Siatkarki Chemika Police po serii trzech porażek z rzędu w meczu z rumuńskim Targoviste odniosły zwycięstwo, chociaż nie przyszło im ono łatwo. – To jest zdecydowanie to, czego nam potrzeba, wygrać ważne spotkanie, ciężkie spotkanie. Nie ukrywam, że ten mecz był dla nas dużym obciążeniem – mówiła po meczu Iga Wasilewska. Wychowanka Legionovii odniosła się także do sytuacji z wycofaniem się tego klubu. – Dodam tylko od siebie, że jest mi bardzo przykro, że Legionovia wycofała się z rozgrywek. To duża strata dla całej ligi.
Trudny, ale zwycięski mecz z zespołem z Rumunii, podobnie jak to było na wyjeździe. W pewnym momencie wydawało się jednak, że mecz zakończy się zdecydowanie szybciej…
Iga Wasilewska: – Stawiając się trochę w sytuacji Rumunek, przegrywając 0:2 nie miały one praktycznie nic do stracenia. Jedyne co mogły zrobić, to postawić na ostrą zagrywkę i tak też zrobiły. Nas błędy nie tylko w przyjęciu, ale i innych elementach wybiły z rytmu na tyle, że w czwartym secie nasza jakość była niska. Naprawdę dużo pracujemy nad naszą chłodną głową, nad naszym mentalem, co zawsze było naszą mocną stroną. Przypomnę tylko, że wygrałyśmy ten mecz, z czego bardzo cię cieszę, bo zwyciężyłyśmy w ważnym meczu po serii porażek.
Wygrana w tak trudnym meczu to jest to, co podbuduje was jako zespół?
– To jest zdecydowanie to, czego nam potrzeba, wygrać ważne spotkanie, ciężkie spotkanie. Nie ukrywam, że ten mecz był dla nas dużym obciążeniem. Nie mówię tu tylko o samej Lidze Mistrzyń i chęci zajęcia drugiego miejsca. Mam nadzieję, że teraz będziemy mogły po pierwsze skupić się na pracy, poprawić naszą jakość i nadrobić wszystkie braki, a po drugie zaczniemy regularnie wygrywać.
Jako, że nie ma meczu z Legionovią macie czas na popracowanie nad tym, co jeszcze nie wychodzi. Nad czym twoim zdaniem trzeba popracować w szczególności? Mówię tutaj o elementach czysto siatkarskich.
– Zanim odpowiem, dodam tylko od siebie, że jest mi bardzo przykro, że Legionovia wycofała się z rozgrywek. To duża strata dla całej ligi. A nad czym musimy popracować? Nad wszystkim, po prostu nad siatkówką. Każda z nas ma co nadrabiać i ważne, że każda chce pracować i wnieść jak największą radość do zespołu.
Widać, że mimo trudnej sytuacji atmosfera między wami, zawodniczkami jest dobra. Impulsem jest także zapewne powrót Natalii Mędrzyk i Marleny Kowalewskiej.
– Dokładnie , a nawet bardzo dobra. Nic nie dzieje się bez przyczyny. To jest nasza ciężka praca, którą wkładamy nie tylko w siatkówkę, ale i także w atmosferę. Co do „Natki” i Marleny, to są dwie postacie, które wnoszą do zespołu wiele pozytywnej energii, wiele widzą. Obie znają dobrze ten klub. Natalia i Marlena nawet, jeżeli jeszcze nie są na boisku w meczu, to są wartością dodaną. Dają dużo na treningach.
Wrócę jeszcze na chwilę do Legionovii. Dla ciebie to pewnie tym bardziej przykra sytuacja, że to właśnie tam stawiałaś swoje pierwsze siatkarskie kroki.
– To prawda. Jestem wychowanką, grałam tam bardzo długo, byłam też w zespole, który wywalczył awans do ekstraklasy. Jest to przykre, kiedy którykolwiek zespół w lidze ma problemy. Chcemy wszystkie, jako zawodniczki, pracownicy klubów, aby jakość ligi, organizacja była jak najwyższa. Tutaj jest mi podwójnie przykro, bo mam duży sentyment do Legionovii.
źródło: inf. własna