Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > PL: Sypnęło tie-breakami, mecz na szczycie dla Warty

PL: Sypnęło tie-breakami, mecz na szczycie dla Warty

fot. PressFocus

PlusLiga pędzi jak szalona. Za nami już osiemnasta kolejka. W niej doszło do kilku ciekawych spotkań. Podziałem punktów zakończyły się potyczki w Kędzierzynie-Koźlu, Suwałkach oraz Lublinie. W meczu na szczycie Asseco Resovia przegrała z Wartą, a coraz lepiej poczyna sobie PGE Skra.

 

Mistrz wypunktował beniaminka

Na czele tabeli wciąż znajduje się Jastrzębski Węgiel, który tym razem wykazał wyższość u siebie nad Hemarpolem Exact Systems Częstochowa. Mimo że wygrał 3:0, to goście tanio skóry nie sprzedali, jednego z setów przegrywając dopiero po batalii na przewagi. Z dobrej strony pokazali się Dawid Dulski i Damian Kogut, ale na mistrza to nie wystarczyło. On pokazał swoją klasę na zagrywce (11 asów) oraz w bloku, w którym błyszczał zwłaszcza Marko Sedlacek, popisując się 5 czapami. Zresztą rozegrał on świetne zawody, notując na swoim koncie 18 punktów, ale miał wsparcie u Jeana Patry’ego oraz Norberta Hubera.

 

Jednostronne spotkanie odbyło się w Warszawie, gdzie Projekt rozbił ENEA Czarnych Radom. Przyjezdni powalczyli trochę tylko w trzecim secie, a w pozostałych byli tłem dla rywali. Mieli olbrzymie kłopoty w ataku, w którym popełnili aż 14 błędów, ale wynikały one w dużej mierze ze słabego przyjęcia. Zagrywka bowiem była atutem gospodarzy, którzy punktowali ją 9 razy. Radomianom nie pomogło 11 punktów Nikoli Meljanaca, zaś w stołecznej drużynie pierwsze skrzypce grał Artur Szalpuk, który zakończył spotkanie z 12 oczkami na koncie.

 

Mecz na szczycie dla jurajskich rycerzy

W meczu na szczycie Aluron CMC Warta Zawiercie u siebie pokonała Asseco Resovię Rzeszów. Mimo że goście dobrze weszli w mecz, to później oddali inicjatywę. Słabsi okazywali się w końcówkach, a spora w tym wina błędów własnych w ataku, których popełnili aż 11. Mimo że fragmentami znowu błysnął Stephen Boyer, to nie dało to przyjezdnym wygranej, a serię zwycięstw śrubują podopieczni Michała Winiarskiego. Znów ich liderem był Karol Butryn, który wywalczył 24 punkty.

 

Z roli faworyta wywiązał się Trefl Gdańsk, który we własnej hali rozbił Barkom Lwów. Gospodarze praktycznie cały mecz mieli pod kontrolą. Ich dominacja zaczynała się na zagrywce (11 asów), w której brylował zwłaszcza Mikołaj Sawicki, a kończyła się w ataku, w którym zatrzymali zwłaszcza lidera ukraińskiej drużyny. Wasyl Tupczij skończył spotkanie z zaledwie 17% skuteczności w tym elemencie, przez co drużyna ze Lwowa nie postawiła się Treflowi. Jego do zwycięstwa poprowadził duet Sawicki/Aliaksei Nasewicz, ale miał też wsparcie u Patryka Niemca.

 

Coraz śmielej w czołowej ósemce rozpycha się PGE GiEK Skra Bełchatów, która odniosła kolejne zwycięstwo z rzędu. Tym razem u siebie odprawiła z kwitkiem PSG Stal Nysa. Podopieczni Daniela Plińskiego tylko w drugim secie znaleźli sposób na jej pokonanie. Oba zespoły nie błyszczały na zagrywce, na której popełniły aż 45 błędów, ale gospodarze lepiej spisali się w ataku, osiągając aż 58% skuteczności. Ich liderem był Dawid Konarski, który zgromadził 23 oczka. Wśród pokonanych wyróżnili się Maciej Muzaj i Michał Gierżot, ale nie na tyle, aby nyski zespół wywiózł zwycięstwo z Bełchatowa.

 

Sypnęło tie-breakami

Atut własnego parkietu wykorzystała Bogdanka LUK Lublin, która we własnej hali jednak męczyła się z KGHM Cuprum Lubin. Po nierównym meczu gospodarze ostatecznie triumfowali 3:2, a popis dali zwłaszcza w tie-breaku, w którym pozwolili przeciwnikom zdobyć zaledwie 4 oczka. Ich dużym atutem był blok, którym w całym spotkaniu aż 18 razy zatrzymywali przeciwników. Dobre zawody rozegrał zwłaszcza Damian Schulz, który wywalczył 22 oczka. Po drugiej stronie siatki próbował mu odpowiadać Jake Hanes, ale jego 16 oczek okazało się zbyt mało, aby miedziowi odnieśli zwycięstwo.

 

Na dobre tory wraca Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która odniosła drugie zwycięstwo z rzędu. W czwartek pokonała przed własną publicznością Indykpol AZS Olsztyn. Przyjezdni mają czego żałować, bo prowadzili 2:1, ale ani w czwartej, ani w piątej odsłonie nie potrafili przypieczętować wygranej. Mimo że zagrywka była po ich stronie, to na siatce uwidoczniła się przewaga wicemistrzów Polski. Świetnie spisał się przede wszystkim Łukasz Kaczmarek, który zgromadził aż 29 punktów i choć nie ustępowali mu Alan Souza i Moritz Karlitzek (łącznie 51 punktów), to jednak olsztynianie musieli obejść się smakiem zwycięstwa na Opolszczyźnie.

 

W ostatnim meczu tej serii gier doszło do podziału łupów. Mimo że Ślepsk Suwałki wygrywał już u siebie z GKS-em Katowice 2:1, to kropkę nad „i” postawił dopiero w tie-breaku. Goście zdecydowanie lepiej spisali się w ataku, ale nawet 58% skuteczności w nim nie dało im zwycięstwa. Popełnili bowiem więcej błędów, a zagrywka była atutem podopiecznych trenera Kwapisiewicza. Ich liderem został Żiga Stern, który zdobył 21 oczek. Po drugiej stronie siatki jeszcze lepiej spisał się Lukas Vasina, ale tym razem GKS musiał zadowolić się tylko punktem do ligowej tabeli.

 

Zobacz również
Wyniki i tabela PlusLigi

 

Szóstka kolejki według strefy siatkówki:

Rozgrywający:

Marcin Janusz (Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle)

Po raz kolejny rozegrał dobre zawody, udowadniając, że po problemach zdrowotnych nie ma już śladu. Nie dość, że nie popełnił błędu, to punktował w każdym elemencie, łącznie notując na koncie 4 oczka. Nękał rywali swoją zagrywką, potrafił zdobyć punkty atakiem, a i w bloku postraszył olsztynian. Mimo słabszej dyspozycji Chitigoia znalazł lidera w Kaczmarku i na nim oparł grę ZAKSY w meczu z Indykpolem.

 

Atakujący:

Łukasz Kaczmarek (Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle)

Po raz kolejny pokazał, że jest niekwestionowanym ofensywnym liderem ZAKSY. Bez niego jej kłopoty byłyby jeszcze większe. Tymczasem Marcin Janusz w meczu z Indykpolem miał pewniaka, do którego mógł posyłać piłki. „Zwierzu” spisał się bardzo dobrze, bowiem zdobył 29 punktów, a w ataku uzyskał aż 60% skuteczności. Tylko 2 razy został zablokowany i popełnił 2 błędy.

 

Przyjmujący:

Moritz Karlitzek (Indykpol AZS Olsztyn)

Mimo że olsztynianie wywieźli tylko punkt z Kędzierzyna-Koźla, to niemiecki przyjmujący pokazał się ze świetnej strony. Był bardzo obciążony w przyjęciu, w którym angażowany był ponad 30 razy, a popełnił tylko jeden błąd. W ataku skończył 19 akcji, co dało mu 61% skuteczności, a do tego dołożył 3 asy serwisowe i 1 blok. Gdyby na podobnym poziomie zagrali jego koledzy, to wynik byłby zupełnie inny.

 

 Marko Sedlacek (Jastrzębski Węgiel)

Nie miał zbyt wielu okazji w tym sezonie, by grać w podstawowym składzie, ale gdy już ją otrzymał, to pokazał pełnię swoich możliwości. Był najlepszym blokującym swojej drużyny z 5 czapami na koncie. Do tego dołożył 3 asy serwisowe i 10 oczek w ataku, w którym jego skuteczność wyniosła aż 67%. Do tego był zapracowany w przyjęciu, w którym 26 razy przyjmował serwis rywali. Jeśli nawet zdarzyły mu się błędy w tym elemencie, to szybko o nich zapominał i kolejnymi skutecznymi zagraniami pokazywał swoją klasę.

 

Środkowi:

Marcin Kania (BOGDANKA LUK Lublin)

Mimo że drużyna z Lublina zagrała bardzo nierówne spotkanie z Cuprum, to jednym z bardziej jej stabilnych elementów był ten środkowy. Nie popełnił on w całym spotkaniu żadnego błędu, a na swoim koncie zapisał 12 oczek. Popisał się 2 blokami, 2 asami, kilka razy skutecznie wyblokowywał także ataki rywali, a sam na środku radził sobie wyśmienicie, bowiem osiągnął 73% skuteczności. Marcin Komenda mógł grać do niego niemalże w ciemno, bo był gwarantem zdobycia punktu.

 

Patryk Niemiec (Trefl Gdańsk)

fot. PressFocus

 

Jedno z ważniejszych ogniw Trefla w meczu z Barkomem. Na koncie zapisał 10 oczek. Punktował we wszystkich elementach. Zaczynał od zagrywki (2 asy), a kończył na bloku (1 czapa, ale też 5 wybloków). Do tego dołożył 70% skuteczności w ataku, w którym nie popełnił żadnego błędu. Bez wątpienia na niego gdańska ekipa w środowym meczu mogła liczyć.

 

Libero:

Thales Hoss (BOGDANKA LUK Lublin)

fot.  PressFocus

W kolejnym meczu pokazał klasę. Mimo że jego koledzy grali nierówno, to on był ostoją w defensywie. Przyjmował serwis rywali 24 razy i popełnił tylko jeden błąd. Na dodatek robił to bardzo dokładnie, bo skuteczność jego perfekcyjnego przyjęcia wyniosła 42%. Dołożył też kilka obron, po których lublinianie mogli wyprowadzić kontry. Na pewno to ich defensywny filar.

 

 

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga

Tagi przypisane do artykułu:

Więcej artykułów z dnia :
2024-01-26

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved