Julius Firkal w wieku 25 lat zwiedził już kawałek świata. Grał w niemieckim SWD Powervolleys Düren, tureckim Tokat Belediye Plevnespor, arabskim Al-Ittihad, bułgarskim Neftochimiku Burgas, a obecnie jest zawodnikiem Barkomu Każany Lwów i występuje w rozgrywkach PlusLigi. – Dla mnie występ w rozgrywkach najwyższej polskiej ligi to bardzo dobre doświadczenie. Każdy mecz i trening pokazują mi, że wciąż można się poprawiać i szukać różnych sposobów na zdobycie punktu – podkreślił Słowak.
Lwowski zespół plasuje się w dolnej części tabeli, ale nie raz pokazał w tym sezonie, że nie można go lekceważyć. – Szczyt jest zajęty. Okazuje się, że z takimi zespołami jak Kędzierzyn czy Jastrzębie możemy rywalizować tylko wtedy, gdy ściśle trzymamy się systemu i taktyki – ocenił przyjmujący, – Wykorzystują swoje doświadczenie w końcówkach. Nawet jeśli faworyt przegrywa na początku seta, do gry końcowej wchodzi z remisem lub prowadzeniem i tam już idzie na sto procent. Zdarzyło się nam, że przegraliśmy aż siedem meczów w tie-breaku. Gdybyśmy wygrali te mecze, zajmowalibyśmy zupełnie inną pozycję w tabeli. Ale to tylko polemika. Pierwsza piątka jest bardzo wyrównana.
Julius Firkal chwali sobie nie tylko poziom polskiej ligi, ale również życie w Krakowie. – Mecze rozgrywamy w Krakowie. Jeśli chodzi o lokalizację, Kraków jest jednym z najlepszych miejsc do życia w Polsce. Nasi rywale tego zazdroszczą. Wszystko jest świetnie zorganizowane, a warunki do gry w siatkówkę są tu idealne. Życie poza siatkówką też jest piękne, więc nie mam na co narzekać.
Słowak podkreślił, że chociaż kończy mu się kontrakt z Barkomem po tym sezonie, to chciałby pozostać w PlusLidze. – Lwów będzie grał w Polsce jeszcze przynajmniej przez jeden sezon, taka jest umowa między Plus Ligą a Barkomem. Mój kontrakt kończy się po tym sezonie, ale chciałbym zostać w polskiej lidze. Wszystkie mecze w rozgrywkach stoją na wysokim poziomie. Kibice tam też są fantastyczni, a kiedy gramy z zespołami z górnej połowy tabeli, to na ich spotkania przychodzą trzy, cztery tysiące widzów. Granie w Polsce to radość, a bonusem jest to, że nie jest daleko od mojego domu w Humenné. Gdyby to ode mnie zależało, na pewno chciałbym zostać w Polsce.
źródło: opr. własne, svf.sk