Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > I liga mężczyzn > Damian Wierzbicki: Tie-breaki mamy w naszym DNA

Damian Wierzbicki: Tie-breaki mamy w naszym DNA

fot. Klaudia Piwowarczyk

 Apetyt zawsze rośnie w miarę jedzenia. Kiedy już zaczęliśmy tych meczów coraz więcej wygrywać, no to pewnie fajnie by było żebyśmy znowu powtórzyli przynajmniej ubiegłoroczny sukces – powiedział atakujący Visły, Damian Wierzbicki.

Obecnie prowadzisz w trzech rankingach Tauron 1. Ligi – najlepiej punktujący, najwięcej statuetek MVP i najlepszy atakujący. W minionym sezonie też zdobyłeś najwięcej punktów w lidze i byłeś najlepszym atakującym. Jak ty to robisz?

Damian Wierzbicki: No tak się jakoś udaje. Jest to ciężka sytuacja, nie jest to takie proste, żeby wychodziło tak, jak wychodzi. Zależy to też w głównej mierze od tego, że w tym roku gramy wyjątkowo dużą ilość setów. W tym sezonie łatwiej jest być najlepiej punktującym niż to było w poprzednich latach.

No właśnie, często gracie w tym sezonie tie-breaki, bardzo to jest męczące?

– Zaczyna już być, ale zaczęliśmy się śmiać sami do siebie, że klub powinien zmienić nazwę na BKS Visła Tie-break Proline Bydgoszcz. Klub powinien mieć w nazwie Tie-break, bo my je mamy już w naszym DNA. Kibice, którzy przychodzą na nasz mecz muszą być pewni, że będzie to długie spotkanie.

Jak zaczęła się twoja przygoda z siatkówką?

– Moja przygoda z siatkówką zaczęła się w ten sposób, że bardzo długo trenowałem pływanie i miałem już dość tego sportu. Nie miałem ochoty patrzeć na wodę i na basen, ani w ogóle do niego wskakiwać. Miałem naprawdę już takie obrzydzenie do tego sportu. Postanowiłem więc pójść na jeden z treningów siatkówki w Augustowie. To było chyba w pierwszej klasie liceum. W miarę szybko mi się spodobało, szybko się zaaklimatyzowałem. Zrozumiałem, że dużo fajniej jest trenować w jakiejś grupie, niż pływać samemu, bo było to monotonne i naprawdę ciężkie.

W zespole BKS Visła Proline Bydgoszcz grasz już drugi sezon. Jak to się stało, że trafiłeś do Bydgoszczy?

– Po sezonie we Wrocławiu otrzymałem ofertę z Bydgoszczy i postanowiłem, że spróbuje tutaj swoich sił. Były w zeszłym roku perspektywy na awans do Plus Ligi. Poza tym, miasto i cała sytuacja związana z treningami i klubem na tyle mi się spodobała, że zdecydowałem się grać tutaj. Chciałem mieć tę stabilizację, żeby móc zostać gdzieś kolejny rok. Więc zostałem w Bydgoszczy.

Jaka atmosfera panuje w drużynie?

– Atmosfera jest super. Mamy w drużynie taką mieszankę młodych ze starymi dziadkami. To jest taka mieszanka wybuchowa, która jak na razie daje efekty, których, myślę, że przed sezonem, niewielu by oczekiwało.

Miałeś okazję grać z Michalem Masnym razem na boisku, a teraz jest on twoim trenerem. Jak układa wam się współpraca?

– Myślę, że bardzo dobrze. Szybko przeszliśmy z tej stopy, że tak powiem, koleżeńskiej, na stopę zawodnik-trener. Ja mam wielki szacunek do Michala za to, co robi i jak prowadzi zespół. Na razie współpraca układa nam się chyba bardzo pomyślnie.

Jak bardzo różni się od siebie Michal Masny trener, a Michal Masny kolega z boiska?

– Jest jeszcze bardziej wymagający, jeszcze bardziej zakręcony na punkcie siatkówki niż był wtedy, kiedy był zawodnikiem. Myślę, że poświęca temu jeszcze więcej czasu niż jako zawodnik.

Jakie macie z trenerem cele na ten sezon?

– Przed sezonem rozmawialiśmy o tym, że nie ma jakiś konkretnych celów. Fajnie by było wejść do play-off i w nich zawalczyć. W tej chwili, cóż, apetyt zawsze rośnie w miarę jedzenia. Kiedy już zaczęliśmy tych meczów coraz więcej wygrywać, no to pewnie fajnie by było żebyśmy znowu powtórzyli przynajmniej ubiegłoroczny sukces.

 

Cała rozmowa Julii Rogowskiej w klubowym portalu

źródło: BKS Visła Bydgoszcz

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, I liga mężczyzn

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2022-11-23

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved