Po 28. kolejce I ligi MKS Będzin utrzymał niewielką przewagę nad Norwidem. Do niewielkich przetasowań doszło w środku stawki. Od play-off oddalił się Chrobry. Blisko spadku jest Krispol Września, a na pewno z tym szczeblem rozgrywkowym po sezonie pożegna się Legia Warszawa.
Na czele utrzymał się MKS Będzin, który bez najmniejszych problemów rozprawił się u siebie z SMS-em PZPS Spała. Trochę walki było jedynie w trzecim secie, ale gościom nie udało się przedłużyć spotkania. W ich szeregach brakowało lidera, a w samej zagrywce popełnili aż 18 błędów. Z kolei silną stroną faworytów był blok, którym punktowali 11 razy, a a prym w ich szeregach wiódł zdobywca 20 oczek, Mateusz Frąc. – Może w trzecim secie delikatnie odpuściliśmy, a rywale złapali trochę rytmu, ale na szczęście mieliśmy Mateusza Frąca, który dokończył dzieła – zaznaczył przyjmujący MKS-u, Maciej Ptaszyński. Dzięki tej wygranej utrzymał się on na prowadzeniu w tabeli, a spalska młodzież niezmiennie zamyka stawkę bez zwycięstwa w tym sezonie.
Po piętach będzinianom depcze Exact Systems Norwid Częstochowa, który potrzebował trzech odsłon, aby pokonać na wyjeździe PSG KPS Siedlce. Najwięcej walki było w trzeciej z nich, w której goście wygrali dopiero po batalii na przewagi. Lepiej od rywali spisali się w ataku (54% skuteczności), za to piętą achillesową gospodarzy była zagrywka, w której popełnili aż 23 błędy. Na niewiele zdała im się dobra postawa duetu Kacper Wnuk/Adrian Kopij, bo przyjezdni mieli Mateusza Borkowskiego, którego 14 punktów przyczyniło się do ich wygranej. W efekcie mają 2 oczka straty do lidera, a KPS jest poza ósemką.
Zacięte spotkanie odbyło się we Wrocławiu, gdzie w nieco przemeblowanych składach Chemeko-System Gwardia walczyła z AGH AZS-em Kraków. Drużyna prowadzona przez Dawida Murka wygrywała już 2:0, ale dopiero po batalii w tie-breaku na przewagi przypieczętowała zwycięstwo. Kluczem do niego okazała się mniejsza liczba błędów własnych oraz 15 szczelnych bloków. Jej liderem był Kamil Maruszczyk, który zapisał na koncie 24 punkty. – Szkoda, że nie wygraliśmy za 3 punkty. Momentem przełomowym był początek trzeciego seta. Goście grali dużo skrótów, a my pozbawieni darmowych punktów sami chcieliśmy jak najszybciej ten mecz zamknąć, ale robiliśmy błędy. A tie-break był grą nerwów – przyznał przyjmujący gospodarzy, Kamil Maruszczyk. Po drugiej stronie siatki wyróżnił się Karol Borkowski, ale jego zespół musiał przełknąć gorycz porażki. Po niej AGH spadła na siódmą pozycję w stawce, a ekipa z Dolnego Śląska zajmuje trzecią lokatę.
Bardzo jednostronne spotkanie odbyło się w Bydgoszczy, gdzie Visła Proline rozgromiła Olimpię Sulęcin. O bezradności gości świadczy fakt, że w całym meczu uzbierali zaledwie 34 punkty. Sami po własnych błędach oddali rywalom niemal jednego seta, za to gospodarze dobrze spisali się na zagrywce, a jeszcze lepiej w ataku, w którym uzyskali ponad 60% skuteczności. Pierwsze skrzypce w ich szeregach grali Damian Wierzbicki i Paweł Cieślik, którzy wywalczyli po 12 oczek, za to wśród pokonanych trudno było szukać jakiegokolwiek lidera. – Przeciwnik zagrał fenomenalnie, zwłaszcza na zagrywce. Odrzucił nas nia od siatki i niewiele mogliśmy zrobić. Męczyliśmy się ze skończeniem ataku – podkreślił w Radiu Zachód trener drużyny z Sulęcina, Łukasz Chajec. Po sobotnim zwycięstwie drużyna znad Brdy przesunęła się na czwarte miejsce, a Olimpia mimo porażki zapewniła sobie utrzymanie w I lidze.
Dobrą formę w drugiej części sezonu zasadniczego potwierdził BAS Białystok, który sprawił kolejną niespodziankę. Tym razem podopieczni Krzysztofa Andrzejewskiego odprawili z kwitkiem Mickiewicza Kluczbork. Wprawdzie goście doprowadzili do tie-breaka, ale ten już padł łupem gospodarzy. Pierwszoplanową postacią w ich szeregach był Karol Rawiak, który wywalczył 23 oczka. Próbowali mu odpowiadać Jan Siemiątkowski i Janusz Górski, ale tym razem to nie wystarczyło Mickiewiczowi do wygranej. Po porażce ekipa z Opolszczyzny spadła na piąte miejsce w tabeli, natomiast beniaminek jest dziesiąty, ale nie ma już szans na awans do play-off.
W końcu przełamała się PZL Leonardo Avia Świdnik, która we własnej hali wykazała wyższość nad Chrobrym Głogów. Wprawdzie przegrała pierwszego seta, ale później się przebudziła i nie pozwoliła rywalom doprowadzić do tie-breaka. Postawiła na zagrywkę, którą punktowała 12 razy, a przewagę uzyskała też w ataku. – Na pewno zeszło z nas trochę ciśnienie, bo wygraliśmy i mamy zapewnioną grę w play-off. Mamy jednak dużo do poprawy, ponieważ nasza gra nie wygląda najlepiej – stwierdził lider gospodarzy, Kamil Kosiba, który zgromadził 21 oczek. Wśród przyjezdnych z dobrej strony pokazał się Filip Biegun, ale jego 12 oczek nie wystarczyło Chrobremu do wygranej. W efekcie oddalił się on od gry w play-off, bo ma cztery punkty straty do ósmej Lechii, za to Avia powróciła na szóste miejsce w stawce.
Blisko gry w play-off jest Lechia Tomaszów Mazowiecki, która umocniła się na ósmej pozycji. Wszystko dzięki wygranej przed własną publicznością z Krispolem Września. Podopieczni Mateusza Mielnika potrzebowali do tego tylko trzech setów. Postawili na zagrywkę, którą punktowali 9 razy, a ich silną bronią był też atak. Mieli u siebie Kajetana Kulika i Wojciecha Szweda, którzy łącznie zdobyli 35 oczek. Po drugiej stronie siatki tylko Tomasz Polczyk próbował cokolwiek wskórać, a to było zbyt mało, aby ekipa z Wielkopolski mogła liczyć na korzystny wynik. W efekcie jej szanse na pozostanie w I lidze zmalały do minimum, bo na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej ma aż 5 punktów straty do wyprzedzającej ją Astry.
W starciu zespołów z dolnych rejonów tabeli Astra Nowa Sól pokonała w Warszawie miejscową Legię. Mimo że beniaminek prowadził już 2:0, to gospodarze doprowadzili do tie-breaka, którego jednak przegrali. To był mecz bloków, bo obie drużyny tym elementem łącznie punktowały aż 29 razy. Gospodarzom nie pomogło 21 oczek Pawła Szczepaniaka, a do sukcesu nowosolan poprowadził Tomasz Pizuński. – Pierwsze dwa sety były bardzo dobre w naszym wykonaniu. Potem gospodarze postawili wszystko na jedną kartę. Dysponowała mocną zagrywką, a my popełnialiśmy błędy, ale tie-breaka już kontrolowaliśmy – stwierdził szkoleniowiec Astry, Andrzej Krzyśko. Dzięki wygranej w stolicy jest niemal pewna utrzymania w I lidze, za to podopieczni Krzysztofa Wójcika na pewno będą jednym ze spadkowiczów w tym sezonie.
Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn
źródło: inf. własna