronawirusem i tym, że długo nie mogłyśmy dojść do do swojej sprawności fizycznej. Gdzieś na pewno frustrowałyśmy się tym, że nie możemy grać na takim poziomie, na jakim byśmy chciały. Przez to się zrobił u nas lekki kryzys mentalny. Myślę, że mamy go za sobą i pokazałyśmy to na tym turnieju Ligi Mistrzyń. Nie wygrałyśmy dwóch meczów, ale rozegrałyśmy tam dobre spotkania. Wiadomo, że to starcie już było czwartym w przeciągu tygodnia. Ciężko nam było fizycznie i już każda z nas była zmęczona. Cieszymy się, że ten jeden punkcik jest wyrwany. Wiadomo, że liczyłyśmy na więcej.

Macie za sobą turniej Ligi Mistrzyń. Wyniki nie były idealne, ale pokazałyście się z bardzo dobrej strony. Zaprezentowałyście się znacznie lepiej, niż w pierwszym turnieju. To wynika z tego, że ciążyło na was mniej stresu?

– Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że u mnie to był mniejszy stres. Wiedziałam już z jakimi zespołami będę grała i na jakim poziomie będą się te zespoły prezentowały. Wiadomo, że dla mnie to było pierwsze większe wydarzenie i taki ważny turniej. Wiadomo, że wtedy gdzieś tam dochodzi stres i lekki paraliż, bo nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z takimi zespołami. W drugim turnieju byłyśmy bardziej przygotowane fizycznie. W tracie pierwszego wyszedł nam wirus, więc już to nas fizycznie rozkładało, byłyśmy wtedy słabe. Teraz wiedziałyśmy, co nas czeka i trochę inaczej do tego podeszłyśmy.

Jak ty się czujesz, kiedy po drugiej stronie siatki stoją takie legendy, jak na przykład Francesca Piccinini?

– Powiem szczerze, że tak jak dla mnie w tym pierwszym turnieju to była duża zmiana. Widziałam po drugiej stronie siatki dziewczyny, które wcześniej widziałam tylko w telewizji i były to wcześniej zespoły poza moim zasięgiem, bo nigdy wcześniej z nimi nie grałam. Na pewno na pierwszy raz jest to stres, pomimo tego że gdzieś w głowie ma się zakodowane to, że trzeba grać swoją siatkówkę i skupić się na sobie, grać to co trenujemy na naszych treningach. Wiadomo, że siłą rzeczy z tyłu głowy się o tym myśli.

Macie naprawdę mało czasu, żeby się zregenerować przed meczem Pucharu Polski (który rozegrany zostanie w piątek 12.02. – przyp. aut). Nie będzie tak, że ten pięciosetowy bój odbije się na was negatywnie?

– Chciałyśmy to skończyć w szybkich trzech setach. Wyszło jak wyszło, ale teraz mamy półtora dnia na regenerację i wiadomo, że mamy do dyspozycji dobrych fizjoterapeutów i sprzęty. Przez te półtora dnia damy radę się szybko zregenerować. Jesteśmy młode, silne (śmiech), więc to powinno nam wystarczyć przed Chemikiem.

Skoro już o trenerach mowa, to jak współpracuje się wam ze Stephane’em Antigą, dla którego jesteście pierwszą żeńską drużyną?

– Myślę, że tak jak trener w zeszłym roku miał coś takiego, to teraz już wie jak reagują kobiety i jak powinno się do kobiet mówić. Wiadomo, że to się robi trochę inaczej. Czasem do facetów mówi się nieco prostszym językiem. Kobiety są bardziej skomplikowane (śmiech), ale myślę że trener sobie z tym bardzo dobrze radzi. Ma w sztabie trenerów, którzy wcześniej pracowali z kobietami, więc myślę, że już jedni od drugich czerpią doświadczenie i sobie pomagają. Jako cały sztab, łącznie z trenerem na czele, funkcjonuje bardzo dobrze.

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, Tauron Liga

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2021-02-08

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved