– To była sroga lekcja, jaką zafundowały naszym siatkarkom Turczynki. W trakcie pierwszego i pod koniec trzeciego seta można było mieć cichą nadzieję, że gra Polek się odmieni. Zaczęła ona wówczas nabierać rumieńców, ale w pozostałych momentach to była tragedia – powiedział po porażce z Turczynkami były trener kadry, Ireneusz Kłos.
Na ćwierćfinale udział w mistrzostwach Europy zakończyły polskie siatkarki, które musiały uznać wyższość Turczynek. Biało-czerwone przegrały 0:3, nie nawiązując zbyt wyrównanej walki z faworytkami. – To była sroga lekcja, jaką zafundowały naszym siatkarkom Turczynki. Nie były od nich lepsze w żadnym z elementów, choć w trakcie pierwszego i pod koniec trzeciego seta można było mieć cichą nadzieję, że gra Polek się odmieni. Zaczęła ona wówczas nabierać rumieńców, ale w pozostałych momentach to była tragedia. Nasz zespół nie wyrządzał żadnej szkody Turczynkom zagrywką, tracąc punkty przez słabe przyjęcie – nie ukrywa były trener kadry Polski, Ireneusz Kłos.
Podobnie jak we wcześniejszych meczach liderką biało-czerwonych była Magdalena Stysiak, która zakończyła starcie z podopiecznymi Giovanniego Guidettiego z 14 punktami. – Magda w ważnych momentach nie kończy wszystkich piłek, ale prawda jest taka, że oprócz niej próżno szukać zawodniczki, która ją znacznie wesprze. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie Szwedka Isabelle Haak, która jest kompletna i chciałoby się widzieć taką zawodniczkę w składzie naszej reprezentacji. Magda może się na razie tylko pochwalić trudną zagrywką i mocnym atakiem – zaznaczył Kłos.
Spore problemy Polki miały w przyjęciu. W meczu z Turczynkami Jacek Nawrocki postawił na duet Zuzanna Górecka i Martyna Czyrniańska, która zastąpiła Martynę Łukasik. – Wydaje mi się, że trener Jacek Nawrocki za późno skorzystał z usług naszej młodziutkiej przyjmującej. Wprowadzenie jej dopiero w tak ważnym meczu jest spóźnionym manewrem. Powinna dostać szansę dużo wcześniej, aby zyskała więcej pewności siebie. A zwracająca jej uwagę Zuzanna Górecka sprawiła, że trudno było odnaleźć się Czyrniańskiej na parkiecie – podkreślił były szkoleniowiec kadry.
Ostatnie miesiące nie są udane dla biało-czerwonych. Słabo zaprezentowały się one w Lidze Narodów, a w mistrzostwach Europy wprawdzie znalazły się w ósemce, ale ich gra nie porywała. – Wszyscy mieliśmy większe oczekiwania wobec tej drużyny. Zgadzam się z innymi obserwatorami, że nasza reprezentacja niestety zrobiła krok w tył. Widać to zwłaszcza po tym, jak nasz zespół zaprezentował się w mistrzostwach Europy dwa lata temu. Wówczas w półfinale mierzyliśmy się z Turcją i również mieliśmy młody zespół, który robił wrażenie – ocenił Kłos.
Być może Polkom potrzebny jest nowy bodziec, którym będzie zmiana na ławce trenerskiej, tym bardziej, że przed nimi mistrzostwa świata, które będą odbywały się w naszym kraju. – Być może był to ostatni turniej Jacka Nawrockiego w roli selekcjonera naszej kadry. Prowadził ją od 2015 roku i nie da się ukryć, że już dawno żaden trener nie miał aż tyle czasu na zbudowanie zespołu, który by się rozumiał. Niestety mecz biało-czerwonych z Turczynkami pokazał, że efektu nie ma – zakończył Ireneusz Kłos.
źródło: opr. własne, Przegląd Sportowy