– Po tej porażce w Rzeszowie, w którym nie mieliśmy żadnych szans, chcieliśmy się odbudować. Chcieliśmy się też zrewanżować za pierwsze spotkanie w Zawierciu, kiedy to dostaliśmy taki sam łomot jak z Resovią tydzień temu – mówił po wygranym meczu z Aluronem CMC Warta Zawiercie Kamil Kwasowski. – Cieszę się z tego zwycięstwa, bo było naprawdę wyszarpane – dodał przyjmujący GKS-u Katowice.
GKS Katowice pokonał we własnej hali 3:1 Aluron CMC Warta Zawiercie, ale niewiele brakowało, by przyjezdni doprowadzili w tym meczu do tie-breaka. – Gra falowała, ale wytrzymaliśmy tę presję. Na początku rywale oddali nam trochę punktów błędami, ale potem gonili i my mieliśmy ciepło. Na szczęście akurat te sety zakończył się na naszą korzyść. Cieszę się z tego zwycięstwa, bo było naprawdę wyszarpane. Mogło się tak nie wydawać, ale ze dwa razy mieliśmy ciepło – przyznał MVP tego spotkania Kamil Kwasowski.
– Po tej porażce w Rzeszowie, w którym nie mieliśmy żadnych szans, chcieliśmy się odbudować. Chcieliśmy się też zrewanżować za pierwsze spotkanie w Zawierciu, kiedy to dostaliśmy taki sam łomot jak z Resovią tydzień temu – dodał przyjmujący katowickiej drużyny, która powoli dochodzi do siebie po przerwie spowodowanej zakażeniami koronawirusem. – Dochodzimy do siebie, ja osobiście miałem ciężkie dwa tygodnie, ale jest coraz lepiej. Teraz dużo pracujemy na siłowni. Wydaje mi się, że musimy przetrwać do wiosny, do stycznia, może lutego i dalej już pójdzie – przyznał przyjmujący GKS-u.
O wiele gorsze nastroje był po meczu w ekipie z Zawiercia. – Wolę grać słabiej tak jak na początku i wygrywać, jak wygrywaliśmy. Tak dziwnej ligi jaka jest w tym sezonie od początku to jeszcze nie przeżyłem i mam nadzieję, że już nie przeżyję – mówił na antenie Polsatu Sport Michał Żurek.
– Bardzo nie lubię tłumaczenia przerwami, kontuzjami, kogo to interesuje? Jedni grają dobrze, inni słabo, my na pewno w tym momencie nie gramy tak, jak graliśmy. Mam nadzieję, że wrócimy do tej gry, bo ona była szczególnie fajna dla oka. Dostawaliśmy mnóstwo informacji, że gramy radosną, ofensywną siatkówkę, gramy cierpliwie jak ZAKSA i to się fajnie ogląda, ale też na boisku się to czuło – przyznał libero zawiercian.
– Mnie najbardziej brakuje kibiców w halach, to jest niestety formuła sparingowa. Gramy o bardzo ważne rzeczy, a brakuje czegoś, co zawsze mieliśmy. To oczywiście w żaden sposób nie jest związane z naszym graniem, mówię tylko, jak ja to odczuwam z boiska, bo odczuwają to też rywale, a dzisiaj wygrali. Brakuje mi tego i mam nadzieję, że jak najszybciej wrócimy do swojego grania, a kibice wrócą jak najszybciej do hali. My gramy ligę, a proszę sobie wyobrazić mecze reprezentacji w Polsce bez kibiców – tracimy 80% widowiska, nie wiem, jak wtedy sobie chłopaki poradzą. Mam nadzieję, że do tego czasu wrócimy do aren, do kibiców, do żywiołowości i wszystko będzie dobrze – zakończył Żurek.
źródło: opr. własne, Polsat Sport