Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > reprezentacja Polski kobiet > Zuzanna Efimienko-Młotkowska: Moja determinacja była ogromna

Zuzanna Efimienko-Młotkowska: Moja determinacja była ogromna

fot. Michał Szymański

– Dobrze, że rozmawiamy kilka dni po ogłoszeniu listy Stefano Lavariniego, bo wzbudza to we mnie spore emocje. To trudny moment. To była moja główna motywacja – mówi o trudnym powrocie do sportu po kontuzji i braku powołania do reprezentacji Polski siatkarek Zuzanna Efimienko-Młotkowska, środkowa Radomki Radom, która w kadrze debiutowała w 2010 roku.

Trening Radomki Radom. Ćwiczysz, po czym czujesz chrzęst w kolanie i ból. Co sobie wtedy pomyślałaś?

Zuzanna Efimienko-Młotkowska: Od razu byłam praktycznie pewna, że to łąkotka. Już wcześniej przytrafiła mi się podobna kontuzja, ale to było pięć lat temu, gdy grałam w ŁKS-ie. Wtedy dotknęła ona drugiego kolana. Tym razem poczułam znajomy ból, nie do końca mogłam zgiąć kolano. Pojawiła się myśl, że to to samo, choć znacznie gorzej. Kilka lat temu dokończyłam sezon, pojechałam na kadrę, zacisnęłam zęby i dałam radę zrobić to, co sobie zaplanowałam. W tym przypadku nie byłam jednak przekonana, że będzie to w ogóle możliwe. Ból był za duży.

Po rezonansie okazało się, że do uszkodzenia łąkotki należy doliczyć również problem z więzadłem krzyżowym. To był dodatek, który mnie trochę podłamał. Całe szczęście nie przedłużył okresu rekonwalescencji. Najgorzej wyglądała sprawa ze wspomnianą łąkotką. Była bardzo mocno pęknięta.

Właśnie miałam cię o to pytać – czy to była ulga, że przytrafił się uraz łąkotki w świetle tego, że możliwe było jeszcze zerwanie krzyżowych? Chyba i tak źle, i tak niedobrze.

Początkowo uznałam, że nie będzie tak źle, bo to tylko łąkotka. Ból był jednak mocniejszy niż przy poprzednim urazie. Zaniepokoiło mnie to, obawiałam się, że nie będzie tak, jak wcześniej, gdy mogłam grać i trenować. Szybko zdałam sobie sprawę z tego, że to koniec, czeka mnie przerwa.

Co powiedzieli lekarze?

Kiedy zrobiłam rezonans, wyszło duże uszkodzenie łąkotki, które nie nadawało się ani na przeczekanie, ani na doraźne środki. Od razu podjęto decyzję, że trzeba ją zszyć i to zalecali mi lekarze. Druga opcja? Usunięcie i szybszy powrót do sportu.

Usunięcie łąkotki? To chyba trochę szalone.

Kilka lat temu było to często praktykowane. Nie wpływa to jednak najlepiej na samo kolano i zmienia jego sposób działania. Perspektywicznie myśląc, jest to bardzo niezdrowe, narząd o wiele szybciej się zużywa. Dlaczego robi się takie zabiegi? Bo powrót do sportu jest znacznie szybszy. W przypadku standardowego leczenia miałam zapewnienie, że wrócę do sportu po około czterech, pięciu miesiącach od urazu. Gdybym zdecydowała się na usunięcie łąkotki, mogłabym wrócić już po miesiącu. Niektórzy sportowcy wybierają tę krótszą drogę. Jest to dość często spotykane w przypadku choćby piłkarzy.

Mój lekarz powiedział, że zrobi wszystko, co tylko się da, by utrzymać większość łąkotki i wszystko zszyć. Rokowania były takie, że po czterech miesiącach będę mogła wrócić do skakania i biegania. To się sprawdziło, bo jestem do przodu z programem. Rehabilitacja przebiega bardzo dobrze, a ja nie czuję żadnego bólu. Zabieg można uznać więc za udany.

Pewnie kiedy doszło do kontuzji, pomyślałaś sobie, że większość sezonu klubowego, a możliwe, że i kadrowy, masz już z głowy. Wyobrażam sobie jednak, że prawdziwe emocje pojawiły się w momencie, w którym zobaczyłaś, że nie ma cię na liście powołanych Stefano Lavariniego.

Gdy przytrafiła mi się kontuzja, lekarz powiedział mi o czterech miesiącach przerwy. Policzyłam, że nie dam rady wykurować się do końca sezonu klubowego. Główną motywacją był więc sezon reprezentacyjny. Żyłam myślą o grze w kadrze, a powołania nie dostałam. Dobrze, że rozmawiamy kilka dni po ogłoszeniu listy Stefano Lavariniego, bo wzbudza to we mnie spore emocje. To trudny moment. To była moja główna motywacja. Nie było tak, że liczyłam na powołanie na docelową imprezę, ale choć na szansę, treningi z kadrą. Być może, gdybym czuła się dobrze, a pewnie by tak było, trener zdecydowałby się na mnie postawić. Nawet sam fakt wspólnego potrenowania wiele by dla mnie znaczył. Jest jednak jak jest.

Nie tylko w siatkówce, ale w każdym sporcie, bardzo szybko „wypada się” z obiegu zwłaszcza w przypadku kontuzji. Muszę znaleźć nową motywację do powrotu. Będzie nią kolejny sezon klubowy.

I później kolejny reprezentacyjny.

Bardzo bym tego chciała, ale boję się, że to może być koniec. Mam nadzieję, że tak nie będzie, będę o to walczyła. Nie chciałabym kończyć kariery reprezentacyjnej w takiej sytuacji. Spędziłam w kadrze zbyt wiele lat. Spodziewam się, że może tak jednak być. Nie będę już młodsza.

Cała rozmowa Sary Kalisz w serwisie TVP Sport.

źródło: sport.tvp.pl

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, reprezentacja Polski kobiet, Tauron Liga

Tagi przypisane do artykułu:
, , ,

Więcej artykułów z dnia :
2022-04-23

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved