Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > ligi zagraniczne > Magdalena Stysiak: Staję się coraz bardziej uniwersalną zawodniczką

Magdalena Stysiak: Staję się coraz bardziej uniwersalną zawodniczką

Od 2019 roku Magdalena Stysiak występuje na parkietach włoskiej Serie A. – Nie ukrywam, że jak będzie zdrowie, to nie wiem, czy będę chciała wrócić do Polski. Oczywiście szanuję polską ligę, mam duży respekt do niej, ale ja sobie cel postawiłam jasny. Jest nim gra kilka lat w lidze włoskiej, później na pewno liga turecka – mówi dla TVPSPORT.PL gwiazda kobiecej reprezentacji Polski.

Dobrze zrobiłaś przychodząc do Monzy?

Magdalena Stysiak:Uważam, że tak. To był bardzo dobry wybór, jestem z niego zadowolona. Mam bardzo dobre relacje z klubem, super kontakt z dziewczynami. Świetnie się tu czuję i nie mam powodu, żeby być niezadowolona.

Potrzebowałaś zmian?

Potrzebowałam. Dwa lata byłam w Scandicci, każdy czasem potrzebuje jakichś zmian i to był dla mnie dobry moment. Zdecydowanie zmiana na plus.

Zdecydowałaś się zostać we Włoszech, mimo że potencjalnych kierunków było parę. Dlaczego?

Na pewno fajnie byłoby zagrać kiedyś w innych ligach. W pierwszej kolejności patrzę na ligę turecką, ale jeszcze muszę się trochę rozwinąć siatkarsko. Włochy to bardzo dobre miejsce do rozwoju. Jest tutaj świetna liga, do każdego meczu trzeba przychodzić skoncentrowanym i skupionym. Poza tym dobrze się tam odnajduję, więc stwierdziłam czemu nie?

Mówiąc, że jeszcze musisz się rozwinąć, miałaś na myśli, że liga turecka jest mocniejsza?

Trudne pytanie. Uważam, że zarówno liga włoska, jak i turecka są bardzo mocne. Gra w Turcji jest na pewno jednym z moich marzeń i będę chciała do któregoś klubu stamtąd przejść. Czas pokaże jeszcze, czy to będzie za rok, dwa czy trzy lata. Trudno ocenić, która liga jest mocniejsza. W jednej już gram, a w drugiej bym chciała zagrać. Myślę, że to są dwie najmocniejsze ligi w Europie.

Kwestie pozasportowe zakładam, że też miały wpływ na twój wybór.

Na pewno. Fakt, że porozumiewam się w języku włoskim mi wiele ułatwia. Kultura, ludzie też mi bardzo odpowiadają. Pod każdym aspektem Włochy mi się podobają.

Czujesz, że się w Monzie bardziej rozwijasz sportowo?

Trudno powiedzieć, bo w każdym klubie nauczyłam się czegoś nowego czy to od trenera, czy od grupy, z którą trenowałam. Teraz zdarzyło się tak, że wszystkie przyjmujące nam wypadły i musiałam mniej więcej półtora miesiąca grać na przyjęciu. I to też jest dla mnie kolejna lekcja. Choć oczywiście już miałam do czynienia niejednokrotnie z grą w przyjęciu, więc nie zostałam rzucona na głęboką wodę, ale to też pozwala mi się sukcesywnie rozwijać. Dzięki temu staję się coraz bardziej uniwersalną zawodniczką.

Ale mimo tych epizodów na przyjęciu, to ty już jesteś atakującą pełną gębą.

Tak, jestem atakującą i z tą pozycją wiążę swoją przyszłość. Oczywiście niewykluczone, że jeszcze kilka razy zagram na pozycji przyjmującej, bo jeśli będzie taka potrzeba, to nigdy nie powiem trenerowi „nie”. Jednak zdecydowanie widzę siebie w przyszłości jako atakującą.

Kiedy najwcześniej bierzesz pod uwagę powrót do Polski?

To jest w bardzo dużej części zależne od mojego zdrowia. Nie ukrywam, że jak będzie zdrowie, to nie wiem, czy będę chciała wrócić do Polski. Mam nadzieję, że będzie mi ono sprzyjać i będę mogła cały czas się rozwijać w innych krajach. Oczywiście szanuję polską ligę, mam duży respekt do niej, ale ja sobie cel postawiłam jasny. Jest nim gra kilka lat w lidze włoskiej, później na pewno liga turecka.

A kiedy poczułaś, że polska liga robi się dla ciebie za ciasna?

Nie było tak, że poczułam, że w pewnym momencie jest ona dla mnie za ciasna, tylko po prostu uważam, że poziom nie jest aż tak wysoki, jak na przykład we Włoszech. I to pokazują też rozgrywki europejskie. Polskie kluby zawsze w nich występują, ale w dalszych fazach jest już trudno o jakiś lepszy wynik. To też oczywiście pokazuje, że Polska ma dobrą ligę, ale nie na tyle, żeby należeć do tych najlepszych.

Chciałaś, żeby nowym selekcjonerem był ktoś spoza Polski?

Trudno mi powiedzieć, bo nie jest to zależne ode mnie. Wybór należy do federacji. Mnie jest obojętne, czy trener będzie z Polski, czy z zagranicy. Po prostu chcę zacząć wszystko od nowa, stworzyć jak najlepszą drużynę i walczyć o jak najwyższe cele.

A widzisz dużą różnicę miedzy polskimi i włoskimi trenerami?

Trochę tak. Podejście do zawodniczek i rozwiązywanie problemów zdrowotnych jest inne. Na treningach pewne różnice też się przejawiają. Wydaje mi się, że są one intensywniejsze we Włoszech.

Optujesz za opcją włoską przy wyborze selekcjonera?

Myślę, że dla mnie łatwiej byłoby porozumiewać się z trenerem po włosku, jako że potrafię mówić w tym języku. To byłby na pewno plus. Mam swoich dwóch faworytów, ale nie chcę mówić głośno, bo potem różnie to może być odebrane.

Jednym z nich jest trener Santarelli? O nim się mówi najwięcej.

Dużo się mówi, ale nie rozmawiałam z nim. Miałam możliwość rozmawiania z trenerem Lavarinim na temat kadry, ale to było jakiś czas temu, więc trener jeszcze nic konkretnego nie wiedział. Teraz termin wyboru jest coraz bliżej i z niecierpliwością czekam na to, jaki on będzie.

*cały wywiad Jana Pęczaka w serwisie TVP Sport

źródło: sport.tvp.pl

nadesłał:

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved