Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > Tauron Liga > Sezon 2020/21 oczami Natalii Gajewskiej

Sezon 2020/21 oczami Natalii Gajewskiej

BKS BOSTIK Bielsko-Biała poprawił swoją pozycję względem wcześniejszej edycji rozgrywek TAURON Ligi i sezon 2020/21 zakończył na szóstym miejscu. – Połączyłyśmy cele jednostek z celem zespołu, dzięki temu był on silny i potrafił walczyć – przyznała w rozmowie ze Strefą Siatkówki Natalia Gajewska, rozgrywająca BKS-u.

Jesteś zadowolona z tego sezonu w wykonaniu twojej drużyny?

Natalia Gajewska:Na pewno przed sezonem nikt nie stawiał, że będziemy tak wysoko, aczkolwiek myślę, że mogłyśmy zrobić jeszcze więcej i pokusić się o niespodziankę, jaką byłoby wejście do czwórki. Niestety, pod koniec sezonu problemy zdrowotne trochę pokrzyżowały nam plany i nie miałyśmy do dyspozycji całego składu, ale ostatecznie szóste miejsce jest według mnie dobrym rezultatem.

Zrealizowałyście cele, które były przed wami postawione?

Wydaje mi się, że tak. Celem, o którym się mówiło, było wejście do fazy play-off i to nam się udało. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i jak już zakończyłyśmy fazę zasadniczą na piątym miejscu, to chciałyśmy zagrać jeszcze lepiej, ale myślę, że jak na chłodno podsumujemy cały sezon, to wywiązałyśmy się z postawionego nam zadania.

W play-off średnia wieku siatkarek na boisku po waszej stronie wynosiła niecałe dwadzieścia trzy lata. Zabrakło wam doświadczenia, by powalczyć o więcej w kluczowym momencie rozgrywek?

Doświadczenie na pewno by się przydało, ale nie do końca o to chodziło, a właśnie o brak całego składu, przez co ciężko było nam trenować w tym ostatnim okresie. Wydaje mi się, że gdybyśmy wszystkie były zdrowe, to mogłybyśmy pokusić się o niespodziankę w meczach z ŁKS-em. Uważam, że to była główna przyczyna tego, że nam się to nie udało. Miałyśmy dużo młodych dziewczyn w składzie, także może rzeczywiście trochę doświadczenia też zabrakło, ale cały ten sezon to dla nich na pewno cenna lekcja na przyszłość.

Jednak mimo okrojonego składu odniosłyście zwycięstwo w pierwszym meczu o piąte miejsce w Łodzi, na spotkanie w Bielsku-Białej wróciły już pozostałe zawodniczki, a i tak nie udało wam się wygrać po raz drugi i przypieczętować piątej pozycji. Z czego to w takim razie wynikało?

Dziewczyny po powrocie miały tylko jeden trening przed tym meczem rewanżowym, także były z nami, ale nie do końca mogły pomóc. Szkoda, że tak to się skończyło, bo chciałyśmy obronić piąte miejsce i potwierdzić fakt, że zasługujemy na to, żeby być tu, gdzie jesteśmy. Pierwsze spotkanie w Łodzi na pewno mogło się podobać. Nie mam pojęcia czemu w Bielsku-Białej poszło to w inną stronę.

Czy to właśnie był dla was najtrudniejszy moment w sezonie?

Wydaje mi się, że było dużo takich chwil, zarówno tych złych, jak i dobrych. Przez te złe potrafiłyśmy przejść i mimo chwilowego kryzysu dalej wychodzić na boisko i cieszyć się grą. Ciężko mi stwierdzić, czy właśnie to był najgorszy moment. Z perspektywy walki o medale na pewno tak, bo nam się to nie udało.

A jaki był najlepszy?

Na pewno dwie wygrane z ŁKS-em to były fajne chwile. Zwycięstwem w Bielsku-Białej potwierdziłyśmy, że byłyśmy w fazie zasadniczej zespołem lepszym. Miałyśmy też kilka dobrych meczów z drużynami z czołówki, jak Chemik czy Radomka, gdzie doprowadzałyśmy do tie-breaka i wynik szedł na naszą korzyść. Ostatecznie nie potrafiłyśmy wygrać tych spotkań, ale takie rezultaty i tak dawały nam dużo radości. Także myślę, że właśnie starcia z zespołami teoretycznie lepszymi, gdzie toczyłyśmy wyrównaną walkę, to były dla nas najlepsze momenty.

Mimo młodego wieku większości zawodniczek osiągnęłyście bardzo dobry wynik, lepszy niż w zeszłym sezonie. Co było waszą siłą?

Myślę, że zespołowość. Naprawdę uważam, że cała nasza trzynastka była bardzo dobrze dobrana i miałyśmy świetną atmosferę w drużynie. Wiadomo, że zawsze w zespole jedne lubią się bardziej, a drugie mniej, ale gdy wychodziłyśmy na boisko, to czuło się, że każda za każdą poszłaby w ogień i tym właśnie wygrywałyśmy mecze. To była nasza główna siła, nie pojedyncze zawodniczki, a cały zespół bardzo dobrze dobrany.

Jaką najcenniejszą lekcję możecie wyciągnąć z tej edycji rozgrywek?

Na pewno dla mnie będzie to co innego, niż dla reszty dziewczyn, bo w moim przypadku to był dobry sezon, po bardzo złym poprzednim we Wrocławiu, gdzie już w ogóle prawie nie chciałam grać w siatkówkę. W Bielsku-Białej od nowa zaczęłam czerpać radość z gry, był to dla mnie powrót na dobry poziom i przede wszystkim powrót do robienia tego, co kocham. Dla młodszych dziewczyn, jak Gabriela Orvošová czy Weronika Szlagowska, to było wejście w dojrzałą siatkówkę i pokazanie się w ekstraklasie. Połączyłyśmy cele jednostek z celem zespołu, dzięki temu był on silny i potrafił walczyć.

Wspomniałaś o złym sezonie we Wrocławiu. Lepiej odnalazłaś się w Bielsku-Białej?

Tak, ale złożyło się na to wiele czynników. W życiu każdego sportowca przychodzą chwile zwątpienia, załamania. W okresie gry we Wrocławiu nawarstwiły mi się różne prywatne sprawy i był to dla mnie bardzo ciężki czas – do tej pory najgorszy w mojej karierze.  Na pewno w Bielsku-Białej się odnalazłam, grało mi się bardzo dobrze również dlatego, że kojarzyło mi się to miejsce z młodością i wyjazdami rodzinnymi w góry. Miałam też wielu znajomych, z którymi spotykałam się po treningach. Nawet jeśli coś nam nie poszło na boisku, to następnego dnia szłyśmy z dziewczynami w góry, co dawało nam odpoczynek mentalny. Bardzo mi służyło tamto powietrze, było mi tam po prostu dobrze. Czasami to się czuje i wie się, że jest się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. A jeśli chodzi o Wrocław, to człowiek uczy się na błędach i nie traktuję tego jako porażki, tylko jako naukę na przyszłość i wydaje mi się, że dzięki temu jestem teraz dużą silniejszą zawodniczką. 

Zarówno gdy grałaś we Wrocławiu, jak i teraz w Bielsku-Białej twój zespół w większości składał się z niedoświadczonych zawodniczek. BKS zaprezentował się jednak o wiele lepiej. Można powiedzieć, że był on lepiej skomponowany personalnie niż wcześniej #VolleyWrocław?

Tak. W siatkówce połączenie zawodniczek jest bardzo ważne, według mnie to jest kluczowe, żeby odpowiednio dobrać dziewczyny i żeby była chemia w zespole. W BKS-ie rzeczywiście to było, natomiast we Wrocławiu nie było między nami tego czegoś, chociaż nie wiem, z czego to wynikało. Trener Piekarczyk to również jeden z lepszych szkoleniowców z jakimi miałam okazję współpracować.

To był pierwszy sezon, w którym grałaś w fazie play-off w roli podstawowej rozgrywającej. Miało to dla ciebie jakieś znaczenie, odczuwałaś dodatkową presję, stres?

Rzeczywiście w Bielsku-Białej byłam przez cały czas pierwszą rozgrywającą, wcześniej albo grałam w zespołach niżej w tabeli, albo grałam w niepełnym wymiarze w lepszych drużynach. Na pewno presję czułam i chciałam jak najlepiej wypaść w tych spotkaniach, ale otrzymałam też sporą pomoc ze strony trenera, sztabu szkoleniowego i dziewczyn z zespołu. To niwelowało stres i pozwoliło mi podchodzić do każdego meczu na sto procent. Wtedy nie myślałam o tym, że ciąży na mnie dodatkowa presja.

Jak wyglądał ten sezon z twojej perspektywy?

Na pewno był pełen nowości. Brak kibiców, przerwy covidowe, zmiany w terminarzu, co wcześniej nigdy się nie zdarzało. Liga była jednak bardzo wyrównana, w poprzednich sezonach, gdy zespoły z góry tabeli grały z tymi z dolnej części zestawienia, to można było z łatwością w większości przewidzieć wyniki. W tym roku nikt nie wiedział, na kogo stawiać, bo rezultaty były bardzo różne. Dla kibica to na pewno było ciekawe i fajnie, że sporo meczów było transmitowanych.

Uważasz, że koronawirus wypaczył w jakimkolwiek stopniu wyniki rozgrywek w tym roku?

Na pewno, zwłaszcza na początku, jak w przypadku Chemika, który miał wiele przerw, długo nie mógł się wykaraskać z problemów i był w połowie tabeli. Właśnie przerwy miały szczególnie duży wpływ na grę, bo jak ktoś siedzi przez dziesięć dni w domu, a potem ma wrócić do treningów, to nie jest to łatwe. I tak zespół z Polic dotarł do finału, gra z Developresem, a przed sezonem każdy typował, że właśnie te drużyny będą w finale. Także wydaje mi się, że pod koniec rozgrywek wygląda to tak, jak miało wyglądać, ale pojedyncze spotkania były różne, bo różne było też podejście klubów do sprawy wirusa, zmieniały się przepisy. Chociaż z mojej perspektywy pandemia wyszła też na dobre, bo jestem jeszcze studentką na kierunku finanse i rachunkowość i dzięki zdalnym zajęciom mogę wreszcie skończyć studia.

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, Tauron Liga

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2021-04-19

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved