Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > rozgrywki młodzieżowe > Marcin Jarosz: Nadszedł czas na zmiany

Marcin Jarosz: Nadszedł czas na zmiany

fot. Przemysław Rokitowski

–  Osiem lat to szmat czasu. Tylko nieliczni trenerzy tak długo pracują w jednym klubie. Dla mnie ta zmiana jest w 100% na lepsze. Zmieniłem otoczenie i zająłem się żeńską siatkówką – powiedział Marcin Jarosz, który zdecydował się przejść z męskiej do żeńskiej siatkówki i zaczął pracę jako trener kadetek MKS-u Świdnica.

Zakończył pan kilkuletnią współpracę z Bielawianką Bielawa. Jak pan będzie wspominał ten czas?

Marcin Jarosz: – Był to dla mnie fajny i dobry okres. Poznałem wielu ciekawych zawodników. Z częścią z nich do tej pory utrzymuję kontakt. Te osiem sezonów spędzonych w Bielawie było udanych, tym bardziej, że zazwyczaj byliśmy w czołówce swojej grupy. Przegrywaliśmy w play-off, ale zawodnicy robili wszystko, aby wygrywać.

Postanowił pan, że po ośmiu latach czas na zmiany?

– Przychodzi w życiu taki moment, że potrzebujemy zmian. Osiem lat to szmat czasu i to była właśnie ta chwila. Czas na zmiany. Tylko nieliczni trenerzy tak długo pracują w jednym klubie. Dla mnie ta zmiana jest w 100% na lepsze. Potrzebowałem nowego wyzwania, zmieniłem otoczenie i zająłem się żeńską siatkówką. Fajnie to wszystko wygląda.

A miał pan oferty z II ligi mężczyzn czy chciał pan po prostu spróbować swoich sił w siatkówce żeńskiej?

– Nie ukrywam, że pojawiły się oferty z II ligi, natomiast najciekawsza była dla mnie propozycja z MKS-u. Poza tym zależało mi na tym, abym miał blisko do domu. Wiadomo, że z Wrocławia do Świdnicy jest kawałek drogi, ale to podobny dystans jak z Wrocławia do Bielawy. Dlatego zdecydowałem się na pracę z kadetkami w Świdnicy.

A nie bał się pan wyzwania związanego z pracą w żeńskiej siatkówce?

– Potrzebowałem nowych wyzwań. Dopóki czegoś nie spróbujemy, to nie wiemy czy pojawią się jakieś obawy. Priorytetem dla mnie jest, aby przekazać dziewczynom swoją wiedzę, doświadczenie i wolę walki. Dziewczyny są jednak zadowolone, fajnie pracują, a w szatni jest chemia. Przede wszystkim cieszy mnie to, że one chcą trenować i się rozwijać. One to robią dobrowolnie i to mi się bardzo podoba. Natomiast jest wiele elementów, nad którymi trzeba będzie bardzo dużo popracować – jak to bywa w młodzieżowej siatkówce. Może nie wygrają wszystkich meczów, natomiast na pewno na parkiecie pokażą swój charakter i zostawią serducho, a za kilka lat ten okres będą wspominały bardzo pozytywnie.

Do pracy z siatkarkami trzeba podchodzić trochę spokojniej, z większą cierpliwością, inaczej psychicznie?

– Wydaje mi się, że do pracy z nimi przede wszystkim trzeba podchodzić bardzo metodycznie, czyli koncentrować się na tych elementach, które są słabsze. Generalnie jest to chyba trochę cięższa praca niż z siatkarzami, bo do dziewczyn trzeba bardzo dużo mówić, sporo im pokazywać. W seniorskiej, męskiej siatkówce chodziło o to, aby grać lepiej albo przynajmniej na tym samym poziomie, a teraz skupiam się na przekazywaniu wiedzy, poprawie poszczególnych elementów, dopowiadaniu.

Czyli głównym celem prowadzonej przez pana drużyny jest rozwój?

– Oczywiście, że priorytetem dla dziewczyn jest rozwój. Przede wszystkim dziewczyny mają zajęcie, posiadają swoją pasję, którą realizują a poprzez sport uczą się samodyscypliny, współpracy w grupie, odpowiedzialności indywidualnej i zespołowej oraz nawiązują nowe znajomości. Kochają siatkówkę, co jest bardzo ważne. Chcą podnosić swoje umiejętności, a ich ambitna postawa może im w tym pomóc. Mam nadzieję, że swojej przygody z siatkówką nie zakończą na siatkówce młodzieżowej. Liczę, że siatkarska pasja zostanie w nich jak najdłużej, a ja będę je w tym wspierał.

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, rozgrywki młodzieżowe

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2022-10-07

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved