Tegoroczny debiut w Lidze Narodów mają też za sobą Amerykanki i Włoszki. Przemeblowanie w kadrze USA dało się we znaki. Tego samego nie można powiedzieć o mistrzyniach olimpijskich, które zwyciężyły 3:0.
Lekceważyć przeciwnika nigdy nie należy o czym przekonały się w pierwszym spotkaniu Ligi Narodów Włoszki. Naprzeciwko mistrzyń olimpijskich z Paryża stanęły Amerykanki. Zespół Stanów Zjednoczonych przeszedł ogromną metamorfozę. Na próżno szukać w składzie wcześniejszych gwiazd. Karcha Kiraly’ego na ławce trenerskiej zastąpił natomiast Erik Sullivan. Faworytkami były więc Włoszki, które choć wygrały 3:0, to w ostatnim secie musiały się napocić.
Doświadczenie największym atutem
Środowe spotkanie od początku nie należało do mało zgranych Amerykanek. Inicjatywę bardzo szybko przejęła Miriam Sylla – 8:5. Na tym etapie reprezentantki USA jeszcze walczyły, jednak z czasem rezultat zaczął się rozjeżdżać. Z czasem do głosu doszła też Paula Egonu, która pomimo potknięć, była piekielnie skuteczna. Przy stanie 16:10 Julio Velasco postawił na podwójną zmianę. Przyniosło to efekt i za moment było już 19:11. Dużo korzyści Włoszkom przyniosła czujność na siatce. Pojedyncze zrywy Babcocka czy Franklin nic nie dały, a za moment było już po secie – 13:25.
Drugi set był niemal bliźniaczy. Blokami już na wstępie popisała się Anna Danesi i Paula Egonu. Chwilę później było już 5:1. Amerykanki dalej nie miały sposobu na rozpędzone Włoszki. Były stłamszone, a skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Po kiwce Alessi Orro rezultat jeszcze bardziej się rozjechał – 10:5. W defensywie błyszczała De Gennaro. Reprezentacja USA mogła się poszczycić skutecznością w ataku na poziomie 21%, a gdyby nie Madisen Skinner sytuacja byłaby jeszcze gorsza. Druga partia także padła łupem mistrzyń z Paryża – 25:13.
Na zakręcie?
Wielu wrażeń dostarczyła trzecia część meczu. Początek seta należał do wyrównanych, a Amerykanki nie miały zamiaru odpuszczać. Raz, że udało im się złapać rytm, lecz przede wszystkim to Włoszki stanęły w miejscu, dając sobie przyzwolenie na lekkie odprężenie. Taka postawa dużo kosztowała gościnie, którym nagle przestało wszystko wychodzić. Znów błędy popełniała Egonu, brakowało także punktów ze środka.
Prym po stronie USA zaczęły wieść Logan Lednicky, Amber Igiede oraz Sarah Franklin, wyprowadzając drużynę na przód – 16:9. Przerwa nic nie dała – 17:11, 19:13. Ostatecznie jednak Włoszki wróciły do grania. Dużo dobrego przyniosło wejście Alice Degradi. Konsekwencja doprowadziła do remisu – 21:21. Końcówka należała do szalenie wyrównanych. Decydujący cios Amerykankom natomiast wymierzyła Sarah Fahr – 30:28.
Stany Zjednoczone – Włochy 0:3
(13:25, 13:25, 28:30)
Składy zespołów
Stany Zjednoczone: Skinner M. (1), Igiede (6), Franklin (9), Powell (1), Lednicky (9), McCage (7), Hentz (libero) oraz Jones-Perry, Babcock (2), Kaahaaina-Torres
Włochy: Orro (2), Danesi (5), Sylla (14), Egonu (17), Fahr (12), Giovannini (5), De Gennaro (libero) oraz Degradi (3), Cambi, Antropowa (3)
Zobacz również: Wyniki i terminarz siatkarskiej Ligi Narodów kobiet 2025