Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > I liga kobiet > Adam Grabowski: Będziemy walczyć dalej

Adam Grabowski: Będziemy walczyć dalej

Stal Mielec przegrywa w finałowej serii z Uni Opole 0:2, pomimo tego trener zespołu z Podkarpacia wierzy w swoje zawodniczki. – Od wtorku będziemy pracowali nad elementami, które są słabsze w naszym wykonaniu, liczę że zagramy tak jak to miało miejsce w pierwszym secie niedzielnego meczu. Musimy wykorzystać swoje szanse – powiedział szkoleniowiec.

Przegraliście drugie finałowe starcie z UNI Opole. Czego zabrakło w tym niedzielnym pojedynku?

Adam Grabowski:W pierwszym secie zabrakło nam na pewno trochę szczęścia i chłodnej głowy, zwłaszcza że byliśmy dosyć blisko wygrania tej premierowej partii (Stal prowadziła 23:21 – przyp. red.). Myślę, że był to taki przełomowy moment w tym meczu. Nie do końca się pozbieraliśmy po tej dotkliwej porażce w pierwszym secie, gdzie mieliśmy przewagę w końcówce, ale jej nie wykorzystaliśmy. Z kolei trzecia odsłona wyglądała nieco lepiej w naszym wykonaniu, ale nie wystarczyło to na dobrze dysponowany z Opola, który gra po prostu dobrze.

W pierwszym secie przegrywaliście 13:19, nie szło wam w ataku, ale udało się nadrobić grą w bloku, dzięki czemu wyszliście na prowadzenie 23:21. Tak jak pan wspomniał, był to swego rodzaju kulminacyjny moment nie tylko tej partii, ale i całego meczu. Czy zgadza się pan, że po tej przegranej wasze morale nieco opadły i złapaliście zadyszkę?

– Zdecydowanie się zgadzam z tą opinią, ponieważ mam dokładnie taką samą. Gdybyśmy wykorzystali tę szansę, gdzie przegrywaliśmy dość wysoko w pierwszym secie, a potem doprowadziliśmy do stanu 23:21 i jeżeli by to wszystko wypaliło, to byłaby na pewno szansa na to, żeby te morale były na zdecydowanie wyższym poziomie i być może wynik potoczyłby się na naszą korzyść. Jestem zdania, że ten mecz z pewnością wyglądałby inaczej, gdybyśmy zwyciężyli seta numer jeden.

W pierwszej potyczce kontuzji doznała Klaudia Felak. Czy odczuliście osłabienie?

– W ogóle borykamy się z dużą liczbą kontuzji, urazów. Nie będę ich wyliczał, bo mogę nie pamiętać wszystkich. Trzeba jednak oddać, że dziewczyny dzielnie z tym walczą. Wychodzą na boisko i oddają całe serducho, za co wielkie brawa dla nich. Ktoś może kręcić nosem, że dwie potyczki zakończyły się wynikiem 0:3, ale naprawdę te zawodniczki się starają i mimo wszystkich naszych boleści powinny zasługiwać na duże słowa uznania.

Jakie to uczucie, kiedy jedna z kluczowych zawodniczek doznaje urazu na dobrą sprawę w najważniejszym momencie sezonu?

– To słabe uczucie. Różnie to człowiek przeżywa. Jak jest mecz, to szybko się rozglądam, uzupełniam lukę i walczę dalej. Po meczu różnorodnie to bywa. Pozostaje współczucie i złość, dlaczego nas to dopada. Tego zdarzenia się jednak nie da cofnąć, przez co ta złość staje się podwójna.

Czy spodziewał się pan, że po dwóch pierwszych spotkaniach drużyna z Opolszczyzny będzie na dobrą sprawę o krok od zdobycia mistrzostwa I ligi?

– To nie do końca taki krok. Zawodniczki Uni Opole muszą z nami wygrać trzy sety. Gdyby to była tylko jedna partia, to mógłbym powiedzieć, że rzeczywiście został ostatni akt. Fakt jest taki, że drużyna z Opola musi z nami wygrać trzy sety w jednym pojedynku, a my zrobimy wszystko, żeby jej to uniemożliwić. To, czy nam się to uda, czas pokaże. Będziemy wojować, ale trzeba oddać, że ekipa z Opolszczyzny gra dobrze. Pierwszy set jednak pokazał, że możemy z nimi grać, wygrywać, tylko musimy wykorzystać swoje szanse. 

Z jakimi nastrojami będzie teraz wracać do Mielca? 

– Jak dwa razy dostajesz po 0:3, to nastroje raczej nie są zadowalające i na pewno nie będzie to wesoły autobus. Od poniedziałku zabieramy się już do pracy, a dokładniej to ja z Michałem Betleją. Natomiast treningi wznawiamy od wtorku. Wiadomo, że pierwszy dzień po powrocie dla zawodniczek będzie wolny, po tych dwóch meczach. Na pewno od wtorku zaczniemy działać i będziemy szlifować tylko i wyłącznie te elementy, które nie są takie jak tego życzylibyśmy sobie i które gramy na słabszym poziomie. Jakie one są? Żeby się tego dowiedzieć, musimy usiąść w dwójkę z Michałem i sobie to wszystko opracować. 

Kiedy zdobywał pan mistrzostwo Polski z Atomem Treflem Sopot, rywalizacja również zaczynała się od stanu 0-2 na korzyść MKS-u Dąbrowy Górniczej. Później jednak udało wam się odwrócić losy batalii. Czy wierzy pan, że podobnie będzie w przypadku aktualnego boju z zespołem z Opola?

– Gdybym nie wierzył, to spakowałbym się do Piły i siedziałbym tam. Ktoś jeszcze w ogóle pamięta takie historie? To było tak dawno, że można pamiętać, że Radomka Radom wygrywała 2:0, a nie zdobyła brązowego medalu. Taką sytuację jeszcze rozumiem, ale takiej prehistorii już się nie pamięta i się takimi rzeczami nie żyje. Sport goni do przodu tak, że po drodze się tyle wydarzyło w różnych rywalizacjach, że nie chcę wracać aż tak daleko i wspominać tego co było tak dawno.

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, I liga kobiet

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2021-05-03

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved