Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > Dariusz Gadomski: Oglądanie spotkania na żywo to coś innego niż w telewizji

Dariusz Gadomski: Oglądanie spotkania na żywo to coś innego niż w telewizji

fot. Trefl Gdańsk

Około 12 tysięcy kilometrów pokona Dariusz Gadomski, by obejrzeć wszystkie wyjazdowe mecze siatkarzy Trefla Gdańsk w tym sezonie PlusLigi 2020/21. Prezes klubu nie korzysta z noclegów, trasę pokonuje prywatnym samochodem, a otrzymuje jedynie zwrot pieniędzy wydanych na paliwo. – Ciężko o drugiego takiego wariata – mówi na łamach serwisu sport.trojmiasto.pl. Przed żółto-czarnymi teraz dwumecz z Indykpolem AZS Olsztyn. 

W całej PlusLidze nie ma drugiego prezesa, który z bliska tak wspiera swój zespół. Dariusz Gadomski przemierza za siatkarzami Trefla Gdańsk całą Polskę i kibicuje im z hal, w których grają. W tym sezonie obejrzał wszystkie 11 meczów w delegacji.

– Nigdy nie pytałem o zdanie drużyny, ale myślę, że zespół zwraca na to uwagę i widzi, że oprócz pracy od poniedziałku do piątku, w weekendy także jestem z nimi. Oglądanie spotkania na żywo to coś innego niż w telewizji, a dodatkowo zawsze na spokojnie mogę porozmawiać z trenerem przed meczem. Dla mnie to też okazja, by spotkać się z prezesami innych klubów. Tak naprawdę rozmowy telefoniczne nie oddają w całości tego, co spotkania na żywo, więc warto ruszać się z Trójmiasta. Jest to zawsze okazja do rozmów o obecnych i przyszłych sprawach dotyczących naszej ligi – mówi prezes gdańskich siatkarzy.

Każdą podróż włodarz żółto-czarnych odbywa własnym autem. Z Trójmiasta wyrusza w dniu meczu i zaraz po zakończeniu udaje się w drogę powrotną. Nie ma mowy o przystankach na noclegi w hotelach. – Nie korzystam z klubowych delegacji. Pokrywany jest tylko koszt paliwa, czyli 50 groszy za kilometr i ewentualne opłaty za przejazdy na autostradach. To moja decyzja, by swój wolny czas spędzać często w trasie w drodze na mecze – wyznaje Gadomski.

Każda wyprawa wiąże się też nieplanowanymi przygodami. Prezes ma za sobą niejedną przygodę, z której dziś już tylko się śmieje. Jednak w momencie defektu nie było powodów do uśmiechu. – Kiedyś wracałem z turnieju w Suwałkach. Na trasie popsuła mi się automatyczna skrzynia biegów. Działała tylko „jedynka”, „trójka” i „piątka”, więc jechałem z maksymalną prędkością 90 km/h. To było stresujące, a cała podróż zajęła mi około siedmiu godzin. Po raz pierwszy zrozumiałem kierowców samochodów ciężarowych, bo wyprzedzanie jednego trwało wieczność. Pamiętam jeszcze, że po naprawie byłem na spotkaniu ligowym w Arłamowie. Piotr Gacek poprosił mnie o podwózkę do Częstochowy i w drodze powrotnej znowu miałem awarię. Pewien odcinek składał się tylko z dwóch pasów, więc obawiałem się gigantycznego korku, gdyby auto odmówiło całkowitego posłuszeństwa. Na pewne rzeczy nie mamy jednak wpływu, więc oby podobnych sytuacji było jak najmniej, a najlepiej wcale – tłumaczy włodarz żółto-czarnych

Mimo to nie wyobraża sobie, by nie wybrał się również na dwa pozostałe spotkania poza domem w rundzie zasadniczej. 31 stycznia jego zespół zagra w Olsztynie, a 20 lutego – w Suwałkach. 12 delegacji da w sumie około 12 tysięcy kilometrów. – W poprzednim sezonie opuściłem jedynie trzy spotkania. Natomiast tylko w ubiegłym tygodniu pokonałem około czterech tys. km, gdyż nasza drużyna grała w Rzeszowie, Katowicach i Nysie – zawodnicy byli na południu Polski ponad tydzień w ramach jednej podróży, a ja po każdym z meczów wracałem do Gdańska. Kiedyś Michał Masny dziwił się, że mam taki zapał. Ciężko znaleźć drugiego takiego wariata, ale w Treflu wszyscy jesteśmy jedną wielką drużyną. Każdy daje coś od siebie, więc staram się być blisko – podsumowuje prezes Dariusz Gadomski.

źródło: sport.trojmiasto.pl

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2021-01-31

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved