– Atmosfera jest fenomenalna. Ogólnie rzecz biorąc jestem zaskoczony. Wiedziałem, że jest dobrze, ale nie że aż tak. Jestem zadowolony z relacji z kolegami z drużynami. Bardzo ciepło mnie przyjęli i nie czułem się inny – powiedział Strefie Siatkówki Łukasz Usowicz, środkowy i najstarszy debiutant tegorocznego zgrupowania reprezentacji Polski.
NO TO DEBIUT
Krzysztof Sarna (Strefa Siatkówki): Jesteś najstarszym debiutantem tegorocznego zgrupowania reprezentacji Polski. W dodatku po raz pierwszy w barwach narodowych zagrałeś w katowickim Spodku po tym, jak kilka godzin wcześniej okazało się, że w przyszłym sezonie ponownie grać będziesz w GKS-ie. Jakie to uczucie?
Łukasz Usowicz: Jest to niesamowite uczucie. Do tej pory nie miałem jeszcze okazji grać ani być w Spodku. Ogólnie rzecz biorąc to mój pierwszy raz w tym obiekcie. Grać przy pełnej hali, komplecie publiczności to coś niesamowitego. Te emocje są do nieopisania, w dodatku zadebiutowałem w reprezentacji Polski. Po prostu brak mi słów
Wraz z Karolem Butrynem weszliście w końcówce trzeciego seta. Czy trener mówił wam, że wejdziecie w czwartym secie, czy to wyszło naturalnie, że zostaliście na boisku?
– Trener zadecydował, jaki będzie skład wyjściowy. Klasycznie wszyscy mieli być gotowi do wejścia na pojedyncze zmiany. Nic nie wiedziałem. Dopiero przed trzecim setem trener dał mi znać, żebym się mocniej dogrzał i tak to się skończyło (śmiech)
W końcówce czwartego seta mieliście trzy oczka zaliczki. Zgodziłbyś się, że podaliście rękę rywalowi?
– Chyba nawet dwa takie sety były, kiedy prowadziliśmy paroma oczkami i rywal dogonił nas w końcówce. To właśnie te małe detale decydowały. Małe rzeczy, małe i pojedyncze błędy, które popełnialiśmy. Również brak założenia, żeby zadbać o te detale. Niemcy bezwzględnie to wykorzystali i skończyło się, jak się skończyło.
Chyba nie gra się łatwo, kiedy po drugiej stronie siatki trenerem jest Michał Winiarski, który zna was na wylot?
– Myślę, że trener Winiarski zna wszystkich zawodników. Wie co, gdzie i jak kto gra. Taka też jest jego praca. Powinien wszystko wiedzieć taktycznie o drużynie przeciwnej.
Za wami już dwa tygodnie wspólnego treningu. Jak oceniłbyś atmosferę w drużynie?
– Atmosfera jest fenomenalna. Ogólnie rzecz biorąc, jestem zaskoczony. Wiedziałem, że jest dobrze, ale nie że aż tak. Jestem zadowolony z relacji z kolegami z drużynami. Bardzo ciepło mnie przyjęli i nie czułem się inny. Ukłony w ich stronę.
Jak oceniłbyś rywalizację na środku siatki?
– Rywalizacja jest bardzo sportowa. Trudno ją odczuć, bo bardzo bezpośrednio się wspieramy, nawet na jednej pozycji. Mamy jeden wspólny cel i do niego dążymy i chcemy go zrealizować. Nieważne kto gdzie pojedzie. Każdy jest potrzebny i ma swoją rolę w drużynie. To wsparcie jest potrzebne, żeby osiągnąć coś większego.
Jak oceniłbyś swój indywidualny postęp? Jeszcze niedawno zadebiutowałeś w PlusLidze i już po pierwszym sezonie przyszło grać ci w reprezentacji.
– To duży i szybki przeskok. Z I ligi przeszedłem od razu do PlusLigi i po sezonie zawitałem do kadry. Chyba lepiej nie mogłem sobie tego wymarzyć. Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu.
Nie ma się co oszukiwać, że sezon w GKS-ie nie należał do łatwych. Co zatem oczekujesz od samego siebie? Co chciałbyś dać kadrze, a także z niej wynieść?
– Sezon klubowy w GKS-ie nie był prosty. Mieliśmy swoje problemy, a liga była mocna. Na pewno celowaliśmy w wyższe miejsca w tabeli i nie da się tego ukryć. Najważniejsze jednak jest to, że bez żadnego zagrożenia pewnie utrzymaliśmy się w lidze i przystępujemy do kolejnego sezonu z chłodnymi głowami.
Na pewno chciałbym się jeszcze bardziej rozwinąć siatkarsko, bo przy takim trenerze, takich trenerach i takich zawodnikach wokół z pewnością mogę to zrobić i stać się jeszcze lepszym zawodnikiem.
Zobacz również:
Fuzja dopięta. Nowa drużyna w PlusLidze
źródło: inf. własna