Pierwszym nowym zawodnikiem ogłoszonym przez klub ze Świdnika jest Karol Rawiak. Wychowanek Metra Warszawa ma 26 lat i 198 cm wzrostu. W przeszłości reprezentował takie kluby jak: KPS Siedlce, Ślepsk Suwałki, AZS AGH Kraków, Stal Nysa, Biosì Indexa Sora (włoska Serie A), a ostatnio także Lechię Tomaszów Mazowiecki. W swoim dorobku ma już trzy medale I ligi. – Uważam, że jestem w stanie pomóc drużynie osiągnąć ważne cele, jak choćby faza play-off. Zanim tu przyszedłem wiele dobrego słyszałem o klubie, jak i o trenerze Chwastyniaku – mówi.
Czemu zdecydowałeś się dołączyć do Avii?
Karol Rawiak: – Ważnym kryterium była odległość od domu. W przyszłym roku biorę ślub i to jest dla mnie najważniejsze. Jeśli chodzi o względy sportowe, to Avia wydaje się bardzo fajnym projektem. Dla mnie to także rodzaj nieznanego, siatkarskiego terenu. Oczywiście Avia grała kilka lat temu w pierwszej lidze, ale dziś jest to zupełnie inny klub. Tej pierwszoligowej siatkówki będzie się uczyć na nowo. Uważam, że jestem w stanie pomóc drużynie osiągnąć ważne cele, jak choćby faza play-off. Zanim tu przyszedłem wiele dobrego słyszałem o klubie, jak i o trenerze Chwastyniaku.
Jaki jest twój największy atut?
– Przede wszystkim walka. Nigdy nie byłem wybitnym technikiem, ale zawsze nadrabiałem sercem i walką do ostatniej piłki. Moim atutem jest też na pewno ofensywa.
Z innymi drużynami najczęściej plasowałeś się w czołówce ligi. Jesteś swego rodzaju talizmanem, gwarantem dobrego miejsca?
– Rzeczywiście tak się złożyło, że mam trzy medale pierwszej ligi. Jako swój sukces szczególnie odbieram srebro zdobyte z Suwałkami. Wtedy cały czas grałem i byłem podstawową częścią ekipy. Dlatego ten medal smakował najlepiej. A czy jestem talizmanem? Wydaje mi się, że przede wszystkim grałem w niezłych drużynach.
Miałeś okazję pograć w najlepszej lidze świata, we włoskiej Serie A. Jak wspominasz ten pobyt?
– Gdy dostałem propozycję transferu, długo się nie zastanawiałem. Nie często się zdarza, że zawodnik z pierwszej ligi idzie do Serie A. Nie powiedziałbym, że tam pograłem, bo nie występowałem zbyt często. Po prostu miałem okazję potrenować ze świetnymi zawodnikami. Choćby z Michałem Kędzierskim czy Dusanem Petkovicem, który jest teraz w Skrze Bełchatów. Na pewno ten rok był świetny pod kątem treningu siatkarskiego i życia. Gdy budzisz się 200 dni w roku w słoneczny dzień, to dopiero rozumiesz, co oznacza wpływ słońca na samopoczucie człowieka. Fajna przygoda, super wspomnienia, zebrałem tam cenne doświadczenie.
W większości klubów grałeś po jednym sezonie. Nie masz ochoty zatrzymać się gdzieś na dłużej?
– Jeśli mam być szczery, to zawsze tak się działo, że po sezonie odchodziłem. Potem przychodziły refleksje, czy zrobiłem dobrze czy źle. Tak jak mówiłem, w przyszłym roku biorę ślub, także te decyzje nie należą już tylko do mnie. Na tę chwilę nie odpowiem czy Świdnik będzie teraz moim domem na dłużej. Zbyt dużo czynników będzie miało na to wpływ. Jednak jeśli będziemy się rozwijać, klub będzie mnie dostrzegał, a ja zobaczę, że to wszystko idzie w górę, to nie wykluczam tego. Nie jestem jeszcze stary, ale gram już na tyle długo, że dobrze wiem, że pieniądze nie są najważniejsze.
źródło: swidnik.pl