– Z każdego sukcesu w minionym sezonie reprezentacyjnym cieszyłem się podobnie. Wiadomo, że te, które zdobywamy przed polską publicznością, smakują najlepiej, ponieważ są kapitalnie celebrowane – powiedział Aleksandrze Szutenberg w programie “Podcast Olimpijski” Bartosz Bednorz, przyjmujący reprezentacji Polski oraz Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
NAJLEPSZY ROK
Bartosz Bednorz na polskie parkiety powrócił wraz z początkiem 2023 roku po tym, jak sięgnął po wicemistrzostwo Chin. 29-latek zasilił szeregi Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i wraz z nią sięgnął po Puchar Polski, wicemistrzostwo Polski oraz triumf w siatkarskiej Lidze Mistrzów. Po tym nastały rozgrywki reprezentacyjne, które okazały się kolejnym, wielkim sukcesem. Wraz z resztą kadry Bednorz wygrał siatkarską Ligę Narodów, mistrzostwa Europy, a także wywalczył kwalifikację olimpijską. Te dokonania zdecydowanie sprawiają, że 2023 rok jest najlepszy w karierze przyjmującego. Rok jeszcze się nie skończył, a zawodnik ZAKSY stanie przed szansą sięgnięcia po jeszcze jedno trofeum – Superpuchar Polski (3 listopada). – Myślę, że ten rok mogę zaliczyć do najlepszych. W tym sezonie doszedł jeszcze duży sukces klubowy. Zdobyłem także Puchar Polski, którego mi brakowało. Bieżący rok jest najbardziej udanym, jeśli chodzi stricte o sukcesy siatkarskie – mówił Bartosz Bednorz w “Podcaście Olimpijskim” prowadzonym przez Aleksandrę Szutenberg.
SUKCESY NAJLEPIEJ SMAKUJĄ W POLSCE
Jak już wspomnieliśmy, przyjmujący reprezentacji Polski sięgnął w minionym sezonie po wszystko, co się dało. Bartosz Bednorz zapytany o to, z którego sukcesu cieszył się najbardziej, odpowiedział w następujący sposób: – Z każdego sukcesu w minionym sezonie reprezentacyjnym cieszyłem się podobnie. Wiadomo, że te, które zdobywamy przed polską publicznością, smakują najlepiej, ponieważ są kapitalnie celebrowane. Możliwość cieszenia się wraz z kibicami, którzy nas dopingują i dają nam ogromne wsparcie, jest czymś niesamowitym. Jak zamknę oczy, pamiętam do dziś moment, w którym weszliśmy na podium w Gdańsku i były przyciemnione światła. Widzieliśmy wszystkich ludzi, którzy zostali na ceremonię. To było coś pięknego. Podczas powrotu było wielu ludzi na ulicach. Czujemy wtedy, że to, co robimy, daje ogromną radość nie tylko nam, ale dużej ilości ludzi, Polaków. To wyróżnia trochę granie w klubie a dla własnego narodu. Wiadomo, że każdy tytuł jest ważny, ale wydaje mi się, że mistrzostwa Europy były takim turniejem, który zapisuje się pod nazwiskiem. Jest to prestiżowe wydarzenie. Liga Narodów to swego rodzaju długie zmagania sparingowe. To taki etap, w którym zazwyczaj trenerzy rotują swoim składem. Mistrzostwa Europy i bilet do Paryża są wielką sprawą – podkreślił reprezentant Polski.
ZDROWA RYWALIZACJA
Siatkarz kędzierzyńskiej ZAKSY musiał także zmierzyć się z zagadnieniem siedzenia na ławce rezerwowych. – Radzę sobie z tym, ponieważ jestem w takim momencie mojej kariery, że bardzo dużo przeszedłem i nauczyłem się równie wielu rzeczy. Myślę, że wyciągnąłem wiele lekcji. Skłamałbym, gdybym powiedział, że kompletnie się tym nie przejmuję. Gdyby posadzić tutaj każdego z przyjmujących z wyłączeniem Olka, który jak uważam, zasłużenie grał najwięcej, to każdy chce być w podstawowym składzie. Nie mamy złej krwi, nigdy nikomu źle nie życzę. Jestem zdania, że zdrowa rywalizacja zawsze powinna wygrać. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby ta reprezentacja wygrywała niezależnie od tego, kto jest na boisku. Muszę mieć głód gry oraz złość sportową, bo gdybym tego nie miał, to nie byłbym w miejscu, w którym jestem. Uważam, że to jest potrzebne, bo to motywuje do dalszej i ciężkiej pracy. Bardzo łatwo jest spocząć na laurach. Nieustannie staram się zawieszać sobie poprzeczkę wysoko – oznajmił polski zawodnik.
Zobacz również
Grbić szykuje się na sportową wojnę: Potrzebuję wojowników
źródło: sport.interia.pl